Profesorowa Szczupaczyńska to mariaż charyzmy Barbary Niechcic z przenikliwością detektywa Colombo. Do tego zabawa konwencją i postaci znane z podręczników historii - oto jak można scharakteryzować nową serię kryminalną pióra Maryli Szymiczkowej, czyli duetu Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego.
Pierwsza odsłona cyklu: Tajemnica Domu Helclów wciąga czytelnika w wir intrygi kryminalnej, która prowadzi do najwyższych oficjeli w mieście, a także wiedzie w odmęty XIX-wiecznej historii. Drugi tom: Rozdarta kurtyna jest niemal traktatem o zemście, a także wykładem o moralności ówczesnej Galicji. Najprawdopodobniej latem przyszłego roku możemy się spodziewać trzeciego tomu przygód błyskotliwej pani detektyw.
Zofia Szczupaczyńska narodziła się z fascynacji przedwojennymi "mrożącymi krew w żyłach" wydarzeniami opisywanymi na łamach periodyku o nazwie Tajny Detektyw. Na bloga, w którym możemy czytać co smaczniejsze kąski z prasy, nazwanego po gazetowym antenacie również Tajny Detektyw, natrafiłam kilka lat temu kompletnym przypadkiem; zapał autora i autentyczna chęć podzielenia się z czytelnikami wyszperanymi informacjami zaintrygowały mnie - pitawal i kronika kryminalna sprzed niemal stu lat, oto, co oferował Detektyw. Nie miałam pojęcia, że za projektem stoi, i skrzętnie artykuły z gazet wycina właśnie Jacek Dehnel, jeden z moich ulubionych polskich autorów (o czym wielokrotnie pisałam).
Główna bohaterka, Zofia Szczupaczyńska, to bogata mieszczanka, jakby wyjęta rodem z powieści Zapolskiej. Rozwiązując zagadki tajemniczych morderstw musi przestrzegać konwenansów, a szczególnie przed mężem zachowywać pozory; nie wychodząc z roli przykładnej pani domu potrafi zaaranżować spotkanie z przebrzmiałą kurtyzaną, lub śledzić ważny trop jednocześnie przygotowując tony powideł sławnych śliwkowych. Jej prawą ręką i protagonistką jest wierna służąca Franciszka, która zwłaszcza w drugiej części odgrywa niebagatelną rolę.
Całość to zabawna gra konwencją, pastisz powieści kryminalnych, co mnie cieszy z autentycznie wdzięczną bohaterką. Odrobina nostalgii za dawnym sznytem, którą daje się wyczuć u autorów, oraz bogato, choć bez upiększającego filtru pokazany świat fin de siecle'u, są niewątpliwymi atutami obu dotychczas wydanych powieści, a wprost najeżony archaizmami język dodaje soczystości powieściom. Z prawdziwym utęsknieniem moje czytelnicze serduszko czeka na kolejny tom.
jestem fanką tej serii i ubolewam że tak długo musimy czekać na trzeci tom
OdpowiedzUsuńAle - spójrz na to optymistycznie - będziemy mieć trzeci tom <3
UsuńNa Zafona tez tak czekam i czekam i czekam, i głupia jestem, ze nie nauczyłam się hiszpańskiego, bo bym już miała poczytane ;)
Stolica Galicji byl Lwow nie Krakow.
OdpowiedzUsuńA widzisz, coś mi zbyt ładnie brzmiało ;) Poprawiam oczywiście.
Usuń