W epoce przed internetem bardzo często chodziłam do bibliotek. Stawałam przed półką z prozą angielską, rzadziej amerykańską, i wpatrywałam się w grzbiety książek w poszukiwaniu autora, który mnie zaczaruje, przywoła. Parę razy udało mi się trafić prawdziwe perełki, części książek nawet nie pamiętam; bywało różnie. Ale co było najbardziej godne zapamiętania z tamtych czasów, to to, że potrafiłam wyłowić świetną prozę, taką, co to się toczy niespiesznie, a autor (czy autorka) opowiada nam wspaniałą historię o ludziach, jak my.
Taka właśnie jest książka Sunset Park Paula Austera. Życie grupki bohaterów, nie raz skomplikowane, jest zwykłym życiem młodych ludzi, niezależnie od tego, czy żyją w Stanach, czy w jakimkolwiek innym zakątku świata. Oprócz własnych, prywatnych dramatów, z którymi muszą żyć bohaterowie powieści, Auster wplótł wątek kryzysu; wykształceniu młodzi ludzie, by przyoszczędzić, mieszkają w squacie.
Ale Sunset Park to przede wszystkim mozaika osobowości. Auster jest wspaniałym kreatorem charakterów. Każda postać ma swoją tajemnicę, lęki, aspiracje i marzenia. Czy się spełnią?
Paul Auster, tak jak i poprzednie, napisał tę powieść ręcznie, w specjalnie do tego wybranym brulionie. Kiedy przelał myśli na papier, ostateczną wersję wystukał na wysłużonej maszynie do pisania. Ten, nazywany najbardziej europejskim pisarzem spośród Amerykanów, już dawno ugruntował sobie pozycje na światowym rynku. Szczytem kariery Austera - jako pisarza - była Trylogia nowojorska, wydana w latach 80-tych (w Polsce w tym roku).
Być może za parę lat zapomnę imion bohaterów Sunset Park, ale nie zapomnę ich postaci. Mam wrażenie, że książka dosłownie przeniosła mnie w historię, którą opowiadała. Czytałam opinie, że pozostałe austery są oniryczne, kafkowskie, że pisarz gra z czytelnikiem w grę, której reguły zna tylko on sam. W takim razie, chętnie podejmę tę grę, przeniosę się do Nowego Jorku z powieści Austera.
Taka właśnie jest książka Sunset Park Paula Austera. Życie grupki bohaterów, nie raz skomplikowane, jest zwykłym życiem młodych ludzi, niezależnie od tego, czy żyją w Stanach, czy w jakimkolwiek innym zakątku świata. Oprócz własnych, prywatnych dramatów, z którymi muszą żyć bohaterowie powieści, Auster wplótł wątek kryzysu; wykształceniu młodzi ludzie, by przyoszczędzić, mieszkają w squacie.
Ale Sunset Park to przede wszystkim mozaika osobowości. Auster jest wspaniałym kreatorem charakterów. Każda postać ma swoją tajemnicę, lęki, aspiracje i marzenia. Czy się spełnią?
Paul Auster, tak jak i poprzednie, napisał tę powieść ręcznie, w specjalnie do tego wybranym brulionie. Kiedy przelał myśli na papier, ostateczną wersję wystukał na wysłużonej maszynie do pisania. Ten, nazywany najbardziej europejskim pisarzem spośród Amerykanów, już dawno ugruntował sobie pozycje na światowym rynku. Szczytem kariery Austera - jako pisarza - była Trylogia nowojorska, wydana w latach 80-tych (w Polsce w tym roku).
Być może za parę lat zapomnę imion bohaterów Sunset Park, ale nie zapomnę ich postaci. Mam wrażenie, że książka dosłownie przeniosła mnie w historię, którą opowiadała. Czytałam opinie, że pozostałe austery są oniryczne, kafkowskie, że pisarz gra z czytelnikiem w grę, której reguły zna tylko on sam. W takim razie, chętnie podejmę tę grę, przeniosę się do Nowego Jorku z powieści Austera.
Cały czas (od kiedy zobaczyłam zwiastun książki) zastanawiam sie nad jej kupnem, ale na 99% ulegnę i kupię:)
OdpowiedzUsuńJest bardzo ładna, a jesienią dobrze się czyta takie książki.
UsuńMilo tak wygrzebywać perełki z bibliotecznych półek i odkrywać nowe światy ;-)
OdpowiedzUsuńAustera znam tylko ze słyszenia, w sumie nie wiem, czy kiedyś będzie nam po drodze. Niby mi pasuje, ale z drugiej strony nie przyciąga jakoś szczególnie.
Brakuje mi tego, ale dziś jakoś nie mam czasu, bo mi się dziecko między półkami rozbiega;)
UsuńNa takie książki trzeba mieć nastrój. Mój Auster leżał chyba ze dwa miesiące na półce.
wyrażenie "pozostałe austery" mnie rozbroiło, fajne:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTak wiele książek do przeczytania, a tak mało czasu. :(
OdpowiedzUsuńA stos rośnie...:)
UsuńJa do tej pory lubię buszować w bibliotekach:). Zawsze spędzam w nich sporo czasu;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam już tyle czasu, co kiedyś no i teraz chodzę z dzieckiem i muszę mieć oczy na około głowy.
UsuńLubię, gdy autor bardziej niż na ciągłym przyspieszaniu akcji skupia się na tworzeniu wyjątkowych bohaterów - takich, których nie sposób zapomnieć :) Na książkę mam ogrooomną ochotę (zwłaszcza że niestety jeszcze nie czytałam książek autorstwa Austena).
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś kupiłam Trylogię nowojorską, bo tak mnie Auster zafascynował.
UsuńKsiążkę właśnie czytam. Jestem w połowie i jakże się ją czyta przyjemnie. Kupiłam tacie na urodzinki i chcę przeczytać zanim ją dostanie w prezencie. Jest pyszna:) Ta akurat jest kupiona, ale ostatnio znowu mam szał na biblioteki. Uwielbiam to miejsce i udało mi się wyszarpać parę świeżutkich perełeczek. Do tego koleżanka mi wzięła dwa tytuły z naszej uniwersyteckiej biblio na swoje konto. Boję się pomyśleć co to będzie jak się zapiszę, bo pracownicy mogą wypożyczyć nawet 10 tytułów (bywa i więcej) i świadomie się od roku nie zapisałam. Instynkt samozachowawczy:)
OdpowiedzUsuńNa prawdę świetnie się czyta.
Usuń10 książek, ech... brało by się, brało, ale ktoś, jakaś czarodziejka, czy czarodziej, musiałby machnąć różdżką i wydłużyć dobę do 48 godzin!