Header Image

Nostalgia anioła - Alice Sebold

O Nostalgii anioła czytałam krótko po tym, jak książka ukazała się w naszym kraju. Od tamtej pory chciałam ja przeczytać. Nie wiem, czemu tak późno, ale ustrzeliłam ją dopiero teraz. Wiedziałam, że mnie porwie i nie myliłam się; uważam, że książka jest piękna, wzruszająca i smutna. Do tego bardzo dobrze napisana, przemyślana. 
Czternastoletnia Susan Salmon, zwyczajna dziewczynka, która ma adoratora, koleżanki, plany na przyszłość (chce zostać fotografem dzikiej przyrody), zostaje brutalnie zamordowana przez swojego sąsiada. Od tamtego momentu z tęsknotą patrzy na Ziemię ze swojego Nieba - jej Niebo przypomina to, co zna, podwórko szkolne, zaprzyjaźnia się w nim z inną dziewczynką, Holly; w Niebie nie brakuje również psów, które Susan uwielbia. 
Dziewczynka relacjonuje przebieg makabrycznego zdarzenia, wpływ na społeczność małego miasteczka, a także rozpad rodziny, która nie potrafi sobie poradzić z tragedią. Ojciec, bardzo emocjonalny mężczyzna, podejrzewa sąsiada, dziwnego pana Harveya, który zawodowo robi wiktoriańskie domki dla lalek. 
Śmierć dziewczynki ma również niebagatelny wpływ na życie jej przyjaciół... 
Książka jest wielowątkowa, czyta się ją z wypiekami na twarzy, chociaż od razu dowiadujemy się o nieuniknionym. Bardzo podoba mi się polski tytuł; oryginalnie książka nazywa się bowiem Lovely bones, ale myślę, że Nostalgia anioła jest tytułem bardzo trafionym. Niestety, tłumaczka w kilku miejscach zawiodła - kilka zdań było zupełnie bez sensu, jakby na brudno przetłumaczonych, niezrozumiałych. No i ten Harper Lee, który de facto był kobietą i miał na imię Nelle...
Od razu po książce zafundowałam sobie seans filmowy. Niestety, o ile aktorstwo było bardzo dobre (Mark Wahlberg, Rachel Weisz, Susan Sarandon, Stanley Tucci, oraz w roli Susan Saoirse Ronan, którą bardzo lubię), to wizja Nieba była jak żywcem zerżnięta z filmu Między piekłem a niebem z Robinem Williamsem. Filmowcy zaszaleli i coś chcieli pokazać, ale nie wyszło. Również intencje ducha-anioła-Susan były inne; mam wrażenie, że o ile w książce dominował smutek nad utraconym życiem, żal, że nie będzie jej dane smakować więcej pocałunków pięknego Raya Singha, o tyle w filmie Susan chciała zemsty, a jej dusza była zła na mordercę. Po prostu w filmie przesunięto środek ciężkości i cała konstrukcja stoi krzywo.


22 komentarze:

  1. książki nie czytałam, widziałam kilka razy film i nie uważam, że jej dusza była zła na mordercę, myślę, że to ten cały smutek tych wszystkich zamordowanych przez niego dziewczynek się zmaterializował i doprowadził do jego śmierci.
    film piękny, rzeczywiście niebo podobne do tego z innego filmu.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to odczułam, może gdybyś przeczytała książkę, mogłybyśmy porozmawiać o pierwowzorze.

      Usuń
  2. Książka już czeka na przeczytanie na Kindle. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie czytam Lot nad kukułczym gniazdem na iriverze. Jakoś mi nie idzie czytanie na czytniku;)

      Usuń
    2. Faktycznie, trochę czasu zajmuje przestawienie się z papierowych kartek na monitor. Sama też nie mogłam się przyzwyczaić, a teraz ciężko jest mi wrócić do tradycyjnych książek. Za czytnik może podziękować Ci Twój kręgosłup, jeśli masz tak jak ja tendencję do zabierania ze sobą wszędzie książek :)

      Usuń
  3. czeka na mnie ta książka już kilka lat, aż wstyd. a Ty ją tak chwalisz. WIdzę, że muszę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrą dekadę czekałam na tę książkę, widzę, że nie ja jedyna:)

      Usuń
    2. ja ją sobie kupiłam w trakcie sesji na IV roku studiów, już parę lat nie studiuję, ani się obejrzę i dekada też minie.

      Usuń
  4. Czytałam to kilka lat temu, i bardzo mnie poruszyło. Film w ogóle do mnie nie przemawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, film kompletnie nie porusza tych strun, które porusza książka.

      Usuń
  5. I ja książki nie czytałem, choć bardzo chcę :) A film, cóż, nawet bez znajomości literackiego pierwowzoru mogę z czystym sumieniem rzec, iż jest przeciętny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę bardzo Ci polecam, a nuż Ci się spodoba.

      Usuń
  6. Nie wiem, czy będę miała odwagę zmierzyć się z taką tematyką. Ale za recenzję dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja koleżanka ze studiów czytała i bardzo jej się podobała :)
    (też myślę, że polski tytuł ładniejszy)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam książki. Oglądałam tylko film,który wywarł na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tę książkę kilka lat temu, a wrażenie, jakie na mnie wywarła, pamiętam do dziś. Niewiarygodnie piękna, smutna i przygnębiająca lektura. Co do ekranizacji, to w zasadzie mogę się z tobą zgodzić - wizja nieba była trochę nierzeczywista, choć określenie to jest trochę dziwne, w końcu trudno sobie wyobrazić tę inną rzeczywistość. No i faktycznie, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi - Susie jako duch faktycznie jakby bardziej mściwa niż pogrążona w żalu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka dosłownie powaliła mnie na kolana. Mogę do niej ciągle wracać, a za każdym razem wyłapuję coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja książki nie czytałam, ale widziałam film i o ile mnie nie powalił na kolana, to postać mordercy prześladowała mnie potem przez dłuższy czas - jak dla mnie był przerażający! A tytuł mi akurat się nie podoba. Gdyby nie dobre recenzje nigdy bym po tak zatytułowana książkę nie sięgnęła, bo ten tytuł jest taki... pretensjonalny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam książkę i miałam podobne odczucia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo chętnie!

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń
  14. Oglądałam film i pomimo że opinie o nim w sieci są różne, mi się podobał. Miałam ochotę przeczytać książkę. Może za jakiś czas po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie czytała książki pewnie inaczej bym myślała o filmie.

      Usuń