Header Image

Jedz, módl się i kochaj - notatki o książce

Jedz, módl się i kochaj okazała się fantastyczną książką - część o Włoszech (jedyny minus - tłumaczka nagminnie używała słowa Italia) przeczytałam na jedno (nocne) posiedzenie (czytałam do 2;30), tak samo Indie pochłonęłam na raz. Na filmie Rzym i Bali podobały mi się najbardziej i kiedy miałam przeczytać o tym jak wylądowała w aśramie, to tylko westchnęłam, ale ten rozdział jest mądry i piękny, a film jest jedynie dowodem na to, że nie wszystkie książki powinny być ekranizowane. Wczoraj w nocy zaczęłam Indonezję, ale tak mi się błogo czytało i... obudziłam się koło pierwszej. Prawdę mówiąc obawiałam się kalki z Pod słońcem Toskanii i tym podobnych książek o rozwódkach podejmujących wyzwanie, jak dom na krańcu świata, etc. Na prawdę polecam tę książkę - przynajmniej jako doskonała letnia lektura.

4 komentarze:

  1. Książkę mam na liście planowanych. Cieszę się, że Ci się podobała.

    Tłumaczenie na konkurs? Czy można wiedzieć, z jakiego języka? W każdym razie życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z angielskiego. Uczyłam się latami niemieckiego i jestem chyba kompletnym tumanem, bo potrafię tylko zamówić kebaba bez cebuli i kawę z/bez cukru i mleka:)
    Angielskiego uczyłam się sama.
    Po drodze były jeszcze trzymiesięczne kursy rosyjskiego i hiszpańskiego (Ola! Que tal? Bien, Y tu? - tyle znam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie wczoraj obejrzałam film. I mówiąc szczerze nie powalił mnie. Faktycznie, nie wszystkie książki należy przenosić na ekran:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki za konkurs na tłumaczenie :) Powodzenia !!! Mam tę książkę w planach, film także ze względu na sympatyczną aktorkę jaką jest Julia Roberts.

    OdpowiedzUsuń