"Odbicie przeszłości" to wzruszająca i skłaniająca do refleksji opowieść, w której autorka nie boi się trudnych tematów. Język powieści jest nasycony autentyzmem, zarazem zachwyca czytelnika głębią spostrzeżeń o ludzkiej kondycji.
Głównym bohaterem jest świetnie prosperujący architekt, Daniel, który świętuje sukces w agencji towarzyskiej. Dlaczego akurat tutaj, skoro ma piękną żonę i córkę? Podpatrujemy życie zwyczajnych ludzi z ich nie zawsze słusznymi wyborami, zaszłościami i wadami. Autorka roztacza przed czytelnikiem całą gamę emocji i uczuć, które chociaż trudne, wydają się konsekwentnie prowadzone.
Proza obyczajowa Marii Weroniki Józefackiej stopniowo buduje napięcie, aż do niespodziewanego końca. Realistyczna narracja, pozbawiona patosu, skupia się na detalach, które dodają powieści obiektywizmu. Perypetie Daniela, Agaty oraz Marty skłaniają do głębokiej refleksji i nadają fatalistycznego tonu obrazowi malowanemu przez autorkę. Wewnętrzny rytm powieści, czyli tempo zdarzeń, jest spokojne i nie zalewa czytelnika lawiną, raczej rozwija się jak kwitnąca piwonia. Rytm zewnętrzny, czyli szkielet, po którym pnie się powieść, jest płynnie skonstruowany, a akcenty rozmieszczone we właściwych miejscach.
Współpraca barterowa z wydawnictwem Replika.
Upierz - Paulina Pudło
Kocham gotyckie opowieści o upiorach i wampirach, więc koniecznie musiałam sięgnąć po 𝔘𝔭𝔦𝔢𝔯𝔷𝔞 Pauliny Pudło. Przede wszystkim urzekła mnie okładka, która obiecywała, że po plecach przebiegnie mi niejeden raz dreszczyk.
Przede wszystkim podoba mi się stylizacja powieści na pamiętnik młodego proboszcza, Ericha von Reussa z roku 1887, opisujący niepokojące zdarzenia w małej wsi Kay, niedaleko Züllichau. Od razu napotykamy na tajemniczy zgon oraz piękną, nieszczęśliwą i zmarłą Heloizę.
Umiejętnie stopniowane napięcie, bogate słownictwo, dostosowane do epoki, zwroty akcji i dobrze zarysowane charaktery, to niewątpliwie atuty powieści. Klimat plasuje się gdzieś pomiędzy Drakulą i Nosferatu, a z tyłu głowy mam polski film "Lokis. Rękopis profesora Wittembacha". Słowem — powieść dla miłośników gotyckich horrorów, wampirów i dusznego klimatu osady odciętej od świata (niemal).
I tu mogłabym skończyć, ale… na tak dopracowaną powieść, nie mogłam znieść nagminnego "fleczer" zamiast "felczer", chociaż w przypisie na stronie 233 widniała etymologia słowa, czyli Feldscher (niem. chirurg polowy). Tu jakiś przecinek, tu literówka, nieco wybijało mnie to z rytmu, no, ale kto nie popełnia błędów… Mam również nadzieję, że w kolejnym wydaniu Heloiza przerzuci się na fortepian, klawesyn lub wirginał, zamiast grać na niewynalezionym jeszcze pianinie (część dotyczy 1759 roku; strona 132).
Włóczędzy Dharmy - Jack Kerouac
I tylko wspomnień żal - Małgorzata Garkowska
“I tylko wspomnień żal” Małgorzaty Garkowskiej to próba uchwycenia ludzkich tragedii w niełatwych powojennych czasach. Niemoc, bezsensowna przemoc, wysiedlenia i zemsta były na porządku dziennym. Oprócz grozy wojny, przywołany zostaje także Centralny Obóz Pracy w Jaworznie, w którym zamykano podejrzanych o kolaborację z banderowcami. Kategoryzowanie ludzi na “naszych” i “innych”, ciemiężenie mniejszości etnicznych (jednym z bohaterów jest Łemko), ludzkie istnienia pochłaniane przez bezduszną maszynę powojennego reżimu.
Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Dawno nie czytałam tak dobrej prozy odnoszącej się do czasów kształtowania się powojennego państwa polskiego. Powieść Garkowskiej to niełatwa lektura. Towarzyszymy straumatyzowanym bohaterom podczas najczarniejszych godzin, kiedy gaśnie nadzieja a znikąd nie widać pomocy. Czytelnik nie znajdzie jałowego happy endu, a dowód na to, że ludzkie losy plotą się w rozmaity sposób.
Za możliwość przeczytania tej pocieniającej lektury dziękuję wydawnictwu Flow. Współpraca barterowa.
Zesłana Miłość - Katarzyna Maludy
Maratończyk - William Goldman
Jeśli lubicie niesztampowe thrillery, naładowane akcją i ze świetnie napisanymi bohaterami, to zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę.
T.B. Levy, Babe, jak mówi na niego starszy brat, studiuje historię w Nowym Jorku. Kiedy nie przesiaduje w bibliotece – biega. Jest spolegliwy, miły, ale nieładny, chorobliwie nieśmiały i niekiedy gada, co mu ślina na język przyniesie. Totalne przeciwieństwo swojego starszego brata, Doca, który jest dla niego nie tylko autorytetem, ale i najlepszym przyjacielem.
Jednak Doc ma sekret, który sprowadzi na niego nie lada problemy, wikłając w nie również brata. Mody historyk będzie musiał stawić czoła członkowi tajnej organizacji oraz niebezpiecznemu byłemu naziście.
Postać T.B. Levy’ego jest świetnie napisana. Od początku siedzimy w jego głowie. To, jaki jest, zdeterminowała rodzinna tragedia. To, jakich wyborów dokona, również jest tego pokłosiem. Widzimy go na krawędzi, jak jego zwyczajne życie wywraca się do góry nogami.
Ręka w górę, kto oglądał ekranizację z Dustinem Hoffmanem? A teraz ręka do góry, kto zaciskał powieki podczas pamiętnej sceny na fotelu dentystycznym? No właśnie. Takie sceny, detale, które pamięta się po latach, budują markę. Doskonała jest również scena otwierająca. Książka zawiera również przedmowę autora, dzięki czemu możemy poznać odpowiedź na odwieczne pytanie: jak pan wpadł na ten pomysł?
Na koniec zdradzę Wam mały sekret. Książkę miałam w planach już od bardzo dawna, ale poprzednie wydanie miało zbyt drobny druk. Dlatego dziękuję stukrotnie Wydawnictwu Replika za nowe, piękne wydanie i możliwość zapoznania się z tą kultową pozycją.
Współpraca barterowa z @wydawnictworeplika
Trylogia Wszystkich Dusz (Księga Czarownic, Cień Nocy, Księga Życia, Przemiana) - Deborah Harkness
Młoda wykładowczyni Uniwersytetu w Oksfordzie, Diana Bishop skrywa tajemnicę. Choć nie używa swojej mocy, jest czarownica wywodząca się w prostej linii od Bridget Bishop, jednej z sądzonej w Salem czarownicy. Pewnego dnia w jej ręce trafia tajemnicza księga, o której od dawna wiadomo było, że zaginęła. Dla Diany to początek niesamowitej i mrożącej krew w żyłach przygody. Jej tropem podąża przystojny wampir, Matthew Clairmont, a także inni czarownicy i demony.
Nie chce Wam za wiele zdradzać z fabuły, ale kto czytał/oglądał, ten wie, że świat Wszystkich Dusz jest wspaniały, bogaty i niezwykle dopracowany. Mam małego bzika na punkcie tej serii i koniecznie musiałam mieć zagraniczne wydanie. Pokochałam Dianę za jej pasję do alchemii – na studiach bardzo mnie interesowała magia w życiu codziennym (zwyczaje, które wynikają wprost z zachowań magicznych, np. wiecha na dachu wykańczanego domu, itp.), a także alchemią, jako początkom nauki, która dziś znamy jako chemia. Oczywiście, Matthew zaskarbił moje uczucia jako honorowy, odpowiedzialny i nie czarujmy się, daleko bardziej pociągający wampir niż znane dotychczas. Poza tym wspaniale potrafił wpasować się w każdą epokę. Mamy wreszcie postacie drugoplanowe. Ciotki Diany (chciałabym mieć takie!), Hamish, Agatha, a także Marcus i Phoebe; jak ja ich uwielbiam!
