Header Image

Gottland - Mariusz Szczygieł

Pamiętam, jak Szczygieł mignął mi w Teleexpressie. Kamera prześlizgnęła się po pokoju pełnym książek, a autor rozpływał się w uwielbieniu dla naszych południowych sąsiadów. No więc w książce nie widzę tej miłości, nie czuję żadnego uwielbienia. Zbiór reportaży pokazuje Czechy komunistyczne, szare, straszne. To - mam wrażenie - ten sam kraj, który został zobrazowany w Życiu na podsłuchu (tylko język inny). Jeżeli myśmy byli najweselszym barakiem w komunie, to Czesi byli jak ten szezlong (w kącie stoi i się boi). W reportażach widać jak wielka różnica jest między nami - niby Słowianie, a jacyś inni...
Fakt, książka jest napisana dobrze, nawet bardzo dobrze, chociaż na początku nie mogłam się przestawić na zdania jak z telegramu. No bo właściwie, co ja wiem o Czechach? Że Milos Forman, że Szwejk, Jablonex i oczywiście Karel Gott. I wszystko? Gottland może nie jest szczególnie wyczerpującą monografią kraju, ale Szczygieł stara się nas zaskoczyć, podrzuca takie nieoczywiste smaczki, jak historia Pochodni numer jeden i Pochodni numer dwa, albo świetnie napisaną opowieść o pomniku Stalina.
Myślę, że nie zapomnę o tej książce, tak jak pamiętam wspomnienia Camusa z wycieczki (wycieczki?) do Pragi (kminek do wszystkiego). No i chyba tylko ja nie spacerowałam po Pradze śladami Franza Kafki, ale wszystko przede mną...

4 komentarze:

  1. Szczygieł jest teraz na topie, także lektura obowiązkowa :P Sama wiem mało o Czechach, więc pewnie książka nie raz mnie zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o samą książkę...nie czytałam..słuchałam audiobooka. wciągająca na początku.. później trochę mnie nudziła. no ale też ciężko było mi się skupić bo nie jestem przyzwyczajona do audiobooków.
    Co do mody na czeskie klimaty to sięgnęłam do źródła :) książki Hrabala pochłonęły mnie bez reszty...polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że to, że on jest fasynatem Czech nie musi się przekładać na opisywanie ludzkich losów. To jest po prostu kisążka o cierpieniu, strachu, miłości, odwadze itp.
    Jego fascynacja Czechami bez Boga ma miejsce w drugiej fanastycznej książce "Zrób sobie raj". Inna od "Gottlandu" a równie wspaniale napisana.
    No i ta ostatnia książka Szczygła "Laska nebeska" - myślałam, że naprawdę jestem w niebie: chce się żyć po takiej książce. Tak więc następne książki Szczygła są zupełnie inne od przerażającego, choć dowcipnego momentami "Gottlandu", a wszystkie genialne.
    Josephine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno po Szczygła jeszcze sięgnę. Na Laskę Nebeską od jakiegoś czasu mam ochotę, ale tym razem postaram się wypożyczyć.

      Usuń