Hollywoodzką ekranizację Quo Vadis z 1951 roku znam niemal na pamięć, bo - oprócz Za horyzontem - to był mój ulubiony film na wideo (kiedy jeszcze oglądało się filmy na wideo). Długo szukałam wydania książki, które by mnie zadowoliło, aż w zeszłym roku z gliwickim antykwariacie, do którego mam słabość, nabyłam przedwojenny egzemplarz wydawnictwa Gebethner & Wolff.
Do tej pory, nie licząc nowel czytanych w szkole, oraz Listów z Afryki, które szczerze mnie oczarowały, nie przeczytałam ani jednej powieści Sienkiewicza. Więc czas najwyższy nadrobić stracony czas i poświęcić temu wielkiemu pisarzowi należytą uwagę.
Quo Vadis od pierwszych stron dosłownie przeniosło mnie w inną czasoprzestrzeń - miałam wrażenie, że nie czytam powieści, powiedzmy w miarę współczesnego nam pisarza, a kronikę spisywaną przez Rzymianina. Mnogość i różnorodność typowo rzymskim obyczajów, znajomość nomenklatury (ubiory, architektura, wnętrza, etc), sprawiała że powieść ożyła, a losy patrycjuszy zdawały się tym bardziej prawdziwe.
Pochodnie Nerona, Henryk Siemiradzki, 1877 r. źródło: wikipedia.pl |
Choć Quo Vadis jest z pozoru opowieścią o wielkiej miłości Marka Winicjusza, rzymskiego patrycjusza i żołnierza do zakładniczki rzymskiej, ślicznej ligijki Kalliny (Ligowie zamieszkiwali między innymi tereny przedsłowiańskiej Polski), to tło historyczne oraz mnogość autentycznych postaci nadaje powieści rys epicki. Także symbolika postaci, oraz scen może wydawać się na pierwszy rzut oka nieoczywista, jednak skojarzenie walki Ursusa (olbrzyma o gołębim sercu) będącego również jak Kallina Ligiem, z turem germańskim ma wydźwięk wręcz proroczy. Znaczący jest także dualizm pomiędzy przemianą Winicjusza w chrześcijanina, oraz upadkiem arbitra elegancji, Petroniusza, symbolizującego starych bogów. Pięknie nakreślone są także postaci św. św. Apostołów Piotra i Pawła - święty Piotr, od którego tchnie miłosierdzie boże dodaje otuchy męczonym chrześcijanom i daje nadzieję na wybawienie. Postacią dość ważną dla akcji, a w filmach niestety pomijaną jest oszust, pseudofilozof, Grek Chilon Chilonides, który dla pieniędzy i zaszczytów wydaje chrześcijan na śmierć, ale pod wspływem grozy igrzysk nawraca się i odkupuje winy ochrzczony przez samego Apostoła. Neron zaś opisany przez Sienkiewicza jest mało utalentowanym artystą o gargantuicznych aspiracjach, oraz tyranem i szaleńcem, wyżynającym w pień nawet zaufanych popleczników, którzy nie przyklaskiwali jego pieśniom jak należy.
Pocztówka ze sceną z „Quo Vadis”: „Ligia porzuca dom Aulusa”, Domenico Mastroianni, 1913r. źródło: wikipedia.pl |
Kilka słów o prawdziwych wydarzeniach opisanych w powieści: w 64 roku n.e. Rzym rzeczywiście spłonął. Był to jeden z najdotkliwszych pożarów jaki dotąd opanował Wieczne Miasto. O podpalenie lud oskarżył Nerona, panującego wówczas bezlitosnego cezara, a ten chcąc się oczyścić z zarzutów skierował podejrzenia na nielegalną sektę, szerzącą się wówczas wśród wszystkich warstw społecznych, szczególnie zaś wśród niewolników i rzemieślników. Rozpoczęły się masowe prześladowania chrześcijan, którzy według Tacyta ginęli rzucani na pożarcie zwierzętom oraz krzyżowani i paleni. Jednakże ten holokaust odbywał się nie jak powszechnie się uważa w słynnym, stojącym po dziś dzień koloseum, a w cyrku Nerona, będącą jednym z wielu podobnych aren Rzymu (samo koloseum zbudowane zostało przez Flawiuszów kilka lat po śmierci tyrana).
