Header Image

Malowanie światłem - artykuł z okazji 224 rocznicy urodzin Louisa Daguerre'a

Malowanie światłem.

Zdjęcia. Dzisiaj najpopularniejsze są te z .jpg w rozszerzeniu. Triumfy święci fotografia cyfrowa, łatwa w obróbce, powielaniu i przesyłaniu. Do niedawna szczytem technologii były aparaty na kliszę. Ale jak fotografowali się nasi dziadkowie, pradziadkowie? Jaka jest różnica między dagerotypem a ambrotypem? Historia fotografii liczy sobie ponad 170 lat niezwykłych zwrotów akcji. Jednak nic nie bierze się z próżni; fotografia powstała na bazie starszego wynalazku, którym była camera obscura.


Camera obscura – i co dalej?
Działanie camery obscura (łac. ciemna komnata) znano już w starożytności, a jej zasady opisywał Euklides. Początkowo – jak nazwa wskazuje – był to ciemny pokój z niewielkim otworem, służącym do obserwacji ciał niebieskich, na przykład zaćmienia słońca. W dziesiątym wieku używali jej namiętnie Arabowie, wielkim zwolennikiem wynalazku był sam da Vinci. Podlegała ciągłym udoskonaleniom i tak z czasem zmieniała zastosowanie oraz zmniejszała swój rozmiar. I tak w czasach renesansu była już nie większym od stołu drewnianym pudłem z czymś w rodzaju prymitywnego obiektywu w miejscu otworka. Od osiemnastego wieku używana przez wielu malarzy, którzy odkryli potencjał artystyczny wynalazku. Uważa się powszechnie, że camerę rozsławił holender żyjący w siedemnastym wieku Jan Vermeer van Delft, który później użyczył nazwiska aparatowi otworkowemu opartemu na tej samej zasadzie, co camera obscura. (Aparat otworkowy od „zwykłych” aparatów różni się brakiem obiektywu, w miejscu którego zamontowana jest czarna płytka z maleńką dziurką, którą odsłania się ręcznie w czasie fotografowania.)
Jak zatrzymać widziany obraz? Z pomocą optyce przyszła chemia. Pionierem w dziedzinie fotografii był mało dziś znany Joseph Nicéphore Niépce, francuski badacz, urodzony w 1765 roku. Początkowo interesował się litografią oraz drukarstwem. Pragnął zamienić ciężki kamień litograficzny na lżejsze medium, co zawiodło go do eksperymentów między innymi z chlorkiem srebra. W roku 1814 odkrył, że metalowa płytka poddawana działaniu pewnych substancji chemicznych, wystawiana na ekspozycję światła daje obraz, niestety obraz nietrwały. Nowa technika zyskała nazwę heliografia, co w wolnym tłumaczeniu znaczy rysowanie słońcem. Miała ona jeszcze jedną poważną wadę – naświetlanie trwało od ośmiu do dwunastu godzin. W liście do brata, Claude'a wspomina Niépce o fotografii wykonanej już w 1816 roku, przedstawiającej nakryty stół w ogrodzie. Najstarsza zachowana fotografia pochodzi jednak z 1826 roku, przedstawia widok z okna w Le Gras.



