Amerykańska sielanka to wielowątkowa powieść jednego z najwybitniejszych amerykańskich pisarzy dwudziestego wieku, Philipa Rotha. Roth z demaskatorską szczerością rozprawia się z amerykańskimi kompleksami, demontując mit arkadyjskiej krainy zatopionej falą przemian społecznych lat 60-tych. Sielanka jest pierwszą częścią tak zwanej Trylogii Amerykańskiej, będącej rozliczeniem z powojenną historia Stanów Zjednoczonych (kolejne tomy to „Wyszłam za komunistę” oraz „Ludzka skaza”).
Pretekstem do rozliczenia z amerykańskim snem lat pięćdziesiątych jest zjazd absolwentów, w którym uczestniczy pisarz Nathan Zuckerman, będący alter ego Rotha. Na zjeździe nieoczekiwanie zjawia się najlepszy przyjaciel pisarza, Jerry Levov, którego bratem był słynny Seymour „Szwed” Levov, złoty chłopiec, sportowy champion, człowiek interesu, istny Midas; Żyd-Marines, utalentowany rękawicznik, mąż Miss New Jersey. ”Dla Szweda życie rozwijało się jak kłębek puszystej włóczki” aż do momentu, kiedy w jeden poranek stracił wszystko, ponieważ jego jedyna córka wychowana pod kloszem wysadza w powietrze lokalna pocztę.
Właściwie niemal od samego początku dowiadujemy się, co zaszło. Życie nastoletniej terrorystki, która „wysadziła” idealny świat Szweda zostaje poddane wiwisekcji tak samo jak czasy, w których przyszło żyć bohaterom. Epoka powojennej prosperity przemienia się w koszmarną epokę chaosu, eskalacji przemocy będącej – o ironio! – sprzeciwem wobec wojny w Wietnamie.
Wobec Levova można wysnuć zarzuty, że jest nijaki, nie potrafi podejmować decyzji, brak mu stanowczości, czy wręcz można przypuszczać, że jest typowym amerykańskim oportunistą. Ale nie mogłam nie polubić jego postaci – być może był jedynym przyzwoitym człowiekiem, który się ostał w chaosie zamieszek, wrzasku społecznej wściekłości i spsienia obyczajów. Szwed stoi na z góry przegranej pozycji strażnika starego ładu, marzeń o dobrym, spokojnym życiu i wielkiej Ameryce.
Amerykańska sielanka to także dramat kameralny – dramat rodziny, która musi się pogodzić z tragedią; o ile rodzinie ofiary zamachu dokonanego przez Mery Levov każdy będzie współczuł, która będzie nadal istniała, choć dotknięta żałobą, to rodzina Levovów z góry skazana jest na dezintegrację pod ciężarem wynaturzonego czynu nastolatki. W Szwedzie narasta dobrze ukrywana frustracja, oraz gniew, dla którego nie ma ujścia. Żona Szweda, Dawn Levov, irlandzka ślicznotka, była pretendentka do korony Miss America inaczej radzi sobie ze stresem – dla niej czas zatrzymał się na sielance sprzed ślubu, kiedy brylowała na wybiegu i lokalnych imprezach w szarfie z tytułem Miss i diademem na głowie; skutecznie unika tabu, którym jest Mery i „życie po” Mery.
Powieść jest po mistrzowsku skomponowana – wątki przeplatają się, krzyżują, współgrają jak w dobrze skomponowanej symfonii; skłaniają do myślenia, nie pozostawiają obojętnym. Jednocześnie Roth niczym Sokrates nie pozwala nam się zakorzenić w jakimś myśleniu – musimy płynnie przejść do innego punktu widzenia, potem do kolejnego i następnego; pod tym względem Sielanka jest idealną powieścią do przepracowania na Dyskusyjnych Klubach Książki. To jedna z tych powieści, które na długo zostają z czytelnikiem.
Powieść Philipa Rotha została w 1998 roku uhonorowana Nagrodą Pulitzera. W księgarniach właśnie ukazało się trzecie wydanie, którego okładka inspirowana jest plakatem filmowym; możemy podziwiać na ekranach kin ekranizację w reżyserii Ewana McGregora, który znakomicie oddał ducha powieści w swoim debiucie reżyserskim; McGregor zagrał również główna rolę – przyznam, że Szwed McGregora jest tak idealnie dopasowany, jakby aktor urodził się specjalnie do tej roli! Również Jennifer Connely kongenialnie wpasowuje się w rolę byłej Miss. Oczywiście polecam zasadę: najpierw książka, później film.
Za możliwość przeczytania Amerykańskiej sielanki dziękuję serdecznie
Książka ciężka, ciekawa jestem filmu i tego czy uda mi się zmotywować i pójść na to do kina
OdpowiedzUsuńFilm polecam, zwłaszcza rolę McGregora. Książka jest doskonała, jestem ogromnie ciekawa innych książek Rotha.
UsuńMnie zgrzytnęło kilka rzeczy, jeśli chodzi o strukturę całej powieści – długi wstęp, przez który brnie się dosyć ciężko, dopiero później książka wciąga; poza tym szczątkowe zakończenie, brak jakiegoś wyraźnego zamknięcia – ale wymowa jest mocna i książka naprawdę daje do myślenia. Są momenty zapierające wręcz dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńCo do filmu... kilka rzeczy mi się w nim bardzo podobało, na przykład to, że porządkuje trochę książkowe wątki, ładnie zamyka całą historię. Zastrzeżenia mam za to do McGregora – do roli Szweda pasuje, ale jego gra wydała mi się trochę drewniana i przerysowana. Mam wrażenie, że książkowy Levov był bardziej skryty, miał w sobie więcej cichej rozpaczy.
A mnie ten wstęp bardzo odpowiadał - wprowadzał w atmosferę: coś pomiędzy nostalgią a zawiedzionymi nadziejami całego pokolenia.
UsuńHmmm... Chciałabym przeczytać "Amerykańską sielankę", tylko nie wiem czy podołam...
OdpowiedzUsuńJak mówi babcia Ala: "Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz" :)
UsuńAle polecam gorąco - czemu miałabyś nie podołać? Jest napisana porywającym językiem, ale dość prostym. Ciężko się czyta dziewiętnastowieczne francuskie powieści, ale Rotha - dość sprawnie.
Właśnie ostatnio trafiła na moją półkę. Będę czytać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałaś także pozostałe dwa tomy?
Jeszcze nie, ale mam szczery zamian, bo mnie Roth bardzo zaciekawił.
Usuń