Bezbarwnego Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymki przeczytałam z dwu powodów: po pierwsze, jest w prozie Haruki Murakamiego coś, co mnie nieodparcie przyciąga, po drugie, 28 listopada odbyła się ogólnopolska dyskusja poświęcona właśnie tej książce (w zeszłym roku omawialiśmy Trafny wybór JK Rowling).
Murakami mnie nie zawiódł. O ile nie lubię jego opowiadań (jak wspomnę człowieka-żabę, to mi kartofle z piwnicy czwórkami wychodzą), to powieści uwielbiam. Oczywiście największe wrażenie zrobiła na mnie Kronika ptaka nakręcacza, Kafka nad morzem, Sputnik Sweetheart i trylogia 1Q84, na której ostatni tom czekałam z wypiekami na twarzy. Bezbarwnemu Tsukuru Tazakiemu (dopisek o latach pielgrzymstwa chętnie bym usunęła) bliżej jest do Norwegian Wood - przed nastu laty była sobie paczka przyjaciół, porównująca się do pięciu palców jednej ręki. Kiedy Tsukuru jako jedyny z piątki decyduje się na opuszczenie rodzinnego Nagoi, pozostali ni z tego ni z owego bezpardonowo kończą z nim znajomość. Na Tsukuru wywiera to niebagatelny wpływ: młody człowiek popada w depresję - Murakami w tym miejscu prześciga sam siebie i funduje czytelnikowi najlepszy opis depresji, który został zapisany ludzką ręką.
Jak w innych powieściach sen miesza się z jawą, nie ma prostych wyjaśnień, zostaje tylko oniryczny klimat. Choć nie tak "zakręcony", jak we wspomnianych wyżej powieściach. Oczywiście Murakami nie byłby sobą, gdyby nie "wrzucił" również muzycznego tematu przewodniego - mieliśmy jazz, Janacka, Beatlesów, teraz pora na Ferenca Lista i jego Lata pielgrzymstwa (stąd podtytuł). Właśnie - co do bezbarwności Tsukuru, jest to odniesienie do nazwiska, które na tle czwórki pozostałych przyjaciół, noszących od-kolorowe nazwiska, wydaje się pozbawione koloru. Bynajmniej Tsukuru nie jest bezbarwny z charakteru, o czym, mam nadzieję, przekonacie się czytając najnowszą książkę Murakamiego.
Wspomniałam o II-giej ogólnopolskiej dyskusji - DKK, do którego należę zorganizowało spotkanie w herbaciarni White Monkey. Klimatyczny półmrok, pyszna herbata, wspaniała dyskusja - co tu dużo mówić, było świetnie!
Murakami jest na mojej liście i planuję go na wiosnę, tylko jeszcze nie wiem, za którą powieść zabiorę się najpierw ;)
OdpowiedzUsuńKronika ptaka nakręcacza - koniecznie od niej zacznij:)
UsuńA ja się czaję wokół 1Q84, bo na kilku blogach czytałam zachwyty nad tą trylogią, jestem ciekawa czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNie gwarantuję, ale mam cichą nadzieję, że Ci się spodoba.
UsuńJa też mam słabość do Murakamiego i bardzo intryguje mnie ten najlepszy opis depresji, więc książka z pewnością wpadnie kiedyś w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńTo dobra książka, może nie najlepsza w jego dorobku, ale rzetelna.
UsuńJeszcze nic Mukaramiego nie czytałam, ale zamierzam to zmienić!:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytam ,,Kronikę ptaka nakrętacza". Od tej książki zależy, czy moja przygoda z Murakamim potrwa dłużej, czy zakończy się na tej jednej powieści. Jak na razie jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuń