„Zacząłem pisać
mając osiem lat – ni z tego, ni z owego, nie inspirowany niczyim przykładem. Nie
znałem nikogo, kto by pisał; mało tego, znałem niewiele osób, które czytały” - tak
Truman Capote pisze w przedmowie do Muzyki dla kameleonów.
Truman Persons
(Capote jest jego pseudonimem literackim) przyszedł na świat w 1924 roku w
Nowym Orleanie, niejednokrotnie odmalowanym przez pisarza w licznych
opowiadaniach. Dorastał umieszczany u licznej rodziny, miedzy innymi w
Luizjanie, Alabamie i Missisipi. W Monroeville
(Alabama) poznał chłopczycę, Harper lee, o której pisałam przy okazji lektuty
Zabić drozda.
Od dziecka
wytrwale ćwiczył pisanie; w wieku lat siedemnastu publikuje prozę narracyjna w
New Yorkerze, Harper’s Bazaar, Atlantic Monthly. Jego pierwszym sukcesem na dużą skalę była powieść Inne głosy, inne ściany wydana
w 1948, kiedy Capote miał zaledwie 24 lata. Inne głosy są opowieścią na wpół
autobiograficzną, młody chłopak Joel Knox przybywa do tajemniczego Landing by po
śmierci matki zamieszkać z nigdy niewidzianym ojcem. Stara ruina stojąca
samotnie na odludziu ma swoje sekrety, a zamieszkała jest przez rozbitków życiowych,
dziwne indywidua, które mają niebagatelny wpływ na charakter młodzieńca. Capote
dość odważnie wyraża się o swoim homoseksualizmie – piękną apoteozę miłości
wkłada w usta Dolores z opowiadania stryja Randolfa. Capote funduje czytelnikom
prozę ożywczą, jednocześnie o dusznym klimacie, bardzo hermetyczną, niekiedy
groteskową, jednak jest to proza marzycielska jak obraz chłopca z tyłu okładki.
Muzyka dla kameleonów jest jedna z ostatnich książek Capote’ego. W
większości są to opowiadania, bardziej lub mniej autobiograficzne. Niektóre
fragmenty będę pamiętała latami – brawurowa ucieczka pisarza przed policją,
oskarżenie o pedofilię jednego ze znajomych, oraz obraz Marylin Monroe. W tomie znajdują się także wywiad z mordercą kojarzonym z „bandą Mansona”, oraz
opowiadanie Ręcznie rzeźbione trumny, które bardzo przypomina Z zimną krwią,
które jak sam pisarz twierdzi, miało wznieść reportaż na wyżyny literatury. Przyznaje
się również do swojej fascynacji Agathą Christie, Henrym
Jamesem, Flaubertem, podziwiał Willę Carter.
Czytając
Trumana Capote oddycham. To tak dobra proza, że czytanie jej jest rzadką przyjemnością.
Uprzednio napisałam, że nie przypadło mi do gustu Śniadanie u Tiffany’ego, ale
chyba za bardzo porównywałam je z genialnym filmem. Wrócę do Śniadania. Przed
końcem roku przeczytam także Harfę traw. Mimo licznych kontrowersji wokół jego
życia, a także literatury (cytował dosłownie i bez zgody swoich przyjaciół)
jestem zdecydowaną wielbicielką jego twórczości.
No, no. Coś czuję, że niedługo przeczytam któryś z utworów Capote...
OdpowiedzUsuńWarto. Niezwykła, intelektualna proza, nasycona emocjami.
UsuńCzytałam Harfę traw i Śniadanie.....miałam je w jednej książce i później oglądnęłam jeszcze raz film, w którym głównym atutem oczywiście jest urocza Audrey.....i przekonałam się, że film niestety bardzo odbiega od fabuły książki...film jest po prostu bajką, a książka nie. Dlatego jednak wolała bym, by fabuła filmu nie była zmieniona ... to zupełnie inna bajka ...inne lata, inne zakończenie.. szkoda.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, bardzo się zdziwiłam rozdźwiękiem między adaptacją, a pierwowzorem. Wyszła zupełnie inna historia. Może dlatego tak dziwnie odebrałam książkę, była... brutalnie rzeczywista.
UsuńDlatego jednak zawsze mnie dziwi, gdy czytam, że film był lepszy niż książka - dla mnie nie jest to możliwe.
UsuńNie znam tego autora, ale Twój tekst zrobił na mnie wrażenie, więc będę musiała popytać w bibliotece :) Szczególnie do gustu przypadła mi fascynacja autora Agathą Christie :)
OdpowiedzUsuńW jego prozie nie widać tej fascynacji - Capote ma własny styl. Chociaż może dzięki Christie zajął się morderstwami popełnionymi na prowincji.
UsuńCzytałam wywiad z Capote'm, przeprowadzony przez Grobela. Już wtedy obiecałam sobie poznać jego twórczość.
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po ten wywiad. Jak do tej pory czytałam jedynie przeprowadzony przez Geralda Clarke'a. Niezwykła postać. Może trochę (trochę?) megaloman, ale wspaniały artysta.
UsuńCzytając Trumana Capote oddycham. - Jak bardzo Cię rozumiem!!!!
OdpowiedzUsuń