Piękno i nieśmiertelność.
W tym czasie Louis Mande Daguerre, malarz i dekorator teatralny, w domowym zaciszu eksperymentował w poszukiwaniu materiału światłoczułego, mającego zastąpić płótna malarskie.
W 1827 roku za sprawa optyka Vincenta Chevaliera Daguerre poznał Niépce'a, a dwa lata później założyli oni spółkę. Niestety współpraca obu panów nie trwała długo - cztery lata później liczący blisko siedemdziesiąt lat Niépce zmarł. Daguerre z powodzeniem kontynuował pracę. Gdyby nie przypadek, słowo fotografia kojarzyłoby się nam z niewyraźnymi plamami światła. Pani Daguerre robiąc porządek w szafce z chemikaliami stłukła słoik z rtęcią, zalewając naświetlone srebrne płytki. Nazajutrz okazało się, że odbitki są znacznie wyraźniejsze i trwalsze. W 1839 roku na forum Francuskiej Akademii Nauk fizyk François Arago ogłosił narodziny fotografii, która został nazwana dagerotypią.
Dagerotypia miała jednak wiele wad. Była to metoda dosyć kosztowna oraz skomplikowana. Otrzymywany dzięki obróbce obraz nie dawał się kopiować i był niewygodny w odbiorze – odbitka oglądana pod odpowiednim kątem stanowiła pozytyw, pod innym zaś – negatyw. Walorem decydującym o popularności dagerotypów niewątpliwie była niezwykła szczegółowość fotografii, porównywalna z dzisiejszymi zdjęciami cyfrowymi wysokiej rozdzielczości.
Sukces jednak ma wielu ojców; w tym samym czasie na Wyspach Brytyjskich nad nową techniką pracował William Fox Talbot. Talbot wykorzystywał papier negatywowy, z którego można było otrzymać stykowy pozytyw. Co ciekawe, obraz można było powielać niezliczoną ilość razy, niestety nie był tak wyraźny jak dagerotyp. Nieoczekiwanie zostało to poczytane jako korzyść; artyści mieli większy wkład w manipulowanie negatywem, a obraz stawał się bardziej malarski.
Dagetotypia oraz talbotypia, nazywana również kalotypią (gr. kalos – piękny) nie były jedynymi opatentowanymi sposobami utrwalania obrazu; w roku 1851 Frederick Scott Archer wynalazł technikę Wet Plate, mokrego kolodionu (rodzaj emulsji), nazwana później ambrotypią. Co ciekawe, technika ta ma swoich zwolenników do dziś (w Toruniu istnieje atelier fotograficzne, w którym można sobie zrobić ambrotypiowy portret lub zdjęcie ślubne). W Stanach Zjednoczonych w roku 1856 ferrotypię opatentował Hamilton Smith.
Właśnie kalotypia oraz ambrotypia (gr. ambrotos – nieśmiertelny) zyskały największe powodzenie. Tak zwane cartes des visites, zdjęcia przypominające dzisiejsze pocztówki, popularnie zwane wizytówkami, wykonane technika kolodinową portrety kosztowały jedną ósmą ceny dagerotypu. Zaczęto się fotografować na masową skalę, czemu sprzyjały wyrastające jak grzyby po deszczu zakłady fotograficzne.
Większość artystów uważała jednak fotografię za rzecz wulgarną, bezduszną. Do rangi sztuki podniósł ją Gaspard-Félix Tournachon, używający pseudonimu Nadar. Związany z francuską bohemą, otworzył w latach pięćdziesiątych XIX własne studio fotograficzne. Portrety Nadara, nazywanego Tycjanem fotografii, cechowała malarskość oraz prostota. W odróżnieniu od fotografii studyjnej nie używał dekoracji chcąc wydobyć z modela jego osobowość. A pozowały mu takie ówczesne sławy jak Liszt, Baudelaire, Berlioz, Rossini, Offenbach, Bernhardt, a także malarze tacy jak Manet, Courbet, Delacroix i wielu innych. Zawdzięczamy mu również pierwszą na świecie fotografię z lotu ptaka, a dokładnie fotografię wykonaną w czasie lotu balonem.

