Header Image

Moje życie we Francji - Julia Child

Postać ikony amerykańskiego domowego gotowania, Julię Child poznałam dzięki filmowi niedawno zmarłej Nory Ephron Julie and Julia z Amy Adams i Meryl Streep [uwielbiam ten film i mogę oglądać co tydzień;)]. Child zamieszkała we Francji wraz z mężem, Paulem, artystą i dyplomatą. W Moim życiu we Francji Child w przemiły sposób opowiada o Paryżu, Marsylii, gotowaniu, przyjaciołach, rodzinie, w końcu o pracy nad książką, o cyzelowaniu każdego przepisu, oraz o pracy nad serią programów telewizyjnych. Przepadam za wszelkiego rodzaju wspomnieniami, pamiętnikami, dziennikami, biografiami, etc., więc czytałam tę książkę z przyjemnością. Poza tym w życiu Julii Child, zdaje się, nie było skandali, burz, niesnasek, przez co książkę okraszoną poczuciem subtelnym humoru czyta się bardzo dobrze. Właściwie to takie fajne, letnie czytadełko, które z powodzeniem można wziąć do autobusu. Może trochę za dużo pisze o potrawach, których nawet wyobrazić sobie nie można, ale - ja się tam nie znam na wołowinie bourguignon.
W książce znajdują się ponadto przepiękne, klimatyczne zdjęcia autorstwa Paula, który ponoć nie rozstawał się z aparatem. Może Paul był wielkim, nieodkrytym artystą, a może to ten Paryż taki niesamowicie fotogeniczny...
Ponadto postać Child przypomina mi naszą rodzimą niegdysiejszą gwiazdę gotowania na ekranie, panią Katarzynę Pospieszalską, wielką propagatorkę kuchni egzotycznej. Mam zbiorek przepisów Pospieszalskiej. Kto wie, może powinnam kupić Mastering the Art of French Cooking?

12 komentarzy:

  1. Tego filmu nie oglądałem. Zainteresuje faceta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie:D
      He he, szczerze - spróbuj, a nóż Ci się spodoba. Jest pogodny i dobrze zrobiony, zabawny. Poprawia humor. Polecam:)

      Usuń
  2. Też poznałam Julię Child z filmu Nory Ephron. A niedawno trafiłam na fragment jej programu na jakimś kulinarnym kanale. Oglądało się to niesamowicie. Child gotowała w taki zwyczajny, autentyczny sposób, a końcowy efekt może nie olśniewał artystycznie, ale przynajmniej miałam wrażenie, że też to mogę zrobić u siebie. Jeśli trafię gdzieś na tę książkę, z chęcią przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie najbardziej urzekło mnie jej podejście do gotowania - nawet jak coś się nie uda, czy spadnie na podłogę, to co? Nikt nie widzi:D

      Usuń
  3. Moim zdaniem to jeden z niewielu przykładów, gdzie film lepszy niż książka,której nie zmęczyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim film był historią dwu kobiet, a książka to opowieść tylko jednej z nich. Ale tak - gdyby nie film, raczej nie sięgnęłabym po książkę.

      Usuń
    2. Chociaż filmowo Julia jest jednak trochę egoistką ;)

      Usuń
    3. Bo nie podobał jej się blog Julii? Może, ale mogła odebrać Julię jako żerującą na jej dokonaniach. To już była starsza pani, która nie rozumie blogowego świata.

      Usuń
  4. Ani filmu, ani książki nie znam, niemniej ufam, że Paryż dodał obu utworom prawdziwego smaku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Julię Child :)Tak mnie natchnęła książka i film,że zakupiłam sobie jej ksiązki kucharskie. Nie przeszkodziła mi nawet średnia znajomosć angielskiego. Polecam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  6. Julia potrafi zarazić pasją:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pisze w tak sympatyczny sposób, że mam ochotę sama wyjechać do jakiejś francuskiej nadmorskiej miejscowości i zacząć gotować:) To się nazywa pełnia życia:)

      Usuń