Dziś będę Was zachęcała do sięgnięcia po niewielką, ale ważną książę. Na samą historię Kobiety z prowincji trafiłam ponad dwie dekady temu, kiedy późnym wieczorem trafiłam na powieść w odcinkach czytaną przez wspaniałą Ewę Dałkowską. Czekałam na kolejny odcinek z wypiekami na twarzy, jak czeka się na ulubiony serial. Aktorka wcielała się w postać niemłodej kobiety z małego miasteczka ze środkowej Polski. Wspominała całe swoje życie cofając się do lat dzieciństwa.
Siemiński napisał Kobietę z prowincji pod koniec lat 70-tych. Nie wzięła się ona jednak z wyobraźni autora, a z życia, bowiem są to wspomnienia ciotki Siemińskiego, sześćdziesięciosiedmioletniej Anny z domu Głowackiej, urodzonej i wychowanej w Kazimierzu Dolnym, który w powieści nosi nazwę Laźmierz. Zapisy zarejestrowane na taśmie magnetofonowej zostały zredagowane, następnie fragmentami zamieszczane w Regionach w 1980 roku. Tematem zainteresował się reżyser Andrzej Barański, który do roli Andzi zaangażował właśnie Ewę Dałkowską, znaną widzom do tej pory choćby z głównej roli w Sprawie Gorgonowej. W 1984 roku powstał kameralny film opowiadający o prostej, lecz niezłomnej kobiecie, której całe życie było podporządkowane pracy.
W 1987 roku nakładem Czytelnika wyszła powieść Siemińskiego.
Po Kobietę sięgnęłam drugi raz. Pierwszy dawno temu, zdaje się, zaraz po obejrzeniu filmu. Dziwnymi torami idą ludzkie myśli - poniekąd Matka Makryna swoja narracją przypomniała mi o Andzi i od razu zapragnęłam przeczytać powieść raz jeszcze.
Narracja prowadzona jest stylem gawędowym, słuchamy wspomnień starej, steranej życiem nikomu niepotrzebnej kobiety, która jak wół harowała przez całe życie. Andzia żyła z maszyny do szycia, stare szmatki przerabiała na porządne fatałaszki i sprzedawała na handelku. Zbierała chmiel, odkładając każdy grosiczek na dzieci. Ze wspomnień wyłania się obraz biedy małego miasteczka, nędznego losu maluczkich, a także grozy wojny - najlepsza przyjaciółka Andzi, Siejwa była jedną z setek zamordowanych Laźmierzańskich Żydów. Motyw zamążpójścia każdej w pięciu Głowacczanek przypomina historię córek Tewjego Mleczarza z powieści Szolema Alejchema - żadna nie "zrobiła partii", i jako wdowy lub żony pijaków żyją zwyczajnym życiem szarego człowieka.
Gorąco Was namawiam do sięgnięcia po Kobietę z prowincji. O filmie i samej bohaterce możecie posłuchać z ust odtwórczyni głównej roli - TU.
Tę piękną powieść przeczytałam w ramach wyzwania
Czuję, że ta książka przypadałby mi do gustu, choć czytam o niej po raz pierwszy. Lubię poznawać takie historie :)
OdpowiedzUsuńJest warta poznania, choćby ze względu na to, że opowiada losy zwyczajnej kobiety.
UsuńGdyby nie Ty, pewnie nie wiedziałabym o istnieniu tej książki. Jeśli się natknę to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń