W dzieciństwie postrzegałam Indie przez pryzmat serialu na podstawie Dalekich pawilonów Mary Margaret Kaye oraz Księgi Dżungli Rudyarda Kiplinga. Feudalne, podzielone kastowo, egzotyczne. Chociaż od czasów, kiedy śledziłam losy pięknej Andżuli czytałam i oglądałam wiele na temat tego kraju, rzadko zdarzało mi się sięgać po literaturę rdzennych jego mieszkańców. Kilka lat temu miałam przyjemność czytać Brzemię rzeczy utraconych indyjskiej pisarki Kiran Desai. Oczywiście od kilku lat moim must readem jest Bóg rzeczy małych Arundhati Roy, a z bibliotecznej półki spoziera na mnie trzytomowy Vikram Seth. Jednak tę dwójkę ubiegł Rabindranath Tagore, na którego przeczytanie ochotę miałam od bardzo dawna. I tak w niedługim czasie zakupiłam Głodne kamienie oraz Dom i Świat.
Rabindranath Tagore przyszedł na świat w Kalkucie 7 maja 1861 roku jako jedno z trzynaściorga dzieci hinduskiego filozofa i reformatora religijnego, Debendranatha Tagore i Sarady Devi; Rabindranath był wnukiem Dwarkanatha Tagore, pioniera rewolucji przemysłowej w Indiach, a także mecenasa sztuki. Matka go dość szybko obumarła, więc opiekę nad dziećmi powierzono niańkom. Tagore’owie byli jedną z najzamożniejszych rodzin, obracali się w środowisku literatów i myślicieli. Nic dziwnego, że jego rodzeństwo szybko zaczęło wkraczać w świat sztuki; stali się literatami, muzykami, poetami i filozofami. Również Rabindranath dość szybko wkroczył na tę ścieżkę. Choć nie cierpiał szkoły jako sformalizowanej instytucji (w późniejszych latach opracował własny program wychowawczy), był młodzieńcem pojętnym, a wyrósł na prawdziwego człowieka renesansu: dał się poznać jako poeta, prozaik, filozof, reformator oświaty, a także zarówno malarz jak i kompozytor! Nic dziwnego, że choć studiował w Anglii prawo jak chciał ojciec, Tagore wolał obcować z dziełami Shakespeare’a.
Jego opowiadania cechuje głęboki humanizm, nieco ironiczne, ale przyjazne spojrzenie na świat. W 1913 roku został uhonorowany literacką Nagrodą Nobla za „pełne głębokiego uczucia, oryginalne i przepiękne wiersze, w których z wyjątkowym mistrzostwem wyraziło się jego myślenie poetyckie, będące, według jego własnych słów, częścią literatury Zachodu”. Tagore zmarł po długiej chorobie w 1941 roku. Całe jego życie podporządkowane było pracy twórczej do tego stopnia, że nawet na łożu śmierci dyktował swój ostatni wiersz…
O Głodnych kamieniach mogę powiedzieć dużo dobrego. Nieczęsto czytam opowiadania, ale kiedy po nie sięgam preferuję klasyków, takich jak Henry James (chociażby znakomity tomik Łgarz), czy William Somerset Maugham. Tagore mnie nie zawiódł – dostałam pięknie napisane, mądre opowiadania, z których istną perełką jest Kabuliwala. Również tłumacz okazał się mistrzem, dzięki któremu język opowiadań żyje.
Mój przedwojenny tomik nieco się różni od tego, który możecie przeczytać na stronie Wolnych Lektur. Opowiadań jest tu mniej, co oczywiście zrekompensowałam sobie doczytaniem „brakujących” on-line.