Zaczynam powoli zakochiwać się w rodzimej literaturze. Najpierw odkryłam cudownego Liberę, teraz utalentowanego Jacka Dehnela. Dehnel ma cudowny dar opowiadania. Rodzinna epopeja według niego jest wciągająca, jak opowieści tysiąca i jednej nocy. Osnuta wokół losów rodziny autora historia, napisana ze swadą i humorem. Wspomnienia babci, zwanej od urodzenia Lalą, jak patchwork układają się w spójna całość.
Moje pierwsze spotkanie z Lalą odbyło się za sprawą radia. Fragmenty powieści czytał Marcin Hycnar. Miły, ciepły głos młodego aktora doskonale pasował do snutej przez Dehnela opowieści. Już wtedy wiedziałam, że w książce się zakocham. No i zakochałam się. Ciężko mi się rozstawać z bohaterami.
Dehnel podtrzymuje najlepsze literackie tradycje. Język jego powieści jest piękny, szlachetny, może zbyt archaiczny, ale można sobie odświeżyć zwroty używane przez klasyków, albo przez... starszych członków rodziny. Boże, jak doskonale czyta się taką piękną polszczyznę!
Moje pierwsze spotkanie z Lalą odbyło się za sprawą radia. Fragmenty powieści czytał Marcin Hycnar. Miły, ciepły głos młodego aktora doskonale pasował do snutej przez Dehnela opowieści. Już wtedy wiedziałam, że w książce się zakocham. No i zakochałam się. Ciężko mi się rozstawać z bohaterami.
Dehnel podtrzymuje najlepsze literackie tradycje. Język jego powieści jest piękny, szlachetny, może zbyt archaiczny, ale można sobie odświeżyć zwroty używane przez klasyków, albo przez... starszych członków rodziny. Boże, jak doskonale czyta się taką piękną polszczyznę!
Jest doskonały w tej polszczyżnie, także się w tym jego języku zakochałam:) Polecam Bazakianę i Saturna:D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSaturna nawet kilka(naście) dni temu zrecenzowałam:), Balzakiada kolejna na liście!
UsuńNie czytałam żadnej książki tego autora. Zachęciłaś mnie jednak bardzo, szczególnie tym językiem. Uwielbiam takie smaczki:) Jutro biegnę do biblioteki, może coś znajdę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa prawdę warto sięgnąć. Z czystym sumieniem każdemu polecam.
UsuńJa się zachwyciłam tą powieścią :-) I żadna inna książka Dehnela nie zrobiła na mnie już takiego wrażenia, choć też dołączam się do grona polecającego Ci "Balzakiadę".
OdpowiedzUsuńSaturn i Lala są utrzymane w zupełnie innym stylu, ale obie robią wrażenie - o ile Lala jest pełna życia i optymizmu, Saturn jest ciężki.
Usuń"Lala" jest przecudownie napisana. Na mnie zrobiła ogromne wrażenie, ale to nie jest książka dla każdego, wiem, że mojej mamie raczej nie przypadłaby do gustu. Muszę w końcu rozejrzeć się za Saturnem. Przypomniałaś mi też o Liberze - do tej pory pytam znajomych, czy to nie im przypadkiem pożyczyłam "Madame" nie czytając jej uprzednio :(
OdpowiedzUsuńOj, przykro mi. Ja mam nauczkę i staram się już nie pożyczać książek, bo kilka fajnych sztuk do mnie po prostu nie wróciło.
UsuńBardzo się cieszę, że Ci przypadła do gustu, ja już mam na półce i Lalę i Saturna:)
OdpowiedzUsuńNa prawdę czytałam z przyjemnością:)
UsuńO jenki. To Tylko ja mam zaległości i nie czytałam tej książki. Muszę jej poszukać!
OdpowiedzUsuńU mnie stała ponad pół roku na półce. A może rok...?
UsuńChodzi za mną ta "Lala" już od dłuższego czasu. Będę musiał wrócić do czytania Dehnela. Przeczytałem "Balzakianę" i była przyzwoita :)
OdpowiedzUsuńA Lala jest urocza. Tak bym to określiła.
UsuńCiężko się z tym wszystkim nie zgodzić. Dehnel pisze przepysznie, a "Lala" to prawdziwa przyjemność dla czytelnika. Jeżeli odkrywasz polskich autorów i tak bardzo przypadają Ci do gustu, polecam Tokarczuk. Jeszcze mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńA spróbuję, a nóż mi się spodoba:)
Usuńnie znam tego autora, a szukam ciekawych książek na zimowe wieczory
OdpowiedzUsuńNo to znalazłaś jedną z nich;)
UsuńDla mnie to Lala i Saturn są najlepszymi, jakie do tej pory czytałam. Balzakiada nie urzekła mnie już tak bardzo. Ale może to dlatego, że i za Balzakiem nie przepadam
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę uzupełnić lekturę, ale chyba sobie Balzakiadę zostawię na koniec roku.
UsuńJęzyk "Lali" naprawdę przepiękny. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji.
OdpowiedzUsuńOczywiście, obiecuję przeczytać:)
UsuńPrzepraszam, że się wtrącę w tę wymianę wrażeń i polecanek. Właśnie do wszystkich polecających apeluję, bo już patrzeć spokojnie nie mogę, jak kolejne osoby powielają ten sam błędny wzorzec: nie polecajcie "Balzakiady" czy też "Balzakiany" Dehnela, bo książki o takich tytułach pan ten nie napisał. Jest autorem "BALZAKIANÓW" ("Balzakiana") - zainteresowanym radziłabym, dla zrozumienia, zapoznać się z terminem, chociażby, "varsaviana": maritum terminów to samo, a kontekst opowieści Dehnela od razu robi się odpowiedni. Mniej dociekliwym podpowiadam: na okładce książki Dehnela nie od parady podobiznę Balzaka zamieszczono... I żadna Balzakiada czy Balzakiana postacią z tej książki nie jest.
OdpowiedzUsuńO rany, no to się stosuję i zapamiętuję. Dzięki:)
UsuńNie ma za co dziękować :) Cieszy mnie Twoja postawa w odbiorze mojego komentarza. Rzadkie jest tak rozumne podejście w tego rodzaju sprawach.
UsuńCzłowiek uczy się na błędach:)
Usuń
OdpowiedzUsuńJa również zachwyciłam się językiem tej powieści i tytułową Lalą.
Mam nadzieję, że Jacek Dehnel napisze wkrótce kolejną powieść, spragniona jestem obcowania z taką literaturą.
Niedługo jest spotkanie z autorem (w Rybniku), więc na pewno padnie pytanie kiedy kolejna powieść.
Usuń