Header Image

Czasy secondhand. Koniec człowieka czerwonego - Swietłana Aleksijewicz

"Stalin zalał ziemię krwią, Chruszczow sadził na niej kukurydzę, a z Breżniewa wszyscy się śmiali."

Po znakomitych reportażach Olszewskiego sięgnęłam po nagrodzoną literacką nagrodą Nobla Swietłanę Aleksijewicz. Przyznam, że choć to moje pierwsze spotkanie z jej pisarstwem, to kiedy się tylko dowiedziałam, że jest brana pod uwagę jako kandydatka do tej prestiżowej nagrody – trzymałam za nią kciuki. Czasy secondhand. Koniec człowieka czerwonego czytałam z wypiekami na twarzy. To obszerne kompendium wiedzy o stanie rosyjskiego ducha czasów postsowieckich.

To co najbardziej uderza w reportażach Czasy secondhand to podejście Rosjan: do niedawna okrutnie prześladowani przez system zdają się popierać jego słuszność, rozgrzeszają swoich prześladowców ze Stalinem na czele. Nowe pokolenie wyrastające już w czasach postsowieckich, w których reżim został zastąpiony kapitalizmem (który niestety w wersji rosyjskiej został sprowadzony do reżimu pieniądza) odwrócili się od swojej historii i jak pisze Aleksijewicz – "połowa młodych ludzi między dziewiętnastym a trzydziestym rokiem życia uważa Stalina za >>największego polityka<<".

Noblistka we wstępie pisze: "wypytuję nie o socjalizm, ale o miłość, zazdrość, dzieciństwo. Starość. O muzykę, tańce, o fryzury. O tysiące szczegółów życia, które zniknęło". Ludzie w odpowiedzi otwierają duszę, poruszając tematy, które do tej pory nawet dla nich samych były swoistym tabu, zadrą w sercu: samobójstwa bliskich osób, czy własne próby samobójcze, tortury, rozpaczliwe rozczarowanie sytuacją w kraju. Lata 90-te przeniosły zmianę światopoglądową o 180 stopni: "(...) całkiem nowe reguły gry: masz kasę - jesteś gość, nie masz - jesteś nikim. Kogo to obchodzi, że przeczytałeś całego Hegla? Słowo "humanista" brzmiało jak diagnoza. Jedyne, co taki potrafi, to trzymać w rękach tomik Mandelsztama."
Z poważanych uczonych, inżynierów, docentów, pracowników kombinatów z dnia na dzień zostawali nikim - musieli się przekwalifikować, nauczyć żyć od nowa, na warunkach krwiożerczego kapitalizmu. "Młodszy brat – mówi jeden z bohaterów reportaży Aleksijewicz – po lekcjach mył samochody, sprzedawał w metrze gumę do żucia i różne gówna, zarabiając więcej od naszego ojca... A ojciec był uczonym! Docentem! Należał do radzieckiej elity! W sklepach komercyjnych pojawiła się kiełbasa, wszyscy pobiegli ją oglądać.. Zobaczyli ceny! Tak kapitalizm wkroczył w nasze  życie..."
Jak przyznaje inny pytany "Kraj upadł przez brak damskich bucików i papieru toaletowego, przez brak pomarańcz. I tych cholernych dżinsów!" Ludzie złaknieni byli „zachodu”, byli zmęczeni „pokazywaniem figi w kieszeni” i  siedzeniem w kuchni przelewając z pustego w próżne. Nie chcieli powielać zachowań z książek (w wielu miejscach powtarza się motyw „książkowy” – chyba jedyne, czego Rosjanin miał pod dostatkiem to książek! Wszyscy czytali, a po książki stało się w kolejkach jak dziś po buty Kanye’ego Westa! Wielka była wówczas popularność tzw. samizdatu, czyli książek z drugiego obiegu); "Obłomow leży na kanapie, a bohaterowie Czechowa cały czas piją herbatę i utyskują na życie."

Dużą część poświęca Aleksijewicz wspomnieniom byłych więźniów łagrów; relacjonują przeważnie dzieci zeków, niektóre same przeżyły pobyt w gułagu. Szczególnie poruszające są wspomnienia (niemal kusi, by użyć słowa „zeznania’) kobiety, którą matka urodziła w łagrze – w wieku trzech lat dziecko kobiecie zabrano i osadzono w tzw. obozie dziecięcym!, gdzie najstarsze dziecko miało pięć lat. Po tym czasie dzieci szły do sierocińców, gdzie nie było wychowawców, a bestie w ludzkiej skórze pastwiące się nad dziećmi psychicznie i fizycznie.

Aleksijewicz nie pomija także obecnej sytuacji mieszkańców byłych terenów ZSRR, obecnie niepodległych (lub quasi-niepodległych) republik. Gastarbeiterom mieszkającym w piwnicy „jak koty” poświęca obszerny rozdział; „Wszyscy kiedyś byliśmy ludźmi radzieckimi, a teraz o nas mówią inaczej: narodowość kaukaska.” Spychani na margines życia, poniżani przez władzę, skinów, traktowani podejrzliwie przez zwykłych ludzi (po zamachach terrorystycznych na metro każdy ciemnoskóry traktowany był niemal jak potencjalny zamachowiec-samobójca). 

Z Czasów secondhand wyłania się dość jednolity obraz człowieka po upadku ZSRR; człowiek cierpiący przez swoją historię, rozczarowany teraźniejszością i nie mający perspektyw na udane życie. "Lubię sobie wypić. Dlaczego piję? Bo moje życie mi się nie podoba. Za pomocą alkoholu zrobię wariackie salto i przeniosę się gdzie indziej. Tam, gdzie wszystko będzie ładne i dobre."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz