Header Image

3 w 1, czyli trzy łyki polskiej literatury

Październik upłynął mi pod znakiem doskonałej polskiej literatury za sprawą spotkań, w których miałam przyjemność uczestniczyć. Sięgnięcie po rodzimą literaturę było więc naturalną konsekwencją.

W tym miesiącu na DKK omawialiśmy Wojciecha Jagielskiego Wypalanie traw. Doskonały beletryzowany reportaż o RPA, polityce Apartheidu, przemianach społeczno-politycznych, pretekstem do ukazania których było morderstwo dokonane na białym farmerze. Okazuje się, że ów farmer nie był przypadkową ofiarą, lecz znanym w okolicy przywódcą bractwa porównywanego z Ku Klux Klanem. Obraz murzyńskich gett, które przedstawia nam Jagielski przywodzą na myśl getta żydowskie z czasów II wojny światowej; podział rasowy naznaczony tak silnie, że jakiekolwiek mieszanie się, bratanie czy współdziałanie nie było możliwe. Niestety, po upadku Apartheidu, kiedy Nelson Mandela został prezydentem w kraju nie żyło się lepiej, wręcz przeciwnie, stanowiska obsadzanie według klucza, którym był kolor skóry odwróciło się o 180 stopni, i zamiast współdziałać, społeczeństwo zostało podzielone, jak dotychczas. Wypalanie traw ma gorzki wydźwięk: nawet bezkrwawa rewolucja nie przywróci ładu, dopóki oparta jest na zemście. 
*
Szczepan Twardoch to jedno z najgorętszych w tym sezonie nazwisk. Tegoroczny Laureat Paszportu Polityki, z wykształcenia filozof, socjolog, mieszkaniec Pilchowic (które są ode mnie o rzut beretem). Kiedy zobaczyłam Morfinę na półce z nowościami, to ją zgarnęłam tak szybko, że powietrze zawirowało. Zrobiłam sobie herbatkę, usiadłam, czytam. I w miarę jak poznaję specyficzny twardochowski język, to mnie jakieś mdłości biorą, jak przy czytaniu lektury szkolnej, powiedzmy takiego Przedwiośnia; jakby mi ktoś kazał to czytać, bo przyjemności tu nie miałam żadnej. Zapoznałam się z entuzjastycznymi recenzjami i co mnie najbardziej zdziwiło, to te bezkrytyczne peany pod adresem powieści. Na drugiej szalce wagi stały nieśmiałe "nie dałem rady", "bełkot". Co podobało mi się w powieści to przedstawienie głównego bohatera, po trosze tchórza, ale język na tyle kostropaty, że po stu stronach miałam dość. Całość bardzo przypomina (klimatem) pisarstwo Krajewskiego: dziwki, morfina, brud, dewiacje seksualne. Dostałam bonusik w postaci przedwojennego Gleiwitz (które autor przecież dobrze zna), oraz wzmiankę o szpitalu w Rybniku (u Krajewskiego również ów szpital "wystąpił"). Czy polecam? Jezu, no szczerze, nie wiem. Dziwne to było i raczej nie moja bajka. Co więcej, kiedy skończyłam, zostało mi do rozdysponowania jeszcze kilka kwadransów. Spożytkowałam je na początek Jadąc do Babagad i od razu mój mózg odpoczął. 
*
No i to jest ta trzecia pozycja z 3 w 1 - o spotkaniu autorskim ze Stasiukiem pisałam kilka postów temu. Nie mogłam się doczekać sięgnięcia po lekturę Jadąc do Babadag. Sięgnęłam i od razu mnie wciągnęło. Piękny język, piękny styl, bardzo sensualna pisanina, którą można poczuć, powąchać, dotknąć. Jeszcze jestem w trakcie, jeszcze nie skończyłam, ale wiem już, że to będzie jedna z lepszych książek, które czytałam. 
I w ten sposób doszłam do jednoznacznego wniosku - wolę literaturę faktu. Nie dla mnie beletrystyka, wolę reportaż, esej, biografię. Być może jakoś podświadomie wychodzę z założenia, że świat jest tak niehomogeniczny, że nawet fikcja wypada w porównaniu z nim blado?

15 komentarzy:

  1. Jak dostanę gdzieś książkę Jagielskiego, to pewnie po nią sięgnę, bo sporo o nim słyszałam, a te dwie pozostałe książki jakoś mnie nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babadag Ci jednak polecam, bo wspaniale się ją czyta. Jest taka niespieszna.

      Usuń
  2. Ta ostatnia pozycja mnie zaciekawiła. Ciekawe czy mają ją u mnie w bibliotece. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jest, bo za tę książkę Stasiuk dostał w 2005 Nike.

      Usuń
  3. Jagielskiego nie czytałam, za to Stasiuk i Twardoch zachwycili mnie jednakowo. "Nie ma Ekspresów przy Żółtych Drogach" Stasiuka, gorąco Ci polecam.
    Co do Szczepana Twardocha, to wybieram się na jego wieczór autorski do Katowic. Uważam, że jest jednym z ciekawych i "niełatwych" pisarzy.
    Pięknego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, chętnie bym Twardocha "na żywo" zobaczyła:) Może zdarzy mi się okazja:)
      Dziękuję, również życzę dobrego dnia:)

      Usuń
    2. 7 listopada o 18.00. W i na Sienkiewicza 27. Z tego co się orientują ciągle aktualne :)

      Usuń
    3. Kurcze, późnawo troszkę, ale wielce kuszące (do K. mam pociągiem godzinkę z hakiem)

      Usuń
  4. Świetne opinie. Po prostu świetne. Popieram Twą skłonność do rezygnacji z fikcji, gdy jest tyle niezwykle interesujących pozycji pokazujących świat tak jak on wygląda rzeczywiście.
    Może dlatego ja czytając powieści też w nich szukam odzwierciedlenia rzeczywistości.
    Odwiedzając bibliotekę następnym razem zwrócę uwagę na Jagielskiego i Stasiuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa:)
      Tych dwóch panów polecam szczególnie - obaj co prawda mają odmienne style, ale i od Wypalania i od Babadag nie można się oderwać.

      Usuń
  5. Hmmm.... po tym co napisałaś, "boję się" czytać "Morfinę", ale i tak na razie się na to nie zanosi.
    Stasiuka bardzo lubię, ale kiedyś nie zmogłam "Jadąc...", jakiś na -to -nie-czas wtedy miałam.
    Literaturę faktu może nie tyle wolę, co wysoko cenię i często czytam. Wczoraj przytargałam z biblioteki "Listy na wyczerpanym papierze" oraz "Gdzieś dalej, gdzie indziej".


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Listy... No jakoś po tym straciłam serce do Osieckiej. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.

      Usuń
  6. Właśnie się za Morfinę zabieram i jak mi się nie spodoba, to też "zjadę" - fakt, że w tej blogosferze to jakoś chyba boją się ludzie krytykować

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze, że tak zacznę - rzuciłam się w pierwszej kolejności na czytanie fragmentu o książce Twardocha, bo zaintrygowana nią jestem z racji jej nagrodzenia. I trochę ostygłam w zapale po Twoich słowach, gdyż faktycznie nie zapowiada się to również na "moją bajkę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie umiałam odczuć entuzjazmu dla tej książki. Pewnie, że może się podobać, ale nie chcę kłamać, że mnie również;)

      Usuń