Niesamowita, wciągająca intryga, która może się śnić po nocach. Napisana plastycznym, czasem może nazbyt poetyckim językiem, wzbogaconym o wyrazy, które pozornie wyszły już z użytku. Cień wiatru jest książką o książce, o poszukiwaniach i dojrzewaniu. Cień wiatru to książka, która nie nudzi ani przez moment.
Rzecz zaczyna się powojennej Barcelonie; pewien księgarz prowadzi swojego niespełna dziesięcioletniego syna do tak zwanego Cmentarza Zapomnianych Książek. Jest to wielki labirynt z poutykanymi wszędzie książkami wycofanymi, wyrzuconymi, zapomnianymi. Mały Daniel Sempere wybiera jedną, która odtąd determinuje całe jego życie. Książka napisana została przez niejakiego Juliana Caraxa, a nosi tytuł Cień wiatru. Pod wpływem lektury Daniel zaczyna poszukiwać jakichkolwiek informacji na temat tajemniczego autora, ale natrafia na mur milczenia. Przy okazji okazuje się, że być może w rękach dziecka znajduje się jedyny egzemplarz powieści, ponieważ jakiś szaleniec wynajduje wszystkie egzemplarze, by je unicestwić.
To oczywiście zaledwie początek książki, bo nie mam zamiaru odbierać Wam przyjemności rozwiązywania tej zagmatwanej fabuły. Powiem tylko, że jest to bardzo, ale to bardzo dobra powieść, napisana zgodnie ze starym wzorcem powieści awanturniczej; widać wpływy angielskie, francuskie i to te najznamienitsze.
Postacie są wprost do pokochania, lub do znienawidzenia - zależy, czy Zafón konstruuje szwarccharakter, czy bohatera pozytywnego. Jest tu i wilka miłość i nienawiść i mnóstwo wspomnień, opowieści i tajemnic, z których spowiadają się drugoplanowe postaci.
Powieść sama prosi się o sfilmowanie, ciekawa jestem tylko, czy uda się uchwycić ten specyficzny język i styl, którym operuje Zafón?
Powieść sama prosi się o sfilmowanie, ciekawa jestem tylko, czy uda się uchwycić ten specyficzny język i styl, którym operuje Zafón?
Rzadko kiedy reżyserowi udaje się uchwycić magię ekranizowanej książki. Tylko nielicznym udaje się ta sztuka, nie wiem, a Zafon byłby dla filmowca prawdziwym wyzwaniem. Żeby nie było - trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńFilm byłby świetnym pomysłem, pod warunkiem, że dobrze byłby zrobiony, a kto dorówna Zafonowi?
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, kiedy ją zaczęłam czytać, przepadłam, połknęłam ją w jeden dzień, bo nie sposób było się oderwać.
Pozostały mi po tej książce bardzo dobre, takie magiczne nieco wspomnienia...
OdpowiedzUsuńChyba nawet ją wypożyczyłem z biblioteki, ale oddałem, bo nie miałem czasu przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale chyba zbyt wiele pozytywnych opinii się nasłuchałam, więc moje oczekiwania były wysokie i książka im nie sprostała. Choć przyznam, że momentami, szczególnie, gdy był opisywany Cmentarz Zaginionych Książek, to bardzo mi się podobało. Takie miejsca pełne książek, gęste od papieru i tajemnic, są wymarzone dla bibliofilów
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam po przeczytaniu, ale zaraz potem doszłam do wniosku, że film byłby nudny. Czytałam tę książkę już lata temu, więc musiałabym kiedyś odświeżyć, bo byłam zachwycona!
OdpowiedzUsuńCzytałam i nie mogłam się oderwać:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Niestety, nie spełniła moich oczekiwań. Owszem jest ciekawa, owszem napisana zgrabnie, ale... Sama nie wiem. Historia zaczyna się tajemniczo, a potem wychodzi akcja jak z telenoweli brazylijskiej. I sam opis biblioteki mnie rozczarował, ale pewnie dlatego, że tuż przed, czytałam "Cień kata" Gene Wolfa, a tam opis biblioteki to dopiero magia.
OdpowiedzUsuńMnie wciągnęła, mimo że się tego po niej nie spodziewałam na pierwszy rzut oka. "Grę anioła" również przeczytałam - także godna polecenia. Bardzo podoba mi się klimat tych powieści i istne "malowanie" Barcelony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To dzięki tej książce pokochałam Zafona i jego magiczną zdolność budowania nastroju i fabuły.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, którą mogę czytać (i odkrywać) wciąż na nowo!
OdpowiedzUsuńTak, to wspaniała książka. Niedawno się zastanawiałam, czy nie przeczytać jej własnie ponownie.
Usuń