Header Image

Inszallah - Oriana Fallaci

Powieść Inszallah Oriana Fallaci dedykuje czterystu żołnierzom amerykańskim i francuskim zamordowanym w masakrze w Bejrucie przez sektę Dzieci Boga. Dedykuje ją mężczyznom, kobietom, starcom, dzieciom zamordowanym w innych masakrach w tym mieście i we wszystkich masakrach owej odwiecznej masakry, której na imię wojna. Powieść ta ma być wyrazem miłości do nich i umiłowania Życia.
Inszallah jest jednym z najbardziej wstrząsających zapisów wojny, jakie napisano; to okrucieństwo nie służy jednak samej sztuce, autorka nie lubuje się bowiem we krwi, lecz cały ten szok jest potrzebny, by pokazać bezsens wojny - Inszallah jest bowiem hymnem na cześć pacyfizmu.
Zgodnie z wyznacznikiem Hitchcocka powieść zaczyna się trzęsieniem ziemi, a po nim napięcie rośnie. Powieść otwiera jeden z najbardziej krwawych epizodów w historii światowego terroryzmu. Wojna w Libanie, Izraelczycy wycofali się zostawiając po sobie walczące o władzę frakcje Palestyńczyków; po masakrze na ludności cywilnej wkracza międzynarodowy kontyngent złożony z Amerykanów, Francuzów, Włochów i Anglików. Pewnego dnia dochodzi do dwu potężnych wybuchów, w których zmiecionych z powierzchni ziemi zostaje około czterystu żołnierzy. Fallaci pisze z perspektywy Włochów, którzy kilka strasznych minut czekają na wybuch trzeciej ciężarówki - zadają sobie pytanie, czy wysłano trzecią ciężarówkę z kierowcą-samobójcą pod ich bazę, tak jak pod bazy Amerykanów i Francuzów?
Strach, pragnienie życia, miłości i piękna jest obecny w sercu każdego żołnierza. Poznajemy cały przekrój społeczeństwa skondensowany do garstki mężczyzn, z których każdy ma życie, które zostawił zakładając mundur. Młodzi mężczyźni z małych miejscowości, zakochani w córce piekarza, czy sklepikarza, dobrze wykształceni, którzy znaleźli się tu jakby przez pomyłkę, starsi mężczyźni z dowództwa, którzy mają rodziny, pasje, naleciałości, wyimaginowane żony, do których piszą długie erudycyjne listy... Każdy żyje w cieniu śmierci, w zagrożeniu kalectwem. Każdy chwyta się ostatnich okruchów piękna i życia na tej entropicznej pustyni, która była niegdyś oazą znaną z wystawnego życia i legendarnych rozłożystych cedrów; czy jest to przyjaźń z pięcioletnią dziewczynką, czy seks ze zjawiskową kobietą, czy choćby kwiatek złożony na wspólnej mogile zmasakrowanych cywili.
Ten surrealistyczny wręcz obraz wojny przypomina mi swoim pacyfistycznym wydźwiękiem Paragraf 22; wojna, która niczemu nie służy, okrucieństwo, którego nie można niczym uzasadnić. Żołnierz to nie bezduszna maszyna do zabijania, troglodyta bez skrupułów, lecz człowiek, którym targa cała paleta emocji i uczuć, jak każdym innym. Jakiś czas temu na Joe Monster był felieton, co znaczy "ranny żołnierz"; my, przed telewizorem, radiem, czytający gazety oddychamy z ulgą, słysząc, że ktoś został "tylko" ranny, że przeżył. Tym czasem "ranny" często oznacza utratę rak, nóg, twarzy...

Inszallah powinna znaleźć się w kanonie, w spisie lektur człowieka myślącego, obok niej nie można przejść obojętnie, zostawia ślad, wręcz wypala na spojówkach  ponadczasowy obraz okrucieństwa wojny tak żywo namalowany przez Fallaci.

Przyznam, że to było moje drugie zetknięcie z Inszallah - na początku lat 90-tych ta dość gruba książka (prawie osiemset stron) stała na nocnym stoliku mamy. Czasami podczytywałam ją z wypiekami na nastoletniej twarzy. Ale zdawałam sobie sprawę z tego, że to książka poważna, dla dojrzałych; zapamiętałam tylko ujadające bezpańskie psy. Potem długo szukałam jej po antykwariatach, ale - jakby jej nigdy nie było. Jakaż była moja radość, kiedy niedawno ocalony Świat Książki umieścił ją w swoich propozycjach. Bardzo dobrze się dzieje, że wydaje się w Polsce tak wartościowe powieści, jak ta.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Świat Książki

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, a ponieważ znam już styl pisarki i podoba mi się to co pisze, chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu książka wojenna, przed chwilą czytałam posta "zielono w glowie" :). Wiem że takie książki są potrzebne, ale nie wiem czy przeczytam. Wojna to jednak coś, co mnie przeraża i kompletnie demotywuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda wojna jest straszna. I ta, którą opisywał Remarque w na "Zachodzie bez zmian" i ta opisywana przez niego " w Czas życia i czas śmierci", czy Hemingway w " Pożegnaniu z bronią". I każda inna, która toczyła się czy też toczy u progu XXI wieku i już w XXI wieku.
    I nic nie pomagają książki czy filmy o wydźwięku pacyfistycznym. Nie pomagają, gdyż to nie rządzący dzisiejszym światem giną na wojnach przez siebie rozpętywanych głównie z chciwości i nienawiści lecz młodzi mężczyźni lub nawet chłopcy. Żołnierze o jakich pisze Fallaci w tej tak znakomicie przez Ciebie zaprezentowanej. Już dopisuję ją do swej listy książek "do przeczytania"

    OdpowiedzUsuń