Wojna zabiera zegarki dżentelmenom, kapelusze damom, ciastka ciotkom, kolejki małym chłopcom.
Polacy kochają Irlandię. Wyjeżdżamy tam pracować, świętujemy 17-go marca, jakby to było nasze święto narodowe, bawimy się przy irlandzkim folklorze (vide popularność zespołu Carrantouhill). A czy może się zdarzyć, że Irlandczycy zafascynują się naszym krajem? I to nie mówię o przyjaźni Irlandczyków z ładnymi kibickami w czasie Euro;) Tak. Może się tak zdarzyć, a owocem tego może być wspaniała książka, rozgrywająca się w Krakowie.
Malinski irlandzkiej pisarki Siofry O'Donovan to opowieść o dwu braciach z Lwowa, którzy w czasie wojny zostają rozdzieleni na kilka dziesięcioleci. Ich losy biegną osobno, z dala od siebie. Stanisław mieszka z ciotką w Krakowie, Henryk wyjeżdża wraz z matką do Irlandii. A jeden nie ma pojęcia co się dzieje z drugim. Panowie spotykają się ponownie będąc schorowanymi ludźmi w średnim wieku. Jeden z braci został w Polsce, gdzie jego życie toczyło się z wolna w powojennej biedzie, oraz czasach "odnowy", a jedynym promykiem nadziei była Piwnica pod baranami. Drugi z braci, można powiedzieć, że ustawił się w życiu lepiej, bo emigrował na Zachód. Ale w książce O'Donovan nie ma jednoznacznej oceny sytuacji braci, autorka daje nam do zrozumienia, że Stanisław jednak lżej przeżył ciężkie czasy.
Malinski wciąga od pierwszych stron. Świetnie napisana, z dużą precyzją, namysłem. O'Donovan mieszkała jakiś czas w Polsce i widać jej fascynację naszym krajem. To miłe, jak ktoś pisze w taki sposób o twojej ojczyźnie, że zauważa jej walory. W dodatku jednym z głównych składników Malinskiego jest Piotr Skrzynecki i jego artystyczny kabaret. Książka naprawdę zapada w pamięć. Co jakiś czas wpisuję w google'a nazwisko autorki, ale niestety, nie napisała nic od czasu swojego wspaniałego debiutu. A szkoda, bo miała wielki potencjał.
Jak widać, lubię literaturę irlandzką i często po nią sięgam. W kolejnej odsłonie Roddy Doyle, którego możecie znać z literackiego pierwowzoru szalonej komedii muzycznej The Commitments. A za dwa tygodnie zdobywca Nagrody Pulitzera Frank McCourt, Irlandczyk urodzony w Stanach, czyli nie odbiegnę od "irlandzkiego" tematu zbyt daleko.
Witam, zauważyłam Cię (Panią - ? hmm... jaką formę wybrać?) w Obserwatorach mojego bloga - Bardzo Serdecznie Witam!! i Dziękuję:):)!!!!
OdpowiedzUsuńI jeszcze chcę powiedzieć, że w archiwum znalazłam wpis o torebce na klamerki zrobionej z nieużywanej bluzki - bardzo fajny pomysł:) Super sprawa:) Ale chciałabym zobaczyć krok po kroku jak to pozawijać, by taka fajna koperta wyszła:) Można to gdzieś podglądnąć?
I jeszcze coś - odkryłam też, że przez pół listopada i cały grudzień robiłam torebki na prezenty wg wzoru/pomysłu tu podpatrzonego:) Ale czad:):)!!!!
A czytelnikiem/podglądaczem stałam się w zupełnie inny sposób:)!
Torebki zrobiłam i zapomniałam o "źródle" - dopiero wczoraj mnie olśniło:)
Pozdrawiam:)!!
Zdecydowanie mów mi na "ty":)
UsuńFajnie, że przydał Ci się mój torebeczkowy tutorial:)
Taką torebkę na klamerki robi się bardzo prostu: masz może taki mały wieszak dla dziecka, albo bieliźniarski? mierzysz górę, żeby pasowała, robisz zaszewki, potem obcinasz dół, rękawy etc, żeby został taki sam surowy kadłubek, zszywasz to wszystko i gotowe:)
A mnie się powieść nie podobała, coś mi w niej zgrzytało i brzęczało fałszywie. Nastawiłam się na dobrą lekturę, bo wszędzie natykałam się na entuzjastyczne opinie, i zawiodłam niemal na całej linii.
OdpowiedzUsuńZdarza się; ostatnio obejrzałam film, zachwalany przez wszystkich i strasznie się zawiodłam.
UsuńIrlandka pisze o Polsce. Już samo to jest ciekawe. Ciekawe czy są podobne książki autorów z innych krajów.
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńJa zaś ogólnie rzecz biorąc lubię kulturę celtycką (książki, filmy, muzykę...). Także już zapisałam sobie tytuł. Dzięki za polecenie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeśli przeczytam, to chyba będzie moja pierwsza przeczytana irlandzka książka, więc muszę spróbować i przekonać się, o czym wyżej wspomniana pozycja jest. :)
OdpowiedzUsuń