Apostoł Piotr i Ligia, Piotr Stachiewicz, 1938, źródło: wikipedia.it |
W zeszłym roku Quo Vadis zostało przypomniane podczas Narodowego Czytania. Z tej okazji dałam w mój egzemplarz przybić okolicznościową pieczęć. Po Powieści z czasów Nerona mam ochotę co jakiś czas dawkować sobie Sienkiewicza.
Qvo vadis to jedyna lektura oprócz Ludzi bezdomnych, która przeczytałam dwa razy,osobiscie bardzo mnie porusza. Zdziwił mnie fakt,że nie czytałaś w szkole, przeciez jest lekturą obowiązkową.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie był wybór spośród powieści Sienkiewicza - pamiętam Krzyżaków, ale Quo Vadis (na szczęście;) nie przerabiałam. Być może jest między nami różnica wieku i dlatego przerabiałaś QV jako lekturę?
UsuńDo Quo Vadis mam ogromny sentyment. Chociaż czytałam je jakieś pięć lat temu to do dziś, gdy ktoś pyta o ulubioną książkę, zawsze wskazuję Quo Vadis. Pamiętam jak dziś te emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu opisu płonącego Rzymu. Zachęciłaś mnie do odświeżenia lektury :) Bardzo mi się podoba to twoje wydanie.
OdpowiedzUsuńU nas jako lekturę czytało się Krzyżaków i Potop, no i nowele, ale dopiero Quo Vadis, które czytałam dla czystej przyjemności sprawiło, że polubiłam twórczość Sienkiewicza.
Opis płonącego Rzymu i tych kaźni na arenie! Straszne! Jak doskonale i obrazowo napisane.
UsuńWydanie sprzed wojny ma tę właściwość, że niektóre wyrazy są pisane zupełnie inaczej, tak samo imiona, i tak na przykład Ursus był Urzusem. Ale wcale mi to nie przeszkadza - wręcz przeciwnie - ma to specyficzny smaczek :)
Uwielbiam książkę, była magiczna, nie lubiłam adaptacji - ten nowej. A byłam w kinie! Za to tę starą obejrzałam raz i była ciekawa. Gratuluję zakupu, droga była?
OdpowiedzUsuńA nawet nie, jakoś w cenie "normalnych" książek;) Nowa adaptacja jest niestety porażką, no, ale to tak jest, jak się szyje ze złego materiału, złymi nićmi, etc. Z tego co pamiętam niezły był Bajor, ale Ustinovowi nie dorastał do pięt. Jestem ciekawa, co teraz Hollywood zrobiłoby z QV?
UsuńMnie najbardziej rozczarowało w tej adaptacji to, że nie było sceny ukrzyżowania Charona (Chirona?). W tej wersji starszej były szersze kadry. Pamiętam te sceny na arenach. W tej nowej były prawie same zbliżenia na postaci.
UsuńChiron w filmie "przydał się" w jednej scenie - przyprowadzając Marka do Chrześcijan. W książce miał znaczną i znaczącą rolę.
UsuńQuo Vadis - zgadzam się, bardzo dobra książka chociaż Krzyżacy nie gorsi.
OdpowiedzUsuńSkoro o QV mowa, to może zainteresuja Cie rozważania na marginesie tej powieści - coś Petroniusza - http://ewamaria030qra.blox.pl/2012/08/Satyryk-Piotrowski.html
Przeczytałam z uwagą i z chęcią podczytuję dalsze wpisy. I trafiłam na W Altanie przy kawie :)
UsuńSerio wczesniej nie czytalas???
OdpowiedzUsuńAz trudno mi w to uwierzyc...
Uwielbiam, ach uwielbiam! Nigdy nie przerabialam jako lektury szkolenej, za to przeczytalam kilka razy (3? 4? 5?).
Mam na polce wprawdzie nie pzredwojenne, ale dosc stare wydanie, bo nalezace jeszcze mojej mamy. Tak, pzrywiozlam ze soba do USA...
Pozdrawiam serdecznie,
Motylek
Tak, dopiero teraz. Obiecałam sobie, że przeczytam w ładnym wydaniu. Mam ten zam problem z Chłopami - nie cierpię wydań "gimnazjalnych", ale nareszcie mam dobre, pobiblioteczne :) [Z dużymi literami;)]
UsuńWow, ale perełka! Piękna! A Sienkiewicz większość powieści miał genialnych!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że dopiero go odkrywam, ale lepiej późno niż wcale ;)
Usuń