Header Image

Baron Münchhausen - Gotfryd August Bürger [1927r.]

Patologiczny kłamca, którego nazwisko przeszło do historii i jest synonimem bujd na resorach - Baron Hieronymus Carl Friedrich von Münchhausen jest postacią historyczną, ale od dwóch niemal stuleci jego postać sprzęgła się z niestworzonymi anegdotkami, które snuł (całkiem poważnie) w kręgach znajomych. Münchhausen, żyjący w latach 1720-1797 był niemieckim oficerem, i podróżnikiem, a służył miedzy innymi w armii rosyjskiej.

Jego przygody opowiadane z ust do ust zostały spisane najpierw anonimowo, i kolejno rozszerzane przez Rudolfa Raspe (jak przeczytałam we wstępie był on archeologiem i geologiem), następnie Gotfryda Augusta Bürgera - właśnie wydanie oparte na Bürgerze mam w swojej kolekcji. Jest to niezbyt obszerna książeczka (całe sto stron!), w której "Pan baron opowiada o swych przygodach" w Rosji (w tym w Polsce), a także o wyprawach morskich.

Humor zawarty w książeczce jest tak niedorzeczny, że mojemu dziecku, moim zdaniem słusznie zresztą, przyszły na myśl skojarzenia z grupą Monty Pythona; abstrakcyjne są sytuacje na polowaniu, kiedy baron nicuje gołą ręką wilka, albo wówczas, kiedy "uwalnia" lisa od jego futra, a "rozebrane" zwierze po prostu ucieka. Ale najsławniejszą blagą Münchhausena jest jego lot na armatnich kulach, kiedy to jako szpieg chce się zakraść do obozu wroga, ale w połowie drogi się rozmyśla i "łapie" kulę z przeciwnej strony. Cała zresztą książeczka dosłownie naszpikowana jest podobnymi bajeczkami.

W 1989 roku na ekrany kin wszedł brytyjsko-niemiecki film Przygody barona Munchausena z gwiazdorską obsadą, będący luźną ekranizacją anegdot o sławnym szlachcicu; barona zagrał wybitny filmowy i teatralny aktor John Neville, dalej w obsadzie znaleźli się Oliver Reed, a także Robin Williams i Uma Turman. O Monty Pythonie wspomniałam nieprzypadkowo, ponieważ to właśnie Terry Gilliam jest twórca filmu, a w produkcji pojawił się także Eric Idle.

Książeczka jest zabawna, krótka, i chyba na twarzy największego nawet ponuraka wywoła uśmiech. Choć moje wydanie pochodzi z 1927 roku, to nie jest unikatem, ponieważ kilka lat temu pojawiło się wznowienie. Polecam, ot na kocyk, na plażę, na piknik, w każdym razie na wakacje.

7 komentarzy:

  1. A gdzie znalazłaś tę książkę? Czy jest wydanie nowsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę kupiłam w antykwariacie przy okazji ostatniej wizyty w rodzinnym mieście, ale tak - jest wznowienie, nawet niedrogie.

      Usuń
  2. Jako dziecko czytałam książkę o baronie, to było w latach 70 (wczesnych). Nie pamiętam ani tytułu, ani autora, ale na zawsze zapamiętałam tę postać dzięki tej lekturze. Barwna, niezwykła postać! Nie do podrobienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się prosi o bogato ilustrowane wydanie specjalnie dla młodego czytelnika :)

      Usuń
  3. Pamiętam film! I pamiętam, że "przygody" barona budziły we mnie mieszane uczucia - były tak niedorzeczne, że trudno było mi się śmiać. A może miał taki poważny okres w życiu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są niesamowicie niedorzeczne - myślę, że trzeba mieć albo osobliwe poczucie humoru, albo mieć specjalna ochotę na takie perypetie ;)

      Usuń