Header Image

Podróże z Charleyem - John Steinbeck

W 1960 roku John Steinbeck, wówczas już rozpoznawalny i utytułowany pisarz, znany z takich powieści jak Grona gniewu, czy Na wschód od Edenu postanawia wyruszyć w podróż krajoznawczą po Stanach Zjednoczonych. Być może nastała wówczas moda na niezobowiązujące podróże, bo trzy lata wcześniej wydano sławną powieść Jacka Kerouaca, która jest sztampowym przykładem literatury drogi. Książka Steinbecka została wydana w 1962 roku, a kilka miesięcy później autor został uhonorowany literacką Nagrodą Nobla. 
 
Pisarz wyposażony w niezawodnego kampera, którego nazwał na cześć sławnego konia - Rosynand, mając u boku podstarzałego czworonożnego przyjaciela, Charleya będącego francuskim pudlem (stąd właściwie Charles le Chien) wyrusza w podróż "z pragnieniem dowiedzenia się, jaka jest Ameryka." Jednakże z relacji syna Steinbecka można się dowiedzieć, że przesłanki pchające pisarza w podróż były zgoła inne - wiedział iż jest umierający i póki sił, chciał jeszcze raz zwiedzić ukochany kraj, a trzeba czytelnikom wiedzieć, że Steinbeck od zawsze przejawiał zamiłowanie do wszelkiego rodzaju łazikowania. Mapy i drogowskazy traktuje luźno, skupiając się na lokalnym kolorycie oraz mieszkańcach tego rozległego kraju, bo przecież nie chodzi o to, żeby złapać króliczka... "Są miłośnicy map, dla których całą radością jest zwracać większą uwagę na arkusze kolorowego papieru niż na przesuwający się obok nich kolorowy krajobraz. Wysłuchiwałem relacji takich podróżników, w których zapamiętany był każdy numer szosy, utrwalona każda odległość w milach, a każda mała wioska odkryta. Inny rodzaj podróżnych musi dokładnie znać swoją pozycję na mapie w każdym momencie, jak gdyby było jakieś zabezpieczenie w czarnych i czerwonych kreskach, w kropkowanych liniach, w wijącym się błękicie jezior i ciemnych plam oznaczających góry. Ze mną tak nie jest. Urodziłem się zagubiony i nie czerpię przyjemności z odnajdywania się na mapie ani też w orientacji w zarysach, które symbolizują kontynenty i państwa." 
 
Kamper Steinbecka, Rosynant, w National Steinbeck Center w Salinas. źródło: wikipedia.en
Karty książki pełne są anegdotek, jak ta o amulecie słownym, oraz barwnych postaci, które w większości nie zdawały sobie sprawy z tego, że zostały uwiecznione, Steinbeck dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, dotyczącymi domów na kółkach (tak zwane dzisiaj domki holenderskie), sklepów z antykami, w których upatruje bezwartościowe śmieci sprzed lat sprzedawane turystom za ciężkie pieniądze (coś w tym jest biorąc pod uwagę programy o lombardach na kanałach kablówki). Dopatruje się analogii między mdłym jedzeniem, smakową atrofią, a ubogą strawą umysłową mieszkańców Ameryki. 
Steinbeck dociera również do rodzinnego Salinas, zauważa wówczas: "Miejsce mojego pochodzenia zmieniło się, a ja, ponieważ odjechałem, nie zmieniłem się razem z nim." 



Wiele lat później felietonista Bill Steigerwald podważył wiarygodność Steinbeckowskiej podróży, twierdząc, że wiele - w tym dialogów - autor po prostu zmyślił. Rozgorzała oczywiście ostra dyskusja, czy pisarz miał prawo (sic!) mijać się z prawdą. Cytując Wittgensteina: "Nie ważne, czy Ewangelie są historycznie prawdziwe - dla wiary to nieistotne"; przypuszczam, że czytelnikowi to również obojętne, czy pisarz rzeczywiście odbył rozmowę z wędrownym aktorem, czy odbył ją jedynie w swojej wyobraźni. Grunt, że Podróże z Charleyem są znakomite, lekkie i widać w nich warsztat najwyższej próby. 

Podpis autora, źródło: wikipedia

8 komentarzy:

  1. Dla mnie to lektura obowiązkowa! Już się na nią cieszę :)
    Bardzo podobają mi się te nowe wydania, wszystkie utrzymane w podobnej stylistyce, cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - aż miło popatrzeć na tak ładnie i z gustem wydane książki. Ktoś tam w Prószyńskim musi lubić Mistrza:) Czekam na tak doskonale wydanego Faulknera i Londona... :)

      Usuń
  2. Już kiedyś, dawno temu, "Podróże" przeczytałem, ale Twój wpis sprawił, że nabrałem ochoty na ponowną lekturę. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również doszłam do wniosku, że to lektura, która można sobie odświeżać od czasu do czasu :)

      Usuń
  3. Mnie się też bardzo podobały!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko czytuję Steinbecka, ale jak już się zdarzy, to w punkt. Będę pamiętała o tym tytule. Dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Steinbecka z początku się bałam, ale jestem po prostu urzeczona jest stylem.

      Usuń