Niewielka objętościowo (w stosunku do innych dzieł autorki) powieść Czas aniołów budzi skojarzenia ze skandynawskim dramatem - mam na myśli Strindberga, Ibsena, czy współczesnego Murdoch Bergmana. Kameralny dramat, który równie dobrze mógłby zostać wystawiony na scenie, rozgrywa się wedle najlepszych klasycznych reguł, wiodąc ostatecznie do tragedii. Klaustrofobiczny klimat starej (zapewne wiktoriańskiej) plebanii, potęguje nieustająca mgła, spowijająca domostwo usytuowane na wyspie, czy półwyspie. Niejako osobą dramatu Murdoch uczyniła ważną w jej powieściach filozofię, a bliżej, heideggerowskie bycie-ku-smierci. obecne są także rozważania na temat Boga, jego braku i moralności, na którą ten brak wpływa, co przewija się w dyskusjach pastora, który dotknięty jest niewiarą, oraz jego brata, piszącego teologiczne magnum opus.
Ciekawymi postaciami są ciemnoskóra służąca, Pattie, do której od pierwszych chwil czytelnik nabiera ciepłych uczuć, a także podstarzały uchodźca z Rosji, Eugeniusz, wychowujący krnąbrnego syna, Leo, chcącego pozować na domorosłego Raskolnikowa mitomana.
Czas aniołów Iris Murdoch pozwalam sobie zaliczyć do "rasowej literatury", która dziś już jest praktycznie na wymarciu. Ta niezmiernie elektryzująca proza powstała bowiem w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku. Boleję nad tym, że dziś nie wydaje się ponownie tekstów tej wspaniałej brytyjskiej pisarki, choć dziwi mnie, że wydawcy przespali czas, kiedy na naszych ekranach gościł doskonały skądinąd film biograficzny, zatytułowany po prostu Iris.
Oooo, naprawdę ciekawa propozycja! Faktycznie, rzadko się trafia na tego typu książki, a szkoda! Będę ją miała na uwadze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Myślę, że jeszcze w tym roku jeszcze sięgnę po Murdoch. Podoba mi się jej styl.
UsuńO! Miałam tę książkę ostatnio wypożyczoną z biblioteki, ale jakoś nie mogłam się zabrać za przeczytanie jej i powędrowała z powrotem bez przeczytania. Teraz na półce czeka na mnie "Sen Brunona" również autorstwa Iris Murdoch - myślę, że po Twojej recenzji będzie mi łatwiej zacząć czytanie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mało znam Murdoch, ale stuprocentowo nadrobię. Szkoda, że jest tak mało popularna w Polsce.
UsuńJa też wróciłam ostatnimi książkami do "zamierzchłej epoki" lat 60-tych....i wreszcie coś ciekawego.....w mojej wiejskiej bibliotece to ze współczesnej "literatury" trudno coś więcej niż durne romanse....ale na szczęście dawnych pozycji jest jeszcze sporo.
OdpowiedzUsuńTak, dobrze, że jednak biblioteki magazynują starsze pozycje. Może to też wina wydawców, że wolą wydawać literaturę "lepiej schodzącą", niż zachęcać czytelnika do wysiłku intelektualnego.
UsuńInteresująca książka :) Dotychczas nie spotkałam się z dziełami Iris Murdoch, a szkoda. Koniecznie muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Koniecznie. Ja również muszę koniecznie jeszcze coś jej przeczytać. Kiedyś miałam, niestety, nieudane podejście - trafiłam na drugi tom, czy drugą część, bez pierwszej, więc czytanie nie miło sensu.
UsuńDawno temu czytałam "W sieci" i na tyle mi się podobał, że postanowiłam jeszcze wrócić do Murdoch. Na postanowieniu się skończyło, choć inna jej książka "Morze, morze" kusiła mnie przy okazji któregoś z wyzwań. Dobrze, że mi przypomniałaś o tej pisarce ;-) Film też bym chętnie obejrzała.
OdpowiedzUsuńKurczę, nie czytałam żadnego z tych skandynawskich pisarzy, których wymieniłaś, więc widzę, że mam trochę zaległości, bo to chyba dość znane nazwiska. Co do "Czasu aniołów" to myślę, że książka mogłaby mi się spodobać :) Zapamiętam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuń