Trzytomowe wydanie Moich wspomnień o życiu
towarzystkiem w Warszawie Pauliny Wilkońskiej wchodzi w skład Biblioteki Dzieł Wyborowych, o której
pisałam przy okazji Listów do przyszłej narzeczonej.
Pierwotnie memuary były wydane w 1871 roku w Poznaniu. Paulina Wilkońska,
literatka, związana luźno z kołem Entuzjastek (pierwsza polska grupa działająca
na rzecz zwiększenia głosu kobiet w życiu społecznym i kulturalnym) skupionej
wokół Narcyzy Żmichowskiej. Wilkońska jest autorką blisko czterdziestu powieści
dydaktycznych, już dziś jak większość dziewiętnastowiecznej prozy zapomnianych.
Co ciekawe, w przedmowie do Wspomnień
z 1907 roku Zdzisław Dębicki znęca się nad autorką dowodząc, iż powieści jej
były „pisane pospiesznie, bez śladów jakiejkolwiek myśli artystycznej w założeniu
i wykonaniu”, a dalej cytuje prof. hr. Tarnowskiego, który uważa je za „śmiertelnie
nudne i oklepane”. Jakie by jednak nie były, został nam wspaniały tom, w którym
zawarte są szczegóły życia w latach 50-tych dziewiętnastego stulecia.
Biblioteka Dzieł Wyborowych wraz z cennikiem |
Książka jest podzielona na rozdziały
według domów otwartych, które chętnie i często przyjmowały gości. Bawiono się w
licznym gronie (niektóre cotygodniowe spotkania były okazją do zgromadzenia blisko
stu osób!), grano w gierylasa, preferansa, wista; urządzano teatr amatorski,
bawiono się w wirujące stoliki, wirujące ekierki (sic!); jedzono ciasta, „bułeczki
obłożone szynką lub pieczenią, pączki, sucharki”, a pito herbatę i wino; cygara
palono punktualnie o 12-stej, a nad ranem podawano kawę. ”Schodzono się zwykle
dopiero około godziny dziesiątej, – pisze Wilkońska – a wielu przybywało i
później.” Spotkanie kończyło się kiedy szarzał świt.
Wspomnienia są także
zapisem lat terroru; po 1848 roku nasiliły się represje, ludzie z błahych przyczyn
byli brani do cytadeli, wywożeni na Sybir. Mąż Pauliny Wilkońskiej, August, także
literat, również nie uniknął więzienia. Ciekawostkę może stanowić fakt, iż po
śmierci cara Mikołaja I Romanowa szlachta polska miała obowiązek nosić żałobę!
Dowiedziałam się również, że wówczas
język francuski był niemodny „nie to, co przed pół wiekiem” – a do dobrego tonu
należało pisanie po polsku: wiadomo, każdy z utęsknieniem upatrywał końca
niewoli i nadziei na odzyskanie niepodległości. Co ciekawe, wcale ta niechęć do francuszczyzny nie koliduje z licznymi dialogami wypowiadanymi właśnie w tym języku.
Równie imponujący jest spis literatów,
z którymi w salonikach Warszawy zetknęła się autorka, a gros których stanowiły kobiety, takie jak Anna Nakwaska, czy Deotyma.
Ta ostatnia była córką Niny Łuszczewskiej, która prowadziła jeden z saloników literackich,
a który jak pisze Wilkońska stanowił „prawdziwą chlubę Warszawy”. Deotyma,
pamiętna autorka Panienki z okienka była
szczególnie dobra w tzw. improwizacjach, które polegały na układaniu ad hoc wiersza do zadanego tematu.
Jak już napisałam we wstępie, jest to
wydanie trzytomowe. Do dnia dzisiejszego ukazały się tylko trzy wydania, w tym
jedno w PIW w 1959 roku, opracowane przez Zofię Lewinównę, pod
redakcją Juliusza W. Gomulickiego. Szczerze polecam Wspomnienia jako zapis życia, o którym czyta się jedynie w
podręcznikach, czy w Mickiewiczowskich Dziadach.