Grażdanin N. N., obywatel nomen nescio, everyman. Takiego właśnie rosyjskiego typowego obywatela, czy może raczej towarzysza, próbują przybliżyć autorzy reportażu, Andrzej Goworski i Marta Panas-Goworska.
źródło okładki: lubimyczytac.pl |
Książka w zamyśle ma ukazywać zwyczajne życie w Związku Radzieckim na przestrzeni kilku dekad. Rozdziały ułożone są wedle osi ludzkiego życia – od najmłodszych lat, poprzez okres studiów, pracy aż do późnej starości. Mamy tu i kukiełkowe umoralniające dobranocki, które z budżetowej antenowej zapchajdziury wyrosły na kultową konkurencję Muppetów; są młodzieżowe domy wczasowe i historię małej orędowniczki pokoju z czasów zimnej wojny, Samanthy Smith. Wiele miejsca poświęcają autorzy kobiecie radzieckiej – donieckie szachcioreczki, czyli górniczki dołowe wzbudzają od razu sympatię i podziw. Wyrabiające 500 % normy, drążyły przodek kilofami, kiedy mężczyźni ginęli setkami na wielkiej wojnie ojczyźnianej. Ostatnie rozdziały poświęcone są rosyjskim niesławnym domom opieki oraz systemowi walki z alkoholizmem (jak ze statystyk można wywnioskować, całkiem nieskuteczny to system).
Chociaż Grażdanin dość mi się podobał, bo jest zgrabnie napisany, to mam trzy poważne zarzuty do tego reportażu: po pierwsze, liczyłam na odrobinę więcej zwyczajnego życia, rozumiem przez to, cytując Steinbecka z przedmowy Dziennika z podróży do Rosji "nikt nie pisze o rzeczach, które interesują nas najbardziej: Jak ubierają się Rosjanie? Co jadają na kolację? Czy urządzają przyjęcia? Jaka jest tamtejsza kuchnia?”. Drugi zarzut to zupełnie moim zdaniem niepotrzebne opowiadanka będące prologiem do każdego rozdziału. Trzeci zarzut jest chyba najbardziej poważny. Każdy rozdział został opatrzony wybraną literaturą, składającą się w większości z… linków do forów internetowych i blogów! Reportaż został więc niechybnie napisany bez wychodzenia z domu! Dosłownie każdy, kto operuje językiem rosyjskim mógłby sobie wyłuskać z wypowiedzi internautów to, co ujęte jest w formę kodeksu!
Państwo Gaworscy na swoim koncie mają jeszcze książkę Naukowcy spod czerwonej gwiazdy będącą sentymentalnym ukłonem w stronę rosyjskiej nauki. Zważywszy na anegdoty, którymi obrosła radziecka nauka jestem jednak skłonna sięgnąć po te pozycję.