Header Image

Nigdziebądź; Koralina - Neil Gaiman

Czasem śnię, że ten nasz rzeczywisty i przyciężkawy świat ma podszewkę, pod którą mieści się coś niewidocznego dla "szkiełka i oka". W pewien sposób nasuwa mi to skojarzenie z egzystencjalizmem, z Bytem (człowiekiem) Wrzuconym w Świat - ale nie ten tu i teraz, tylko inny, jakby wpaść nagle do króliczej nory z powieści Lewisa Carrola. 
 

Natychmiast trzeba się przestawić na ten nowy świat, trzeba zacząć go badać i grać według jego reguł. Trzeba podjąć rękawice i przewartościować swoją postawę, jakby się nigdy nie miało wrócić "do domu".
I tak też główny bohater Nigdziebądź, Richard Mayhew, zostaje – mimo woli – wplatany w porachunki Londynu Pod. Richard nie przewidział, że będzie to dla niego początkiem wielkiej i niebezpiecznej przygody.

Akcja tej powieści z gatunku urban fantasy toczy się wartko, dialogi napisane zostały ze specyficznym czarnym humorem. Plejada postaci nie z tego świata została przez Gaimana doskonale i z konsekwencją przemyślana. Przeczytanie Nigdziebądź dało mi dużo satysfakcji. W 2013 roku BBC wyprodukowało słuchowisko na podstawie tej powieści, gdzie główne role grali James McAvoy, Benedict Cumberbatch i Natalie Dormer – uważam, że głosy są dobrane tak perfekcyjnie (niestety słuchowisko mi „uciekło”), że bezwiednie „czytałam” w myśli głosami tych aktorów. Szczególnie pasował mi tam McAvoy, który odegrał już podobna rolę w Wanted (dla mnie ten film to guilty pleasure).

Ma się rozumieć od razu sięgnęłam po Koralinę, która przeczytałam jednym tchem. I uważam, że jest… bardziej przerażająca niż Nigdziebadź. Podziwiam odwagę głównej małoletniej bohaterki, jej ciekawość pozbawioną wścibskości, stalowe nerwy. Druga mama mnie tak przeraziła, że miałam w nocy koszmary (tak, ja – stara baba!). Od razu również sięgnęłam po film, który naturalnie skojarzył mi się ze stylistyką Tima Burtona (Koraline wyreżyserował Henry Selick); jest wspaniale zrobiony, ale nie rozumiem wciśnięcia do niego postaci chłopięcej – toż sam Gaiman mówił, że bardzo lubi pisać silne kobiece postacie, więc czemu umniejszać je dodając pajacowatego chłopaczka?
Moja znajomość z Gaimanem ma szansę stać się stałym związkiem: już kupiłam Dym i Lustra i szukam Amerykańskich Bogów. Przekonuje mnie lekkość pióra, niezwykły nieco gotycki klimat i przeplatanie się światów, a także niczym nieograniczona wyobraźnia pisarza.

4 komentarze:

  1. Znam Gaimana z dwóch jego książek (bardzo polecam "Księgę cmentarną") i na pewno sięgnę po inne. bardzo chciałabym przeczytać "Nigdziebądź".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo polecam Nigdziebądź, a Księgę już wpisałam do kajecika jako "do przeczytania".

      Usuń
  2. Po niesamowite i bardzo interesujące lektury sięgasz.....nie znam tego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo nazwisko i postać znałam od bardzo dawna, ale dopiero teraz (przyznam się, że pod wpływem przeceny w księgarni) sięgnęłam.

      Usuń