Mam taka półkę, (właściwie
dwie, no, trzy, ok, cały regał) która mieści książki z początku dwudziestego
wieku. Nie są to wprawdzie białe kruki, o które pobiliby się bibliofile z
wypchanym portfelem, ale mam kolekcję kilku powieści, podręczników, poradników,
które niekiedy służą mi za eksponaty w czasie wystaw w mojej filii. Część
mojego zbioru jest wycofana z nieistniejących już bibliotek przyzakładowych,
lub została wygrzebana na pchlim targu. Interesuje mnie zwłaszcza jaki przez
ostatnie dziesięciolecia sytuacja geopolityczna miała wpływ na wydawanie książek - co ciekawe, niektóre książki choć czytane wiele razy nadal trzymają fason, a niektóre "nowe", klejone, robione na łapu-capu rozpadają się przy pierwszym, drugim czytaniu. No i
nie ukrywam faktu, że LUBIĘ MIEĆ książki. Lubię na nie patrzeć, oglądać, wąchać je (wiem, wiem,
pewnie dostanę gruźlicy, albo jakiejś innej strasznej choroby od starego
papieru; tak, wiem, nie powinnam tego lekceważyć). Ale książki służą
przede wszystkim czytaniu. Więc przy okazji „książkowego spisu powszechnego”
(zostały mi jeszcze cztery wypchane po brzegi regały, więc na razie nie
pytajcie, ile mam książek) każdą książkę do czytania „na cito” zaznaczyłam małą
karteczką samoprzylepną (nigdy nie mogę zapamiętać, jak się taka karteluszka
nazywa).
Nie jestem przekonana, czy ma
powstać jakiś nowy cykl – w końcu chyba już dosyć rozwarstwiania się i
powtarzania, bo przecież te brązowe tomy są bardzo nieoczywiste. Pierwszą
książką, po którą sięgnęłam już w zeszłym roku była Dama Kameliowa. Takie
niepozorne kieszonkowe wydanie z lat 20-stych. Pisałam również o Chacie wuja
Toma, które mam w starym wydaniu – co prawda z 1947 roku, ale książka jest
wydana przez Gebethnera i Woolfa. Dziś chciałam napisać o Szarym zeszycie Rogera
Martina du Garda.
Roger Martin du Gard jest laureatem
Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1937. W uzasadnieniu komisji można
przeczytać, iż uhonorowano go za „siłę artystyczną i prawdę w przedstawieniu
człowieka, a także najbardziej odczuwalnych problemów współczesnego życia”*. Szary zeszyt, oraz zamieszczone w tym samym
tomie dwie części Pokuty są początkowymi częściami wielotomowej Rodziny Thibault.
Cykl opowiada o braciach – Jakubie (w starym wydaniu imię bohatera zostało przetłumaczone jako Jacek) i młodym lekarzu Antonim,
ich despotycznym ojcu, Oskarze Thibault, który wyczekuje wysokiego odznaczenia
(ten motyw w literaturze francuskiej pojawia się dość często), przyjacielu,
Danielu de Fontanin, oraz bliższej i dalszej rodzinie, a czas który powieść
obejmuje to niemal dwie pierwsze dekady ubiegłego wieku. U du Garda obecne są
miłość (spełniona lub wzgardzona), pożądanie, oraz wielka
polityka; Jakub angażuje się w ruch socjalistyczny, a z rozdziałów obejmujących
czasy wielkiej wojny i te tuż po niej wyraźnie znać antywojenne nastroje Francuzów. Jest taka główna cecha powieści francuskich (nie, nie
monumentalność, chociaż…) i jest nią niewątpliwie postawienie moralności - bądź dwuznacznej moralność bohatera - na
pierwszym planie. Bez wstydu obnażają francuscy pisarze zakłamanie epoki,
niesprawiedliwość względem słabszych, a to wszystko na przykładzie
skomplikowanych relacji bohaterów.
Ze zdziwieniem odkryłam, że ta niepozorna książeczka ma ciąg dalszy. Rodzina Thibault wyszła w czterech tomach (maczkiem!) w Czytelniku pod koniec lat 80-tych. Były jeszcze starsze wydania, do których się dokopałam w bibliotecznych magazynach, ale są zdekompletowane i tłumaczone przez kilku różnych tłumaczy.
Taka przedwojenna powieść, jeszcze sprzed reformy językowej z 1936 roku może być dla dzisiejszego czytelnika trudna w odbiorze. Dziwić może pisownia wielu wyrazów (hygjena, w naszem domu, bibljoteka, poprostu, etc.), ale warto sięgnąć choćby z ciekawości po taką "ramotkę".
Co do samej powieści, owszem, zaintrygowała mnie, ale raczej do niej nie wrócę. Irytowali mnie bohaterowie, zwłaszcza Jakub/Jacek, który sprawiał bardzo niesympatyczne wrażenie i jako postać nie dawał się lubić, choć "w skali Mildred" (okropnie irytująca bohaterka W niewoli uczuć) dostałby ode mnie 8/10.
Teraz jestem w trakcie czytania trzech książek równocześnie. To do mnie nie podobne. Na tapecie mam Noblistę, książkę na DKK oraz powieść do poduszki. We czwartek kolejne "sprawozdanie" ze spotkania autorskiego, a w kolejny poniedziałek - kryminał!
Teraz jestem w trakcie czytania trzech książek równocześnie. To do mnie nie podobne. Na tapecie mam Noblistę, książkę na DKK oraz powieść do poduszki. We czwartek kolejne "sprawozdanie" ze spotkania autorskiego, a w kolejny poniedziałek - kryminał!
*[źródło cytatu:Wikipedia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz