Po Dwoje ludzi chciałam sięgnąć już od jakiegoś czasu. Żałowałam, że nie kupiłam jej w antykwariacie kilka lat tamu, bo od tamtej pory była dla mnie niedostępna. Wyobraźcie sobie, jak się ucieszyłam, kiedy koleżanka podarowała mi ją, bo szkoda jej było wyrzucić, a książka przecież całkiem dobra. No więc adoptowałam książkę i jeszcze tego samego dnia zabrałam się za czytanie.
Może nie nazwałabym tego rozczarowaniem, ale książka mnie nie porwała. Jest to nieco infantylna opowieść o bogatym próżniaku, którego jedyna powieść odnosi wielki sukces. Reginald Wellard mieszka na wsi wraz ze swoją młodszą o około piętnaście lat żoną, Sylvią. O ile Wellarda można spokojnie nazwać Kubusiem Puchatkiem w ludzkim ciele (przykro mi, ale porównanie z Kubusiem jest nieuniknione), to Sylvia rozpływa się w braku jakichkolwiek dających się zdefiniować cech, słowem, Sylvia jest napisana kompletnie bez charakteru.
Może nie nazwałabym tego rozczarowaniem, ale książka mnie nie porwała. Jest to nieco infantylna opowieść o bogatym próżniaku, którego jedyna powieść odnosi wielki sukces. Reginald Wellard mieszka na wsi wraz ze swoją młodszą o około piętnaście lat żoną, Sylvią. O ile Wellarda można spokojnie nazwać Kubusiem Puchatkiem w ludzkim ciele (przykro mi, ale porównanie z Kubusiem jest nieuniknione), to Sylvia rozpływa się w braku jakichkolwiek dających się zdefiniować cech, słowem, Sylvia jest napisana kompletnie bez charakteru.
Jedyna książka Aleksandra Alana Milne'a adresowana do dorosłych czytelników w porównaniu z opowiastkami o Misiu o małym rozumku, niestety wypada blado. Co dziwne, nie jest to spowodowane czasami, w których powieść została wydana (rok 1931), ponieważ Milne'a koledzy z satyrycznego pisma Punch, tacy jak P.G. Wodehouse, czy Jerome K. Jerome nie tylko odnieśli sukces, ale i czytani są do dziś. Oczywiście, nie znaczy to, że Milne'a odradzam, bo tak nie jest - lekka proza napisana z humorem może czytelnikom przypaść do gustu, ale mojego serca nie podbiła.
O życiorysie Milne'a nie wspominam celowo, bo niedługo zaczynam jego biografię.
Książka przeczytana na wyzwanie
Obstawiam, że mi też by nie przypadła do gusty, nie lubię takich opowiastek o niczym. Puchatka też nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńO, a ja Puchatka bardzo lubię. Wychowałam się na nim. Ale Milne niepotrzebnie napisał Dwoje ludzi.
UsuńNie przepadam za takimi książkami, ale przyznam, że troszkę jestem zainteresowana. Nigdy o tej pozycji nie słyszałam...
OdpowiedzUsuńWiec zniechęciłam i zachęciłam w jednym?
UsuńI tak nie znalazła bym na niego czasu.
OdpowiedzUsuńJa mu poświeciłam dwa wieczory. A potem miałam czerwone oczy, jakbym spawała całą noc;)
UsuńWielka szkoda, że bohaterka opisana jest bez charakteru - widocznie Milne bardziej się jednak nadawał do pisania książek dla dzieci. Moja mama używała Puchatka jako czytankę na dobranoc, bo zawsze spałam po jednaj stronie, bardzo mnie nudził w dzieciństwie:)
OdpowiedzUsuńMiałam bajkę muzyczną, wspaniale zagraną przez cudownych polskich aktorów. teraz mój synek ma taką na płycie gramofonowej i słuchamy razem.
UsuńJa chyba jednak wolę opowieści o Misiu :) Najwyraźniej ten autor nadawał się tylko do pisania bajek ;)
OdpowiedzUsuńW odróżnieniu - moim zdaniem od JK Rowling, która nieźle sobie radzi z prozą dla "dużych".
UsuńNo proszę, nawet nie wiedziałam że autor napisał jakąś książkę dla dorosłych. To nazwisko zawsze kojarzyło mi się z Kubusiem Puchatkiem. Chyba na razie nie bardzo mam chęć na ten tytuł.
OdpowiedzUsuńW sumie na dobre wyszło, że zaproponowałam tutaj tę pozycję, bo mało kto o niej wiedział.
UsuńMnie się czytało bardzo dobrze i miło. Świelne opisy niektórych osób - ironiczne, ale ciepłe. Sporo myśli - ciekawych, choć z którymi się raczej nie zgadzałem. ;-)
OdpowiedzUsuńNatomiast bardzo mnie rozczarowało zakończenie. [UWAGA - spoiler] LIczyłem na jakąś przemianę bohatera, jakąś ewolucję jego małżeństwa, że zdecyduje się pisać dalej, no - wreszcie na to, że Sylwia będzie w ciąży ! A tu - nic: pobywali w wielkim świecie, pokłócili się, wracają i wszystko jest po staremu. Banalne i nieprzekonujące.
A zwłaszcza przykro mi było, że Reginald nie dorósł do chęci zostania ojcem. W sumie autor sugeruje, że może kiedyś, ale dwuznacznie jakoś.
A może prymitywny jestem i właśnie to zakończenie ma być takie dwuznaczne...
Autorkę bloga serdecznie pozdrawiam - pierwszy raz tu trafiłem !
Dziękuję serdecznie :)
UsuńMnie również zakończenie nie przekonało. Cały czas brakowało mi czegoś w tej powieści.