Drogi Czytelniku, właśnie umarłeś i trafiłeś do piekła. A takie czytelnicze piekło wygląda tak:
1. Serie wydawane są w różnych wielkościach:
2. Wśród twardych okładek zawsze znajdziesz jedną w miękkiej:
3. Trzeci tom trylogii wydany jest w innej stylistyce niż dwa poprzednie:
4. Albo masz pierwszą i trzecią część, bo drugiej nie można nigdzie kupić!:
5. Przypisy - jeśli w ogóle są, znajdują się na końcu książki:
6. Udaje ci się zdobyć tylko jeden z dwu tomów:
7. Twój ulubiony pisarz(pisarka), w którym pokładałeś/łaś nadzieje przestaje pisać, albo z niewiadomych przyczyn w Twoim kraju nie wydadzą jego/jej nowej powieści:
8. Okładki wyglądają tak:
albo tak:
9. Literki są naprawdę maleńkie:
10. Okładki i strony są klejone, a nie szyte:
11. Ludzie robią to:
albo (o zgrozo!) to: (dla nich jest oddzielny krąg piekielny!)
12. W drukarni zrobią Ci to:
13. Tłumaczenie jest tak złe, że zmienia sens powieści, a ekranizacji nie da się oglądać nie obgryzając ze złości paznokci.
14. Wydawca zmusi Cię do zakupu książki ulubionego autora zmieniając tytuł powieści: TU.
15. Do tego w zasięgu ręki nie znajdziesz żadnej zakładki, ani długopisu/kartki, kiedy chcesz zapisać jakiś cytat.
Ale spokojnie, to tylko sen. We środę zabiorę Cię, Czytelniku do Nieba!
Czy po drodze będzie czyściec :)?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co by w nim musiało być? ;)
UsuńŚwietny post:) I nawet nie wiem, przy którym punkcie cierpię najbardziej.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę kolekcji Shafak, za mną dopiero "Honor", ale już jestem zauroczona jej twórczością:)
Jedna z moich - jak widać, ulubionych pisarek.
UsuńPrzy Shafak dochodzi kolejny punkt czytelniczego piekła: wydawca nie może zdecydować się, jaką pisowanię nazwiska wybrać, więc skacze od jednej wersji do drugiej.
UsuńŚwięta prawda - nie rozumiem tego posunięcia.
UsuńHaha, raczej nie kolekcjonuję serii, ale nie znoszę przypisów na końcu - kto to w ogóle wymyślił?
OdpowiedzUsuńDla takich również jest odrębny krąg piekielny :D
UsuńOsobiscie żadne z ptk 1-10 nie są dla mnie problemem(nie kolekcjonuje serii, okładki raczej nie wpływaja na decyzję zakupu, nie moge dostać polskiego wydania, siegam po angielskie, małe litery czy brak szycia-tu jestem sama sobie winna skoro kupiłam taką książkę).Czego nie znosze to zakreślanie w książkach przez innych, zagiete rogi, pół obiadu tudzież kawy pomiedzy kartkami, literówki w tekście(mam od razu ochote pisac do wydawnictwa), nieporęczny format zwykłej powieści (cos pomiędzy A4 a A5) oraz fakt,że niektóre książki śmierdza papierosami tak okropnie,że chce mi sie wymiotować(oczywiście te z drugiej ręki).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-ciekawy wpis;)
A to z biblioteki... Jak widzisz, kupiłam sobie drugi tom po angielsku, bo po polsku nie było!
UsuńUpolowałam I rzeczywiście na allegro, podobnie jak poprzednie ( lub na fincie), jest inna (twarda okładka, inny wydawca), ale co tam! Jest!
UsuńChyba muszę się bardziej postarać ;)
UsuńJeszcze zaginane rogi książek, używane zamiast zakładek! Brr!
OdpowiedzUsuńAlbo wydanie książki z męczącą oczy czcionką.
Masakra! To co wyżej plus Twoje 15 czynników wpływają na to, iż czuję się... piekielnie ;)
I ślady po kubkach, keczupie i tym podobnych...