Drugi tom, Cień Nocy, podobnie jak drugi sezon do złoto! Przenosimy się wraz z Dianą i Matthew wprost na ulice Londynu czasów Elżbietańskich. Pogoń za tajemniczą księgą trwa, a Diana doskonali swoje magiczne umiejętności.
Autorka, Deborah Harkness jest wykładowczynią historii na Uniwersytecie Południowej Karoliny. Jako historyczka potrafiła wspaniale oddać realia nie tylko Anglii czy Pragi końca XVI wieku, ale i ogarniętych gorączką wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Świetnie zbudowany świat, gdzie kreatywne demony, wampiry, czarownice i ludzie potrafią żyć w wypracowanym przed wiekami status quo.
W moje ręce trafiło niesamowite wydawnictwo, pełne szczegółów i faktów, a także ciekawostek z serii, czyli przewodnikiem po świecie wykreowanym przez Deborah Harkness.
Zacznę od tego, że książka jest wspaniale wydana, pełna ilustracji zarówno czarnobiałych jak i kolorowych. Co znajdziecie w przewodniku? Inspiracje, wywiady i komentarze autorki. Spis utworów muzycznych inspirowanych serią. Charakterystykę gatunków oraz postaci, w tym sylwetki postaci historycznych. Opis miejsc, w których rozgrywała się akcja. Rozdziały są także poświęcone magii, alchemii i nauce. Bardzo ciekawe są rozdziały poświęcone scenografii i kostiumom, szczególnie spojrzenie na życie w XVI wieku. To kompendium to prawdziwa gratka dla miłośników magii, czarownic, alchemii, ale i historii. Widać, jak wiele pracy włożono w serial, gdzie najdrobniejsze szczegóły mają swój historyczny pierwowzór (np. Szachy Hamisha są stylizowane na te z XII wieku, których niektóre piony można podziwiać w British Museum). Oczywiście, nie mogło zabraknąć przepisów kulinarnych oraz bardzo bogatej bibliografii.
Indyjska wiosna Uny - Rumer Godden
Margaret Rumer Godden (ur. 10 grudnia 1907, zm. 8 listopada 1998) była niezwykle płodną angielską autorką.
Napisała ponad 60 powieści, z czego dziewięć zostało zekranizowanych. Na jej twórczość miało wpływ dzieciństwo spędzone w kolonialnych Indiach, oraz nauka w prywatnej szkole w Anglii. Po I wojnie światowej prowadziła szkołę tańca w Kalkucie. W 1934 wyszła za mąż za Laurence'a Fostera, z którym miała dwie córki. Małżeństwo jednak nie było udane i dwanaście lat później Godden rozwiodła się z mężem.
Pierwszą powieść opublikowała w 1936 roku (Chinese Puzzle). W 1975 roku została wydana Indyjska wiosna Uny (The Peacock Spring), która w 1995 doczekała się telewizyjnej ekranizacji (obejrzycie na YT).
Powieść opowiada o dwóch siostrach, córkach konsula prowadzącego placówkę w Indiach. W nowym miejscu czekają na nie nowe wyzwania i przyjaźnie. Poznają także kochankę ukochanego ojca, którą — szczególnie Una — darzą resentymentem.
O powieści, a właściwie moim najdłuższym DNFie przypomniałam sobie przy okazji wyzwania na ig. #książkoweporyroku "Wiosnę" zaczęłam czytać, będąc niewiele starszą od bohaterki (Una ma 15 lat), ale zapomniałam jej zabrać do walizki, wyjeżdżając na wakacje... i do tej pory nie potrafiłam się za nią zabrać. Jakie mam wrażenia po lekturze? Przede wszystkim, trochę inaczej to wszystko zapamiętałam, ale to zrozumiałe po tylu latach. Właściwie będę pamiętała z książki kwiaty, mnóstwo kwiatów i ich wonie. W sumie dobrze, że sięgnęłam po tę książkę akurat wiosną, kiedy kwitną peonie, rododendrony i bzy.
Kongres futurologiczny - Stanisław Lem
Najbardziej znaną postacią wykreowaną przez Stanisława Lema jest Ijon Tichy, obecny w wielu opowiadaniach, z Dziennikiem gwiazdowym na czele. Tichy dostaje zaproszenie na Kongres Futurologiczny w odbywający się w Costaricanie, przypuszczalnie gdzieś w Ameryce Południowej, w wykwintnym, ponadstukondygnacyjnym hotelu Hilton.
