Większość ludzi właśnie szlifuje formę na lato, a ci bardziej przezorni - myślą już o zimie! Jak być samowystarczalnym i żyć blisko natury, a także jak zaopatrzyć domową spiżarnię i piwnicę podpowiada w książce Żyj jak rolnik Niklas Kampargard. Autor sam wychował się w niewielkim, malowniczo położonym gospodarstwie, więc wiedzę czerpie z doświadczenia swojego i swojej rodziny.
Żyj jak rolnik to bogato ilustrowane kompendium wiedzy, które pozwoli na samodzielne prowadzenie gospodarstwa domowego, podzielone jest na sto mikro-rozdziałów ułożonych tematycznie: Zieloni dobroczyńcy oprowadzeniu zrównoważonego ogrodu pozbawionego chemii, a pełnego dobroczynnych roślin, z których można uzyskać domowe leki na różne dolegliwości; rozdział Zwierzęta w gospodarstwie dotyczy wyboru i opieki nad podstawowymi zwierzętami gospodarskimi, Mięso na talerzu opisuje własnoręczny ubój, obróbkę mięsa i skóry, a także rękodzieło kaletnicze. Owoce i warzywa - ten rozdział zajmuje się pielęgnacją roślin, zwłaszcza drzew owocowych, wyborem i uprawą krzewów, ale co najciekawsze, sposobem przechowywania płodów lata w postaci "babcinych" soków, musów itp. Rozdział ten naturalnie przechodzi w kolejny pod tytułem Uprawa, z którego czerpiemy informację o zbieraniu nasion, uprawie roślin w przydomowej szklarni i ochronie roślin bez użycia szkodliwych pestycydów. Każdy się zgodzi, że ogród żeby żył potrzebuje owadów, a jak chronić te pomocne, a bronić dostępu niszczycielom upraw dowiemy się z rozdziału Naturalny ogród. Kolejne rozdziały: Planowanie i budowa, Budynki gospodarcze, Dawne metody oraz Prąd i pojazdy nastawione są na techniczną stronę funkcjonowania farmerskiego domu. Dowiemy się nie tylko jak przygotować drzewo na zimę, ale i jak funkcjonuje i czy się opłaca zainwestować we własne źródło zasilania w postaci na przykład turbiny wiatrowej, czy paneli słonecznych.
Żyj jak rolnik jest nie tylko książką dla "ludzi ciekawych wszystkiego", ale i dla tych, szczególnie młodych osób, które zdecydowały się na zamieszkanie we własnym domu, prowadzenie mini-gospodarstwa z własnym warzywniakiem i owocami, z których można robić na zimę soki dla dziecka, czy z zielononóżkami dającymi jajka eko. To bardzo pozytywny trend, który warto propagować. I choć książka jedynie zarysowuje wiele problemów i sygnalizuje kierunek, to warto zwrócić na nią uwagę, ponieważ w prosty i przystępny dla laika sposób tłumaczy wiedzę, która powoli bezpowrotnie zanika.
Ta książka niezmiernie przypadła do gustu mojemu mężowi, który - oprócz survivalu - pasjonuje się poradami gospodarskimi i dla majsterkowiczów. Mnie zaciekawiły zwłaszcza porady dotyczące uprawy ogrodu, przechowywania zbiorów (świetny pomysł z próżniowym pakowaniem owoców i przechowywaniem ich w zamrażalce - takie maszyny do próżniowego pakowania oglądaliśmy niedawno na targach i zrobiły na nas pozytywne wrażenie), i pozbywaniu się ślimaków, które - nie wybaczę im nigdy! - zeżarły moją rzodkiewkę do imentu.
Za możliwość zdobycia wiedzy dziękuję wydawnictwu Edipresse.
zdradź ten sposób na ślimaki! :)
OdpowiedzUsuńAutor poleca np. piwną pułapkę, ale chyba mnie morderczy sposób, to usypanie kory dookoła rabatek.
UsuńSłyszałam o tej piwnej pułapce, ale o korze już nie. Dzięki! Może przyda się na moim polu bitwy ze ślimolami:)
UsuńJeszcze można je zbierać... łeee... :p
UsuńCo Ty! Od tych nagich to ja uciekam! Fuuuj!
UsuńFajne, że - jak sama zauważyłaś - autor zebrał w książce wiedzę, która powoli zanika. Co prawda to zupełnie nie moje klimaty, ale na pewno ten tytuł zyska grono czytelniczych fanów :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest spora nisza, która wymaga zapełnienia - jak wracać do korzeni. Ostatnio "siedzę" w kuchniach i tam podobnie - trend farmerski.
UsuńLubię takie książki, myślę, że i ta przypadłaby mi do gustu. też nie lubię ślimaków :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno; można sobie ja podczytywać od którejkolwiek strony i zawsze się trafi na coś ciekawego.
UsuńPrzeciez nasze mamy, a babcie to juz na 100%, znaja jeszcze te sposoby.Konserwacja,uprawa ogrodu bez chemii itp.Trend pozytywny zgadzam sie i tez uwielbiam te klimaty.
OdpowiedzUsuńAle to już zanika, a ile można dzwonić do mamy ;) [Tzn. ja dzwonię bardzo często popytać o jakiś sposób na to , czy tamto]. Przydałaby się jeszcze w podobnym stylu taka "babska" książka.
Usuń