Usuńo tak, znam wszystkie te odcienie piekła ;/
OdpowiedzUsuńJak każdy książkoholik :)
UsuńAgato, polecam regularne wizyty na allegro i zaglądanie na biblioteczne wyprzedaże, zarówno stałe, jak i czasowe. W ten sposób dwukrotnie kupiłam "I rzeczywiście" (drugi egzemplarz powędrował do koleżanki). To jedna z najważniejszych dla mnie książek. Rozumiem, co czujesz, bo ja bardzo mozolnie kompletuję Alice Taylor; jeden tom dostałam od przyjaciółki, dwa upolowałam na bibliotecznych kiermaszach, brakuje mi już tylko jednego. Cierpliwość w tym wypadku popłaca ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie poluję od lat i nic! Ale może kiedyś...:)
UsuńNo, miałam już takie piekielne przypadki. A ostatnio sprzątnęli mi DiU w twardej okładce, w tej ślicznej biedronkowej promocji. :( A chciałam te ulubione mieć w twardych. :(
OdpowiedzUsuńJak gdzieś zobaczę, to Ci kupię, ale wymiotło i u nas. Chyba, ze chcesz odrobinę drożej: http://www.swiatksiazki.pl/ksiazki/duma-i-uprzedzenie-jane-austen-4506742/
UsuńHaha, ale trafne spostrzeżenia, skąd ja znam to piekło :D
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!
MAŁY druk to naprawdę dla mnie DUŻY problem.
OdpowiedzUsuńWiesz, jeszcze parę lat temu mi to nie przeszkadzało... :/
UsuńTak. Lata już nie te i wzrok już nie ten :(
UsuńOj tak... :/
UsuńWszystkie wymienione przez Ciebie sytuacje sprawiają, że ogarnia mnie irytacja. A już szczególnie przypisy na końcu książki i zmienianie stylistyki serii w jej połowie...
OdpowiedzUsuńTo znaczy? Jak w nowym Huellem?
UsuńMoje najgorsze lęki w jednym miejscu... brrrr...
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Pewnie jest ich jeszcze masa :p
UsuńWiększość tych problemów znika, gdy się korzysta z czytnika ;)
OdpowiedzUsuńAd.7 Znam ten ból! Z serii Thursday Next Jaspera Fforde wydano tylko dwa z pięciu tomów. Próbowałam czytać po angielsku, ale to nie to samo, co zapytać o drogę lub zamówić Big Maca :) Nie dla mnie :(
Ad.13 Ha! Moja "ulubiona" wpadka tłumacza w nowym (pewnie w domyśle lepszym) tłumaczeniu książki Życie przed sobą, autor Romain Gary, brzmi: "Rano przyszła do pani Rozy razem z małą, która śmierdziała odpadkami w stanie histerii."
Od tego czasu podejrzliwie spoglądam na śmietniki :)
Ad. 14 Zgrzytam zębami, bo stale mi to robili wznawiając książki Wilbura Smitha. Nagminnie! A tom The Dark of the Sun wydano pod aż trzema tytułami: Ciemność w słońcu i Najemnicy tłum. Jankowski Piotr oraz Katanga tłum. Fabiszak Jacek. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam w księgarni "nową" książkę ulubionego autora, ale zaczęłam podczytywać i zrozumiałam, że ją znam. Teraz sprawdzam tytuły oryginału.
Z powodów, które znalazły się w komentarzach unikam bibliotek. Na fincie "pobieram" tylko wydania "jak nowe", albo pytam, na czym polega "stan dobry".
Ciekawa jestem nieba w Twoim zamyśle :)
Totalnym nieporozumieniem jest wydanie tej samej książki w dwu wydaniach, dwu tłumaczeniach. Jak na przykład Był sobie chłopiec.
UsuńCóż, trudno się nie zgodzić z Twoimi punktami. A zwłaszcza z punktami 9, 10 i 11.:)
OdpowiedzUsuńI 7. Chociaż denerwujące czasem jest to, kiedy cykl książek liczy np. 10 tomów, w Polsce wyszło 5, a kolejne nie wiadomo kiedy się pojawią. :)
Mafia
http://czytelnicze-podroze.blogspot.com/
Np. z serii o Matthew Bartolomew Susanah Gregory wyszły u nas trzy powieści. Z iluś tam nastu.