Konferencja poświęcona jest przyszłości i kierunkom, w jakim ludzkość nieuchronnie zmierza – wnioski są oczywiście przykre, a konsekwencje przeludnienia fatalne. Pech chce, że na ulicach odbywają się zamieszki, a manifestantów pacyfikuje się substancjami psychemicznymi (psychochemicznymi) w wodzie wodociągowej, której nieopatrznie kilka łyków wypija Tichy, co inicjuje nieustanną jazdę bez trzymanki, abstrakcyjny rollelkoster, na którym halucynacja ręka w rękę z farmakokracją wiodą nas (i oczywiście bohatera) do niedalekiej przyszłości.
Oczywiście, jak to u Lema mamy wysoko posunięte słowotwórstwo, a całość, mimo że do pośmiania (dlaczego ci ludzie tak dyszą?), dotyka głębszego problemu przyszłości i kondycji ludzkości, a także dążenia jednostki do prawdy (nie wiem, jak Wy, ale ja miałam skojarzenia z Matrixem). Czy polecam? Jak nie jak tak!
Marzenie panny Benson - Rachel Joyce
Czy zdecydowalibyście się rzucić wszystko, postawić na jedna kartę i podążyć za marzeniem życia? Dziesięcioletnia Margery przeżyła pamiętny dzień, który już zawsze będzie rzutował na jej życiu. To wydarzenie jest tak traumatyczne, że zmienia pojmowanie świata przez bohaterkę. Kolejne rozdziały przenoszą nas do 1950 roku, kiedy to zahukana bezdzietna nauczycielka robótek staje przed najważniejszym wyborem i sfrustrowana miałkością swojego istnienia, porywa się na coś, na co “normalnie” w życiu by się nie zdecydowała.
Powieść “Marzenie panny Benson” reklamowana jest jako powieść o sile kobiecej przyjaźni. To jak najbardziej trafne sformułowanie, do którego bym jeszcze dodała, jak ważne jest poszukiwanie swojego ja, wyjście ze strefy komfortu i sięgnięcie po “swoje”.
Ta piękna powieść zrobiła na mnie duże wrażenie. Cieszę się, że historia pozbawiona jest bzdurnego romansu (zawsze się waham, czy sięgnąć po literaturę o kobietach, bo jeszcze dwadzieścia lat temu każda taka powieść musiała się kończyć jak historia kopciuszka, czy innej księżniczki Disneya). To, po “Wężu z Wessex” Sarah Perry kolejna powieść o feministycznym wydźwięku, która przypadła mi ostatnio do gustu. Ponadto “Marzenie” ma w sobie pewien klimat; ze smogu powojennego Londynu Rachel Joyce przenosi czytelnika do upalnej Nowej Kaledonii.
Kiedy zaczynałam czytać, uważałam, że ów złoty chrząszcz jest tak samo mityczny, jak syrena i smok. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że natura w swym niezrównanym bogactwie i takie chrząszcze wymyśliła.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Fenomen Lema
Debiut fantastyki naukowej
Samochodowa „klątwa Lema”
Lem i słodycze (słodka dziurka?)
Prawie-Nobel
L.E.M.
Ebooki i audiobooki
Internet
Pisarz zmarł w 2006 roku. Nagrobek na krakowskim cmentarzu Salwatorskim zdobi epitafium: FECI, QUOD POTUI, FACIANT MELIORA POTENTES, co można przetłumaczyć: Zrobiłem, co umiałem. Niech więcej zrobią zdolniejsi.
* Tekst powstał w oparciu o biografię
Lem. Życie nie z tej ziemi – Wojciech Orliński
Gallant - V.E. Shwab
Dawno nie czytałam tak niepokojącej książki. Niepokojącej w sensie pozytywnym, jak “Koralina” Gaimana, jak “Ktoś we mnie” Waters. Czytając nuciłam “Charlotte Sometimes” The Cure, piosenkę z niesamowitym klimatem tajemnicy.
