Freshwater jest trzyaktową komedią napisaną na potrzeby domowej sceny skupionej wokół środowiska artystów słynnej grupy Bloomsbury. Sztuka wyszła spod pióra Virginii Woolf, jednej z największych pisarek ubiegłego stulecia, a wystawiona została w 1935 roku. Freshwater jest nie tylko satyrą na wiktoriański styl uprawiania sztuki (bohaterami są fotografka - Cameron, malarz - Watts, oraz natchniony poeta - Tennyson), ale i hołd złożony sławnej ciotce pisarki. "Sztuka Julii Margaret Cameron - pisze we wstępie Magdalena Heydel - w interpretacji Woolf bynajmniej nie jest sentymentalno-niewinnym hobby starszej pani, przeciwnie - budzi niepokój i podniecenie; wpisuje się we wzorce epoki, ale w istocie rozsadza je od środka".
Julia Margaret Cameron (11.06.1815 - 26.01.1879 - jak widać w zeszły czwartek minęła dwusetna rocznica urodzin artystki) fotografować zaczęła dość późno, kiedy w wieku czterdziestu ośmiu lat otrzymała w prezencie od córki i zięcia pierwszy aparat fotograficzny, który prawdopodobnie wyglądała tak (klik). Cameron należała zawsze do kobiet aktywnych, a z nowego hobby potrafiła wycisnąć niezmierzone pokłady kreatywności. Na jej fotografiach roi się od onirycznych boginek z podań i legend średniowiecznej Anglii. Zafascynowana sztuką prerafaelitów wydobywała z fotografowanych postaci niezwykły żar, który czaruje do dziś. Jednakże jej metody pracy były nietypowe - posługiwała się techniką mokrej płyty kolodionowej (również Roger Fenton wykorzystywał tę metodę), która skracała czas fotografowania do kilku sekund, ale chcąc stworzyć pozory obrazowania niezwykłego, nierzeczywistego świata ustawiała dłuższy czas naświetlania, jednocześnie zwracając uwagę oglądającego na upozowane postacie pozostające w centralnej częsci fotografii. Jej prace są rozpoznawalne i wielokrotnie reprodukowane, a sama Cameron uchodzi za jedną z najważniejszych osobowości sztuki czasów wiktoriańskich.
Julia Margaret Cameron "I Wait" - źródło: Wikipedia |
Fakt, fikcja i fotografia jest książeczką cieniutką, ale interesującą. To gratka dla koneserów pisarstwa Woolf (oprócz komedii wydanie zawiera również esej pisarki o sławnej antenatce), oraz ciekawostkę dla miłośników fotografki. Dostajemy również wstęp tłumaczki Woolf, Magdaleny Heydel, a także esej historyk sztuki, związanej z UW, Marii Poprzęckiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.