Właściwie sięgnęłam po tę książkę w odwrotnej kolejności, niż zwykle, czyli PO filmie, nie przed. A było to tak: w kinie przed jakimś seansem (może Bond? nie pamiętam) leciało mnóstwo zapowiedzi, a wśród nich - zapowiedź Atlasu. Przeszły mnie ciarki i już się zakochałam nie obejrzawszy jeszcze filmu. Oczywiście, kiedy już obejrzałam, mogę powiedzieć, że w filmie jestem zakochana po uszy. Ale - gdyby nie film, po książkę nie sięgnęłabym z prostej przyczyny: niestety książka dostała etykietkę "fantasy", a ja nie czytuję fantasy (dobra, dobra, jeszcze w styczniu zamierzam sięgnąć po Władcę Pierścieni, a co?!;).
Cieszę się, że zapoznałam się z prozą Davida Mitchella, bo było warto. Urodzony w 1969 roku Mitchell jest autorem czterech powieści, z czego dwie nominowane były do prestiżowych brytyjskich nagród. Książka Atlas chmur została napisana w 2004 roku (pierwsze polskie wydanie jest dwa lata starsze), ale to właśnie za sprawą filmu została okrzyknięta objawieniem.
Atlas to właściwie pięć opowieści w jednym. Opowieść ma - dobrze nam znaną z Pamiętników znalezionych w Saragossie - budowę szkatułkową, czyli, niczym drewniane matrioszki mieszczą się jedna w drugiej. Sam początek to historia Adama Ewinga, który w połowie XIX-go wieku spisuje pamiętnik podczas swej morskiej podróży. Osiemdziesiąt lat później pamiętnik, już w formie książkowej, czyta młody genialny kompozytor, pracujący nad wiekopomnym dziełem. Opus Roberta Frobishera zarejestrowane na czarnej płycie wpada w ucho dziennikarce w USA lat siedemdziesiątych, itd, itp. Kiedy opowieść osiąga apogeum, mamy zwrot i każda opowieść domyka się w odwrotnej kolejności.
Książka Mitchella zachwyca nie tylko przemyślaną konstrukcją, ale i językiem. Każdy fragment utrzymany jest nie tylko w innym tonie, ale i pisany zupełnie innym językiem.
Atlas chmur to nie tylko opowieść o odradzaniu się duszy, geniuszu, o dobrych i złych uczynkach, ale i traktat utrzymany w duchu ekologii - do czego zmierza nas konsumpcyjny styl życia? czym może grozić zbijanie kapitału na nieekologicznych i nieetycznych surowcach? Czy ludzie, jako gatunek, jesteśmy skazani na, w najlepszym wypadku regres, w najgorszym na zagładę?
Do książki na pewno będę wracała w myślach, może kiedyś sięgnę po nią ponownie. Jest w niej coś takiego, że chociaż przeczytałam już coś innego (Pamiętniki Korczaka), dalej jestem duchem w opowieściach Mitchella. Być może już mam swoją książkę roku? Gdybym przyznawała jakiekolwiek gwiazdki w skali najlepszych/najgorszych książek, Atlas chmur dostałby najwyższą notę.
Cieszę się, że zapoznałam się z prozą Davida Mitchella, bo było warto. Urodzony w 1969 roku Mitchell jest autorem czterech powieści, z czego dwie nominowane były do prestiżowych brytyjskich nagród. Książka Atlas chmur została napisana w 2004 roku (pierwsze polskie wydanie jest dwa lata starsze), ale to właśnie za sprawą filmu została okrzyknięta objawieniem.
Atlas to właściwie pięć opowieści w jednym. Opowieść ma - dobrze nam znaną z Pamiętników znalezionych w Saragossie - budowę szkatułkową, czyli, niczym drewniane matrioszki mieszczą się jedna w drugiej. Sam początek to historia Adama Ewinga, który w połowie XIX-go wieku spisuje pamiętnik podczas swej morskiej podróży. Osiemdziesiąt lat później pamiętnik, już w formie książkowej, czyta młody genialny kompozytor, pracujący nad wiekopomnym dziełem. Opus Roberta Frobishera zarejestrowane na czarnej płycie wpada w ucho dziennikarce w USA lat siedemdziesiątych, itd, itp. Kiedy opowieść osiąga apogeum, mamy zwrot i każda opowieść domyka się w odwrotnej kolejności.
Książka Mitchella zachwyca nie tylko przemyślaną konstrukcją, ale i językiem. Każdy fragment utrzymany jest nie tylko w innym tonie, ale i pisany zupełnie innym językiem.
Atlas chmur to nie tylko opowieść o odradzaniu się duszy, geniuszu, o dobrych i złych uczynkach, ale i traktat utrzymany w duchu ekologii - do czego zmierza nas konsumpcyjny styl życia? czym może grozić zbijanie kapitału na nieekologicznych i nieetycznych surowcach? Czy ludzie, jako gatunek, jesteśmy skazani na, w najlepszym wypadku regres, w najgorszym na zagładę?
Do książki na pewno będę wracała w myślach, może kiedyś sięgnę po nią ponownie. Jest w niej coś takiego, że chociaż przeczytałam już coś innego (Pamiętniki Korczaka), dalej jestem duchem w opowieściach Mitchella. Być może już mam swoją książkę roku? Gdybym przyznawała jakiekolwiek gwiazdki w skali najlepszych/najgorszych książek, Atlas chmur dostałby najwyższą notę.
Mnie się film bardzo podobał, szczególnie wizualnie. I też po seansie ksiązka za mną "chodziła", a potem szłam sobie miastem i zobaczyłam ją na wystawie. Weszłam i kupiłam. Czeka na półce, aż się za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńFilm był na prawdę piękny. Z początku się wahałam, kiedy mi mąż powiedział, że to od twórców Matrixa i ten widok z maszyną latającą i Somni widziałam, ale właśnie po zapowiedzi, która mnie przekonała, że to nie sf zdecydowałam się iść.
UsuńCieszę się z tak entuzjastycznej opinii, bo, jak tylko mama skończy czytać,(ach, te prezenty pod choinkę :)) jestem następna w kolejce. A potem - film, film!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem ciekawa Twojej opinii, zwłaszcza, że nie widziałaś filmu; ciekawa jestem jak książka wpłynie na Twój odbiór filmu
UsuńZachęcająca recenzja, wpiszę sobie tytuł "do przeczytana":)Z chęcią przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Serdecznie zachęcam do przeczytania książki, bo na prawdę jest w niej coś, co zostaje w człowieku na zawsze.
UsuńDopiero teraz dotarłam do Twojej opinii o tej książce. :) Na mnie również wywarła ona pozytywne wrażenie i cieszę się, że ją przeczytałam mimo ciężkiego początku :) Filmu nie widziałam, więc nie mogę porównywać, ale postaram się go obejrzeć, skoro zachęcasz. :)
OdpowiedzUsuńNiedawno dodawali do Gali, może znajdziesz w jakimś sklepie z tanimi filmami. Widziałam go w kinie i wiadomo - w kinie odbiór jest zupełnie inny, ale szczerze Ci go polecam.
Usuń