Gallant to moje kolejne spotkanie z V.E.Schwab. Uwielbiam Odcienie magii, a zaraz zabieram się za Addie LaRue. Gallant jest opowieścią z dreszczykiem skierowaną do młodzieży. Pisana dość dziwnym, niemal reporterskim stylem ma jednak w sobie duże pokłady literackiej magii. Sama historia na pozór jest dość banalna; sierota, Olivia Prior otrzymuje list od wuja, którego istnienia nawet nie podejrzewała. Zjawia się w dziwnym, na wpół opuszczonym domiszczu, tytułowym Gallancie. Ten jednak skrywa mroczny sekret...
Powieść nazwałabym dzieckiem prozy Kate Morton i AHS. Oniryczne, mroczne martwiaki, ponury żniwiarz, który nie wiedzieć czemu "wyobrażał mi się" jako Jack z Miasteczka Halloween. Postać Olivii wydaje się być złożona i przypomina mi nieco Mary z Tajemniczego ogrodu. Całość nastrojowa i napisana z suspensem. No i kochani, nie czarujmy się, ale mamy chyba najpiękniejszą okładkę roku. Powieść jest wspaniale wydana — dobrej jakości papier, cudowne ilustracje i elegancka okładka. Tak powinno się wydawać książki!
Pokochałam Białego Wilka - reread sagi wiedźmińskiej
Nie mogłam lepiej zacząć roku (tak, wiem, że już mamy połowę marca) niż od rereadu Wiedźmina. Całkiem zapomniałam, jakie to zacne!
Praktycznie od połowy stycznia nie wychodziłam z domu z powodu choroby. Niekiedy wysoka temperatura uniemożliwiała mi czytanie. Nic straconego – sięgałam wówczas po genialny audiobook, a właściwie superprodukcję legendarnego studia Fonopolis z niezrównanym Krzysztofem Gosztyłą w roli narratora oraz całą plejada wspaniałych aktorów z Krzysztofem Banaszykiem w roli Geralta z Rivii na czele. Niestety, dwie ostatnie części nie zostały nagrane, nad czym boleją fani serii (w tym oczywiście niżej podpisana).
Czytałam chronologicznie, czyli zaczęłam od tomu opowiadań „Ostatnie życzenie”. Jeśli oglądaliście serial, znacie pewnie opowieść o córce Foltesta, które zaczyna cykl. Kolejną pozycją w chronologii jest powieść „Sezon burz”, dalej mamy kolejny tom opowiadań „Miecz przeznaczenia”, gdzie pojawia się malutka Cirilla, dziecko-niespodzianka Geralta.
Sam cykl, nazwijmy go „głównym” to pięcioksiąg:
• Krew Elfów
• Czas Pogardy
• Chrzest Ognia
• Wieża Jaskółki
• Pani Jeziora
Moje wrażenia? Mówiąc kolokwialnie: siadło. Język powieści jest niezwykle giętki, plastyczny, szelmowski, pełnowymiarowe postaci z krwi i kości, opisy sugestywne, do tego całość okraszona dużą dozą humoru. Poza tym, seria po prostu „ma to coś”, dlatego fani na całym świecie tak uwielbiają to uniwersum. Pokochałam krnąbrną Ciri, niezależną i silną Yen, charakterek Triss, cięty język Jaskra i charakter Geralta. Uwielbiam Yarpena i Zoltana, gnoma Schuttenbacha, Milvę, Regisa i Cahira. I wiem, że podobnie jak serie o Harrym Potterze, będę czytała sagę wiedźmińską co kilka lat. Machnęłam nawet przekomiczne opowiadanie ślubne „Coś się kończy, coś się zaczyna” (z tomu o tym samym tytule – niestety, współczesne „niewiedźmińskie” opowiadania jakoś nie przypadły mi do gustu).
![]() |
Henry Cavill |
Było mi mało tego cudownie wykreowanego, bogatego w detale świata, więc przeszłam Dziki Gon (przede mną jeszcze dwa fajne DLC) i obejrzałam ponownie serial z Henrym Cavillem (ok, serial był „znośny” z przewagą „kiepski”, ale Henry osładzał mi wszelkie niedoróbki scenariusza).
