Header Image

Ulisses z Bagdadu - Éric-Emmanuel Schmitt

Gorzkie spojrzenie na zachodnią cywilizację. Ulisses z Bagdadu to pisana z perspektywy Irakijczyka opowieść, w której Schmitt wytyka największe błędy Europejczyków w stosunku do nie-Europejczyków. Saad Saad, wykształcony młody Arab z dnia na dzień traci wszystko, czym przypomina bardziej biblijnego Hioba niż mitologicznego Ulissesa. Z Odyseuszem dzieli trudy wędrówki - nie jako bohater wojenny, lecz jako uchodźca; Saad spotyka doktor Kirke, tajemnicze Syreny, a także jednookiego olbrzyma, któremu przedstawia się, a jakże, jako Nikt. Jednak, czy dane bohaterowi dotrzeć bezpiecznie do jego własnej Itaki, którą tutaj „gra” Anglia (Anglia to moje miejsce. Nie wiem, dlaczego. Z pewnością to wina Agathy Christie)? Czy znękany uchodźca znajdzie ukojenie w ramionach Penelopy-Leili?
Powieść zaczyna się dialogami ojca z młodym Saadem, utrzymanymi w konwencji "wschodnich mądrości", co myślę, jest takim swoistym puszczeniem oka do czytelnika, takim "chcecie bajki, oto bajka", jakbyśmy oczekiwali tego łyku egzotyki w postaci filozoficznego języka wykształconych Arabów (np.: kurzajki to kwiaty, którym zagubione dusze każą zakwitnąć na skórze). Jednak w miarę jak akcja się rozwija, czytelnik obserwuje zmieniający się świat. Irak objęty embargiem pogrąża się w matni biedy, co jeszcze bardziej pogłębione zostaje chaosem, który nastał po odsunięciu od władzy Saddama Husseina. Ludzie Zachodu wyzwolili Irak spod jarzma dyktatora, krytykowali późniejszy bałagan, nie czuli się zań odpowiedzialni, wręcz uważali, że to była nasza wina, wina Irakijczyków, którzy nie są zdolni wykorzystać wolność podarowaną nam, Arabom, wybuchowym dzikusom, nie umiejącym się dogadać między sobą.
Eric Emmanuel-Schmitt w powieści porusza problemy, które w środkach masowego przekazu zostają jedynie zaznaczone: dziwnie patrzeć na Europę z perspektywy nielegalnego przybysza z Afryki, z perspektywy rozbitka, „towaru” na pace ciężarówki. Autor obnaża również bezduszność przepisów, które zamiast służyć ludziom, przeczą zasadom humanizmu.
Ulisses z Bagdadu to książka mądra, dająca czytelnikowi spojrzenie z innej perspektywy na samego siebie, oraz na to, co dzieje się na bliskim wschodzie i Afryce. W wydźwięku przypomina Chłopca z latawcem; oba kraje – Afganistan i Irak pogrążone są od wielu lat w konfliktach, podobnie jak i Syria, Libia, Egipt.
Książkę przeczytałam w jeden wieczór, a jej zakończenie złamało mi serce. To już któraś z kolej książka tego autora, którą jestem zachwycona; niedawno przeczytałam Małżeństwo we troje, o którym niedługo opowiem. Najbardziej mnie cieszy, że ani jeden akapit mnie nie rozczarował, a tego najbardziej się obawiam u pisarza, który choć raz mnie sobą zachwyci. A Schmitt zachwycić potrafi, oj, potrafi…  


3 komentarze:

  1. Do tej pory czytałam trzy książki autora i każda wywarła na mnie ogromne wrażenie, z czasem na pewno sięgnę i po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Ja się również zabiorę za pozostałe książki Schmitta, w miarę możliwości oczywiście.

      Usuń
  2. Uwielbiam tego autora. I dokładnie ten tytuł stoi u mnie na półce "bibliotecznej", Ledwo go pożyczyłam. A u Schmitta lubię nienachalny styl. Jego książki są niezwykle mądre, poruszające, niejednokrotnie dogłębnie dotykające. Ale bez patosu, bez przesady.

    OdpowiedzUsuń