UsuńCiekawe od czego to zależy. ;)
UsuńI czekam na post niebiański. ;)
OdpowiedzUsuńJuż jest:)
UsuńIdę czytać. ;)
UsuńŚwietne zestawienie, nie wiem, czy niebo mu dorówna :)
OdpowiedzUsuńPostaram się:)
UsuńO matko, to rzeczywiście przerażająca wizja piekła. A najgorsze, że to piekło mamy na ziemi i że zgotowali nam je ci, dla których książki powinny być najważniejsze - wydawcy. Widać, że niektórym naprawdę brakuje wyobraźni... albo mają jej aż za dużo :P
OdpowiedzUsuń"Piekło to inni" :p
UsuńPierwsze 8 punktów rządzi!! Rolując myszką w dół przy każdym wykrzykiwałam: tak! tak! TAK! Kolejne już nie wszystkie mnie dręczą, mały druk nie przeszkadza tak bardzo, podkreślenia w książce z biblioteki też (bo sama we własnych podkreślam, choć ołówkiem), itd., ale te pierwsze to Ci się udały. Właśnie teraz, gdy rozpaczam nad nieistniejącym trzecim tomem "Krwawej jutrzni" Wollnego, nad kompletnie różniącymi się od siebie tomami trylogii o XX. wieku Folletta, nad tym, że kupując całość "Eragona" nie dostałam trzeciego tomu w twardej oprawie, itd. A jak mnie Zafon wkurza!!! Brrr, zdenerwowałam się! ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że umrę, jak się okazało, że "a to dopiero początek opowieści" (czy jakoś tak) na końcu trzeciej części "trylogii" Zafona!
UsuńREWELACYJNY POST - Gratuluję :-) mimo że treść nie napawa optymizmem niestety :-)
OdpowiedzUsuńNa optymizm zapraszam we środę:)
UsuńCzekałam na tę środę i ją przegapiłam - ale zerknęłam dzisiaj i REWELACJA :-)
UsuńDziękuję
Świetny tekst!
OdpowiedzUsuńMam taką 'piekielną książeczkę' litewskiego pisarza, w której nie wklejono ostatnich stron, z których dowiedziałabym się, czy ojciec umarł czy nie. Książkę na LC przeczytałam tylko ja, i jeszcze jedna osoba, która nie udzieliła mi odpowiedzi emailowej.
Wydawcy czasami robią czytelnikom świństewka.
Pozdrawiam
Mnie się jakoś wyjątkowo zdarza trafić na książkę, która nie ma stron, ma ich za dużo, albo są źle wklejone. Wydawcy to może nie, ale ja na to mówię "syndrom zakochanego drukarza":D
UsuńTo była książka z początków lat 90-tych, i wtedy często takie wydawano.
UsuńStrona do góry nogami? :D Ale bym była wściekła :P
OdpowiedzUsuńWyrywanie kartek i zakreślanie w książce to przegięcie, no nie robi się i tak i koniec kropka !
Piekło istnieje.
Nie takie rzeczy widziałam, niestety.
UsuńJa też, ale dawno. Co kilka stron odwracałam książkę.
Usuń3, 10, 18 - taaak! Zdecydowanie do piekła. 11 - proponuję takim czytelnikom reinkarnację: w przyszłym życiu być książką ;)
OdpowiedzUsuńPrzypisy na końcu książki to złooooo. Co do tej strony do góry nogami to jeszcze nic- mam do tej pory książkę "Pięcioro dzieci i coś", w której strony były tak pomieszane (a niektóre zdublowane), że do dziś dnia nie znam dokładnej kolejności zdarzeń :P.
OdpowiedzUsuńAleż świetnie to wszystko zebrałaś, aż mi się gorąco zrobiło :)
OdpowiedzUsuńO tak, powyższe które przytoczyłaś, to takie nasze male piekiełko. :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wyszło. :)
I - niestety - każdy przykład poparty zdjęciem ;)
Usuń