Niedawno gruchnęła wieść, że Andrzej Sapkowski przygotowuje nowy materiał, i nie wiem, jak Wy, ale ja się jaram jak pochodnia. Teraz czytam/słucham Narrenturm, ale wiadomo, Reynevan to nie Geralt ;)
☞ Pierwsza osoba liczby pojedynczej - Haruki Murakami
To jedna z pierwszych książek, które przeczytałam w tym roku. I choć minęły zaledwie dwa-trzy tygodnie, mam z nią pewien problem. Z jednej strony: to przecież Murakami, a ja lubię jego prozę, a z drugiej strony: nie przepadam za współczesnymi opowiadaniami. Mam z nimi ten problem, że tylko szkicują, sygnalizują jakiś wątek, są niejasne i wymykają się klasycznym szablonom opowiadań, a moje czytelnicze serce wychowało się na Somersecie Maughamie i Kornelu Filipowiczu.
Podeszłam więc do opowiadań Murakamiego dosyć nieufnie. Ale przyznam, że czytało mi się bardzo przyjemnie; narracja jest nienachalna i swobodna, zupełnie jakbym siedziała z przyjacielem w kawiarni i słuchała snutych przez niego anegdotek. Ale czegoś mi tu brakuje, jakiegoś... dopełnienia? konkluzji?
Jednym z najwyżej ocenianych opowiadań jest "Charlie Parker Plays Bossa Nova", i przyznam, że i mnie ono najbardziej przypadło do gustu. Jest to historia artykułu sfabrykowanego przez Murakamiego do pewnego pisma muzycznego, opisującego dalsza karierę Parkera, który nie zmarł w 1955 roku.
Z pewnością zapamiętam również opowiadanie "Wiersze zebrane o drużynie Yakult Swallows", ale nie dlatego, że było tak wybitne: otóż niedawno przeczytałam rewelacyjną książkę "Ukochane równanie profesora", w której również pojawiał się wątek baseballowy - i tak oto wątki nałożyły mi się i takie splątane w jedno je zapamiętam. Co jeszcze ze mną zostanie? Klimat realizmu magicznego, brzydka kobieta, która słuchała klasyki, wzgórze nieopodal morza, małpa podająca zimne piwo, tę dziwną oniryczność, mieszającą się z rzeczywistością i wymykającą się interpretacji.
Choć początkowo byłam sceptyczna w stosunku do tych opowiadań, jednak pochłonęłam je w dwa wieczory. Tylko troszkę żal, że to nie coś w stylu Kronik ptaka nakręcacza, czy 1Q84, ale jeśli lubi się styl Murakamiego...
Tytuł: Pierwsza osoba liczby pojedynczej
Autor: Haruki Murakami
Tytuł oryginalny: Ichininshō tansū
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Rok wydania: 2020
Opis fizyczny: 224 stron, oprawa miękka
Gatunek: opowiadania
ISBN: 978-83-287-1526-4
Niespokojna krew - Robert Galbraith
Jeszcze nigdy tak szybko nie pochłonęłam tak obszernej książki. Co dziwne, nawet specjalnie nie ekscytowałam się wydaniem „Niespokojnej krwi”. Mam oczywiście poprzednie tomy serii z Cormoranem Strike’iem, więc przezorny święty Mikołaj sprezentował mi ostatni tom, i tak się zdarzyło, że zaczęłam czytać od razu po odpakowaniu popijając poranną kawę ze świątecznego kubka o pojemności 400 ml.
„Niespokojna krew” to piata część serii kryminalnej Roberta Galbraitha (czyli ukrywającej się pod męskim pseudonimem JK Rowling). Prywatny detektyw, zwalisty, jednonogi, nieco gburowaty Strike przywodzi na myśl krzyżówkę Harry’ego Pottera i Rubeusa Hagrida, a idąc tym tokiem myślenia jego piękna i inteligentna partnerka, Robin Ellacott to dalekie echa Hermiony Granger. Tak mi się skojarzyło w każdym razie.
Tym razem przed wydaniem powieści rozgorzała niemała dyskusja wokół niefortunnych tweedów Rowling, na co nałożył się wybór głównego antagonisty, który przebiera się w kobiece ubrania. Morderca budzi skojarzenia z Buffalo Billem z Milczenia owiec, choć jego pobudki nie są tak oczywiste. Byłam pewna, że przebieranki są uzasadnione w toku fabuły, ale bez tego „szczegółu” można się było spokojnie obejść. Niestety, jak w przypadku Żniw zła czytelnicy dostają potężny kawał mrocznych zbrodni z serii „mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”; gdyby autorem rzeczywiście był mężczyzna, można byłoby go posądzić o jawną mizoginię. I szczerze wolałabym, żeby morderstwa nie były tak brutalne – ot, coś w stylu Christie byłoby (jak dla mnie) w sam raz.
