Z klasycznymi powieściami jest ten problem, ze ciężko wnieść coś nowego do dyskusji na ich temat. Z pewnością większość z Was zna fabułę, ale nakreślę ją pokrótce dla tych, którzy z Damą Kameliową się nie spotkali.
Akcja powieści rozgrywa się w połowie XIX-go wieku w Paryżu. Właśnie odbywa się licytacja dóbr zmarłej na gruźlice kurtyzany, Małgorzaty Gautier. Młody narrator z czystej ciekawości postanawia przyjrzeć się jej bliżej i z czystej przekory nabywa tomik należący do zmarłej. W książce znajduje się tajemnicza dedykacja, która frapuje młodzieńca. Okazuje się, że autorem wpisu jest dawny kochanek Małgorzaty, Armand Duval... Tak zaczyna się jeden z najsłynniejszych melodramatów wszech czasów, który służył za kanwę Traviaty Verdiego, był wielokrotnie inscenizowany i ekranizowany (chociaż nie doczekaliśmy się ekranizacji prawdziwie epickiej w hollywoodzkim sensie).
Główna bohaterka, której ukochanymi kwiatami były właśnie kamelie, określana jest mianem kurtyzany. Nie jest to synonim wyrazu prostytutka, co bardzo często się słyszy; w dzisiejszych czasach można by określić tak dziewczyny piłkarzy, celebrytki spotykające się ze sławnymi mężczyznami, utrzymanki, z którymi można się pokazać w teatrze, na premierze filmu, na "ustawce" z paparazzi. Taka "material girl" nie była w XIX-stym wieku dobrym materiałem na żonę, ale na towarzyszkę - owszem. Wręcz znamienna jest wypowiedź ojca Duvala pochwalającego wybór syna co do kochanki. I w tym znaczeniu Dama kameliowa traci swój łzawy wydźwięk na rzecz obrazu obyczajowości dziewiętnastowiecznej. Znaczący jest również fakt, że mamy do czynienia z powieścią francuską, nie angielską, czy amerykańską, gdzie taka główna bohaterka byłaby nie do przyjęcia. Taką przebrzmiałą dama kameliową jest również Odeta de Crécy ze słynnego cyklu powieściowego Marcela Prousta.
Przemiana Małgorzaty z utrzymanki w romantyczną heroinę nie jest wcale niczym dziwnym, chociaż czytelnik nie byłby równie o niej przekonany, gdyby bohaterka nie była umierająca; czy na dłuższą metę mogłaby obejść się bez luksusów, z których miała zrezygnować w imię miłości do niezbyt bogatego dżentelmena z prowincji? Oczywiście nie odmawiam Małgorzacie prawa do miłości i nie wątpię w jej istnienie, ale czy Gautier i Duval - gdyby nie śmiertelna choroba - mogliby żyć długo i szczęśliwie?
Na zdjęciu są dwa wydania - na pierwszym planie znajduje się jeden z czterech tomików wydanych w 1924 roku, w tle wydanie z 2005-go.
"Dama Kameliowa" choć należy do klasyki gatunku, sama w sobie mnie nie porwała. Może gdybym przeczytała tę książkę drugi raz, potrafiłabym bardziej zżyć się z bohaterami...
OdpowiedzUsuńPS Też mam wydanie z 2005 roku, ogólnie bardzo lubię tę całą serię od Hachette. :)
Hm, myślę, że nie warto - to straszne tak mówić - sięgać po tę książkę drugi raz. Są inne, piękniejsze. Ale dobrze się z nią zaznajomić.
UsuńTo wydanie jest naprawdę śliczne i myślę, że dobra "kontynuacją" cyklu jest seria ze Świata Książki (ta kwiecista).
Bardzo ciekawa opinia:) Mnie się wydaje, że w zalewie nowości na blogach - powrót do klasyki jest zawsze prawdziwym powiewem świeżości:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSięgam po nowości, ale jakoś odechciewa mi się czytać, kiedy zjeżdżam blogrollem i widzę pod sobą kilka razy tę sama okładkę.
Mnie też powieść nie zachwyciła. Wydała mi się jakaś taka papierowa i bez wyrazu, za to z niewyszukaną fabułą i płaską emocjonalnością. I o powieści zdania nie zmieniłam, ale za to balet... Balet jest CUDOWNY! Szczególnie wykonanie z 2008 bodajże roku. To, co zrobiono w nim z tej nijakiej historii zasługuje na wszystkie możliwe do zdobycia nagrody! W dodatku tancerzom i doskonałej choreografii towarzyszy moja ukochana muzyka Chopina *_* Bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńJak znajdę - to bardzo chętnie sięgnę.
UsuńMam w planach, w końcu klasyka, ale nie wiem, kiedy przeczytam, bo na razie mam wiele innych nowości na stosiku :)
OdpowiedzUsuńTo wydanie stało na półce... 9 lat? Sama w to nie wierzę!
UsuńMogliby żyć tylko krótko i szczęśliwie. Albo długo i nieszczęśliwie. Toż to jasne ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem widzę w okienku obok, on Agata's Bookshelf, że jest w czytaniu Nowy wspaniały świat. To czekamy :)
O, to już daaaawno temu, ale mogę coś skrobnąć ;)
UsuńKlasyka czy nie - Twoje opinie zawsze wnoszą coś nowego do dyskusji...
OdpowiedzUsuńDziękuję, to miłe co piszesz:)
UsuńJa z "Damą Kameliową" jeszcze się nie spotkałam i myślę, że w przyszłości to nadrobię.
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam. Warto wyrobić sobie własne zdanie:)
UsuńWstyd się przyznać - jeszcze nie czytałam, zaległość do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńE, żaden wstyd; gdybyś wiedziała ilu ja książek nie przeczytałam (jeszcze!) ;)
UsuńKsiążka stoi u mnie na półce już pół roku. Zakupiona na kiermaszu książki kurzy się. Może w końcu po nią sięgnę?
OdpowiedzUsuńA sięgnij:)
UsuńJeszcze nie czytałam tej książki, ale chyba mam ją gdzieś w domu ;) Muszę ją kiedyś przeczytać, ale, jak to zwykle bywa, czasu mało, a książek bardzo dużo...
OdpowiedzUsuńksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com
Właśnie. Sama mam ten problem:)
UsuńKręcę nosem, gdy słyszę klasyka, ale tę powieść uwielbiam, pożyczyłam koleżance, była zachwycona i mówiła tęsknym głosem "żeby mnie kiedyś ktoś tak kochał..."
OdpowiedzUsuńDla mnie to trochę niedojrzałe, ale Duval był taki młodziutki.
UsuńŚwięta racja, strasznie żal mi go było.
UsuńI tak to właśnie jest - niby wszyscy znają, ale jednak warto o niej napisać, bo czasem znajomość ogranicza się do filmu, czy znajomości fabuły.
OdpowiedzUsuńMiałam to w rękach, dawno temu. Wtedy się wzruszałam przy czytaniu - a teraz czy bym się wzruszyła? Chyba nie..
Bardzo ciekawi mnie ta książka. Uwielbiam klasykę, więc pewnie sięgnę i po tą pozycję ;-)
OdpowiedzUsuńJa "Damę.... tylko oglądałam i to chyba z Gretą Garbo, czyli bardzo dawno temu, jakoś do czytania się nie paliłam.
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia miejsca w 10 - ce w Ebuka.
Dziękuję:)
UsuńCzytałam i owszem w wieku cielęcym z wypiekami na twarzy.
OdpowiedzUsuń