I ty możesz się sfotografować!
Fotografia stała się bardzo popularnym medium. Fotografowano nawet ulubione psy. Największą popularnością wśród wyższych warstw społecznych cieszyły się fotografie ręcznie barwione. W czasach wiktoriańskich kobiety nosiły złotą biżuterię we włosach, zawierającą portret ukochanej osoby. Pod koniec dziewiętnastego wieku upowszechniły się tak zwane fotografie post mortem. Nie wszystkich rzecz jasna było stać na fotografie, a niektórzy po prosty nie zdążyli się sfotografować. Fotografia zwana portretem pamięci lub memento mori, ukazywała niedawno zmarłego. Przeważnie fotografowane były w ten sposób niemowlęta lub starsze dzieci upozowane na śpiące. Z dzisiejszej perspektywy pomysł wydaje się dość koszmarny – jedno ze zdjęć przedstawia mniej więcej dziesięcioletnią dziewczynkę; w pozycji stojącej podtrzymuje ją specjalna metalowa rama. Jej oczy są szeroko otwarte. A dłonie ma złożone na fotelach siedzących tuż przy niej rodziców.
Również sama oprawa fotografii zasługują na uwagę – początkowo proste passepartout zastąpiono welurem, bądź pozłacanymi (lub miedzianymi) zdobionymi ramami. Nierzadko przybierały również formę książeczek, składających się z wielu warstw (miedziana rama, szybka, miedziane passepartout, dagerotyp, welurowa okładzina na tekturze, zamykana okładka).
Od czasów Daguerre'a sporo wody w rzece upłynęło. Aparaty stały się prostsze w obsłudze, fotografie zmieniły formę z papierowej na cyfrową. Jednak jest coś sentymentalnego w ludzkiej naturze, skoro nadal pasjonuje nas sepiowy kartonik, miedziana płytka.

7 komentarzy:

  1. Agato, bardzo ciekawy artykuł - przeczytałam z przyjemnością.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgodzę się z tym, że fotografia cyfrowa jest łatwa w obróbce. Może ta taka na "domowy użytek" najtrudniejsza nie jest, jednakże i tutaj trzeba dać coś z siebie. Żeby zdjęcie było naprawdę dobre trzeba mu poświęcić sporo czasu, trzeba "wyczuć" nastroje. Wbrew pozorom nie wystarczy "fotoszop" - którego swoją droga nie znoszę i nie używam i opcja "auto". Przy cyfrowej obróbce zdjęć także trzeba się napracować, też poustawiać pewne parametry, które właściwie nie różnią się docelowo wiele od tych sprzed iluś tam lat. Zmieniła się forma, ale by uzyskać satysfakcjonujący efekt trzeba włożyć porównywalną ilość pracy. Wszystko się rozwija, ulepsza więc i tradycyjne ciemnie został← wyparte przez "ciemnie cyfrowe". Dobry fotograf o tym wie i nie bezcześci swojej pracy za pomocą kilku podstawowych opcji w programie graficznym. Dobry fotograf do zrobienia zdjęcia również wykorzystuje naturalne światło. Gra światła (a nie broń Boże lampa błyskowa) nadaje charakter fotografiom, buduje nastrój i styl zdjęć. To światło jest podstawą.
    Dobry fotograf nie pokaże swoich prac nim nie popracuje nad nimi w swojej "cyfrowej ciemni". Bo to tak jakby pokazać komuś kliszę i wmawiać, że to już zdjęcia.
    I żeby nie było - nie piszę o sobie:D Daleko mi do ideału:)

    No a wpis bardzo fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A swoją drogą, w nawiązaniu do fotografii otworkowej to mamy w swoim mieście mistrza w tym fachu - Bogdan Kiwak. Co roku eksperymentuje, co roku podczas Festiwalu Karpaty Magiczne coś pokazuje, czymś zachwyca.
    Ciekawy człowiek. Ciekawa osobowość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fotografia jest fascynująca, lubię robić zdjęcia, a od ponad roku mam prawi bzika na tym punkcie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W artykule chciałam ukazać początki fotografii i skonfrontować jej dawną niedostępność z dzisiejszym pstrykaniem wszystkiego i wszędzie. W dalszej części artykułu wspominam o fotografii otworkowej a także o współczesnej dagerotypii.
    Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że mamy świetnych fotografików, ale ja się fotografią cyfrową nie zajmuję; dla mnie to bardziej grafika komputerowa. Można się oczywiście z tym nie zgodzić, bo to tylko i wyłącznie moje zdanie, a ja wyrocznią nie jestem:D
    Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój blog (i przepraszam, że tak wolno odpowiadam, ale mam masę roboty):)

    OdpowiedzUsuń