Autorka rozrzuciła multum okruszków, po których czytelnik powinien dojść do rozwikłania zagadki kryminalnej. Jednak jak dla mnie tropów było zbyt wiele i… niemal straciłam zainteresowanie głównym wątkiem! O wiele przyjemniej czytało mi się o relacjach między głównymi bohaterami, które przypominają paradoks strzały: niby mają się ku sobie, ale nigdy z sobą nie będą.
Jedyną drzazgą była dla mnie Charlotte. Jest taka postać, Mildred u Somerseta Maughama (W niewoli uczuć), która kiedy tylko pojawiała się na kartach powieści wywoływała u mnie mdłości – była jak wysypka, nieznikająca plama na środku drogiego dywanu. Takiego samego odczucia doznawałam kiedy oglądałam Downton Abbey (w przypadku Thomasa, jednego z kamerdynerów). Całą powieść zastanawiałam się, dlaczego Cormoran nie zerwie z nią kontaktów?
Miłym zaskoczeniem dla mnie prywatnie była wzmianka o Skegness, w którym miałam okazje być kilkanaście lat temu. Miło wspominam ten czas i niemal łezka mi się w oku zakręciła na wzmiankę o fokarium, czy wiktoriańskim zegarze na środku placu niedaleko mola. Jednak żadnych osiołków nie pamiętam ;)
Niewątpliwie głównymi atutami Rowling są jej styl oraz pełnokrwistość bohaterów. 900 stronicowy kryminał przeczytałam w rekordowym tempie; mało tego – zaczęłam ponownie Wołanie Kukułki! Gdybym miała krytykować Rowling, wręczyłabym jej zbiór esejów Rebbeki Solnit „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Czy czekam na nowy tom? Jasne!
Tytuł: Niespokojna krew
Autor: Robert Galbraith (J.K. Rowling)
Tytuł oryginalny: Troubled blood
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnosląskie
Rok wydania: 2020
Opis fizyczny: 909 [3] stron
Gatunek: kryminał
UKD: 821.111-3
Autor: Robert Galbraith (J.K. Rowling)
Tytuł oryginalny: Troubled blood
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnosląskie
Rok wydania: 2020
Opis fizyczny: 909 [3] stron
Gatunek: kryminał
UKD: 821.111-3

-
Wszyscy uwielbiają listy, topy wszech czasów, złote dziesiątki, etc. BBC ma swoją setkę, która krąży po internecie, niedawno ukazała się po...
-
Jak domowym sposobem skleić naderwane strony? Z pewnością spotkaliście się z podobnym problemem: naderwana, bądź całkowicie oderwana stron...
-
Dwa lata temu pokazywałam, jak naprawić strony książki, żeby nie było widać rozdarcia . Pokazywałam wówczas zastosowanie bibułki bezkwasow...
-
Maria Wirtemberska z Czartoryskich (1768-1854) była córką Izabeli Czartoryskiej, założycielki pierwszego w Polsce muzeum mieszczącego się w...
-
Każdy spotkał się z tak zwanym znormalizowanym maszynopisem. Znaczy to nie mniej nie więcej, że w czasach kiedy używamy komputera zamiast m...
-
Drogi Czytelniku, właśnie umarłeś i trafiłeś do piekła. A takie czytelnicze piekło wygląda tak: 1. Serie wydawane są w różnych wielkoś...
-
1874 roku w Wielkiej Brytanii zaczęła ukazywać się w odcinkach powieść Z dala od zgiełku tłumu Thomasa Hardy'ego. W Polsce doc...
-
☞ 451 stopni Fahrenheita to dystopia Raya Bradbury'ego, która nie przestaje trwożyć nas swoją aktualnością. Chociaż od ukazania się ksią...
-
►
2018
(31)
- ► października (4)
-
►
2017
(36)
- ► października (8)
-
►
2016
(60)
- ► października (10)
-
►
2015
(68)
- ► października (4)
-
►
2014
(57)
- ► października (4)
-
►
2013
(42)
- ► października (2)
-
►
2012
(33)
- ► października (3)