Na tę książeczkę skusiłam się z dwóch powodów. Pierwszym były... ilustracje. Dziś ryciny w beletrystyce adresowanej do dorosłego czytelnika to rzadkość; przeważnie można je spotkać w książkach z gatunku fantasy, czy science-fiction, kiedyś były powszechnie dodawane do zarówno tanich jak i droższych wydań. Drugim powodem była ciekawość co do autora, o którym wcześniej nie słyszałam.
Hendrik Conscience (1812-1883) był Belgijskim pisarzem flamandzkiego
pochodzenia. Opublikował blisko 100 powieści, z czego większość - tak
jak Pamiętny rok - była obyczajowym obrazkiem malowanym na tle ważnych
momentów życia ojczyzny. Był synem Francuza walczącego u boku Napoleona,
oraz niepiśmiennej Flamandki. Życie związał z Antwerpią, w której
przyszedł na świat, lecz równie często opisywał okolice Campine, w
których później osiedlił się jego owdowiały ojciec.
Za życia niezmiernie popularny autor (jego siedemdziesiąte urodziny świętowano publicznie) w XX-tym wieku popadł w zapomnienie. Być może winne temu są nadmierna sentymentalność powieści, proste czarno-białe postacie, oraz nieskomplikowany język; zdaniem Theo Hermansa, językoznawcy z University Collage London, Conscience'a "nie można nazwać wirtuozem języka, jego narracja jest sentymentalna, fabuła nierealna a osąd moralny tak konserwatywny, że aż wsteczny."
Za życia niezmiernie popularny autor (jego siedemdziesiąte urodziny świętowano publicznie) w XX-tym wieku popadł w zapomnienie. Być może winne temu są nadmierna sentymentalność powieści, proste czarno-białe postacie, oraz nieskomplikowany język; zdaniem Theo Hermansa, językoznawcy z University Collage London, Conscience'a "nie można nazwać wirtuozem języka, jego narracja jest sentymentalna, fabuła nierealna a osąd moralny tak konserwatywny, że aż wsteczny."
Tytułowy Pamiętny rok to rok 1566, w którym "szlachta antwerpska chciała wojny przeciwko zdobywcom [Hiszpanom], ale obok tej partyi istniała inna, liczniejsza, której chodziło głównie o wojnę z kościołem i o protegowanie obrazoburców." Spory religijne (nauki Lutra w opozycji do kościoła katolickiego, który reprezentowali Hiszpanie), niejednolitość narodowa (Niderlandy były wówczas konglomeratem wielu nacji, które nie potrafiły się porozumieć między sobą)."Podburzony lud - czytamy we wstępie - w ciągu jednego tygodnia tego roku szalał w kościołach, niszczył ołtarze, kruszył przepiękne rzeźby, darł na strzępy obrazy, jednem słowem zniszczył tysiące dzieł sztuki, nad któremi pracowały stulecia, a których wartość nie da się oszacować". Dalej Conscience nazywa obrazoburców "roznamiętnionym pospólstwem". Całość oblana lukrem romansu między córką jednego z przywódców powstania i młodzieńcem "z przyszłością".
Książeczkę czyta się szybko, rzeczywiście nie jest literackim popisem i ma się wrażenie, że napisał ją dziewięciolatek - od języka do zwrotów akcji jest do bólu przewidywalna. Ale cieszę się, że poznałam tego
autora, choć to nie będzie początek pięknej przyjaźni, to poluję na tom pierwszy
dzieł, bo wydawca wspomina, że umieścił w nim obszerny życiorys tego
zapomnianego artysty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz