Header Image

Podróżować jest bosko!

Z pewnością część z Was pamięta wspaniały podróżniczy cykl Pieprz i wanilia nadawany przez TVP. Nazwiska Tony'ego Halika i Elżbiety Dzikowskiej do dziś przewijają się w mediach. Od kilku lat w radiu i telewizji można śledzić poczynania Wojciecha Cejrowskiego, Beaty Pawlikowskiej oraz Martyny Wojciechowskiej. Ale nie każdy wie, że już blisko sto lat temu mieliśmy swoich podróżników, którzy na kartach książek uwieczniali swoje liczne wojaże. 
W 1926 roku dwaj świeżo upieczeni absolwenci leśnictwa Uniwersytetu Poznańskiego, Tadeusz Perkitny i Leon Mroczkiewicz wybrali się w podróż dookoła świata. Eskapada zajęła im cztery lata, podczas których aby utrzymać się przy życiu imali się różnych zajęć (między innymi pracowali oczywiście w przemyśle drzewnym). Perkitny po powrocie do kraju wydał książkę wspomnieniową z podróży Okrążmy świat raz jeszcze.
Również przed II wojną światową swoją wielką wyprawę polarną na Wyspę Niedźwiedzią  odbył Czesław Centkiewicz. Niestety, większość jego powieści mocno się zdezaktualizowała, bowiem pisarz działał na gruncie świeżo zasianego komunizmu powojennego, co miało niemały wpływ na postawy jego bohaterów. Do dziś jednak w bibliotekach można znaleźć wznowienia Anaruka, chłopca z Grenlandii.
Podróżnikiem, że się tak wyrażę pełna gębą był Arkady Fiedler; ten urodzony w 1894 roku Poznanianin przemierzył świat wzdłuż i wszerz. Szczególnie upodobał sobie Amazonię. Takie jego dzieła jak Kanada pachnąca żywica, czy Ryby śpiewają w Ukajali czytane i cytowane są do dziś. 
Warto również wspomnieć nazwisko polskiego antropologa Bronisława Malinowskiego, który zasłynął publikacją Życie seksualne dzikich. Publikacje oparł na badaniach terenowych przeprowadzonych na  Wyspach Trobriandzkich (Papua-Nowa Gwinea)w czasie I wojny światowej.
Kilka lat temu grupka śmiałków wyruszyła śladem afrykańskich wędrówek Kazimierza Nowaka, którego felietony można przeczytać w książce Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Wędrówki Nowaka, odbyte pieszo, rowerem, na wielbłądzie, pociągiem oraz czółnem, przypadają na lata 1931-1936. Na stronie poświęconej podróżnikowi znajdziecie szereg ciekawostek na temat samej wyprawy, oraz dzisiejszego jej odbioru. A TU można obejrzeć zdjęcia z wyprawy na Czarny Ląd.
Niedawno Dwójka w cyklu gawęd Głosy z przeszłości przypominała wypowiedzi Olgierda Budrewicza, znanego varsavianisty, podróżnika oraz pisarza i autora licznych scenariuszy. Budrewicz opowiadał o swojej miłości do Brazylii, licznych wojażach - odwiedził 160 krajów, z czego większość opisał na kartach swoich licznych książek. 
Z pewnością nie wymieniłam wszystkich, ale tych najbardziej znanych, najpoczytniejszych, najodważniejszych. Dziś świat stał się malutki, nie tylko za sprawą Internetu, ale i biur podroży urządzających wycieczki do najdalszych zakątków globu. Ale wyobraźcie sobie podrózować te sto, no, osiemdziesiąt lat temu, bez klimatyzacji, opcji all inclusive, opiekunów wycieczek. Potrafilibyście tak rzucić wszystko i jechać na, powiedzmy Borneo? Czy lepiej jednak w zaciszu domowych pieleszy, bądź własnym ogródku poczytać, jak inni podróżowali za (dla) nas? 

Follow my blog with Bloglovin

7 komentarzy:

  1. Fajny post. Oczywiście lubię podróżować za sprawą książek, ale mogłabym rzucić wszystko i wyjechać na Borneo, czemu nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mi ktoś fundował również bym rzuciła wszystko i wyruszyła w nieznane ;)

      Usuń
  2. Ostatnio zaczytuję się w książkach podróżniczych, wyszukuję pozycje, które najbardziej mogą mnie przybliżyć do krajów i miejsc najbardziej mnie interesujących. Zamówiłam książkę o życiu Polki w Japonii (w ramach uzupełniania wiedzy na temat konkretnych urywków kultury i zwyczajów, których kompletnie nie rozumiem po relacji z podróży mojej mamy), jedną o Izraelu i jedną o Nepalu (intensywnie myszkuję za ciekawymi reportażami o tym kraju, bo mam wielką nadzieję udać się tam za rok :) - tylko żeby jeszcze doba miała 48h. Fakt faktem - książki podróżnicze są naprawdę fascynujące, tym bardziej, że możemy odbywać podróż w wyobraźni czytając je :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyszkuję za tymi książkami odnośnie Japonii, bo ostatnio również sięgam nie tylko po książki "o Japonii", ale także po rodzimą literaturę japońską :) Im szerszy wachlarz do wyboru - tym lepiej.
      Po twórczość Khaleda Hosseiniego muszę zdecydowanie sięgnąć po przeczytanym kilka lat temu "Chłopcu z latawcem" (zrobił na mnie ogromne wrażenie, jedna z moich ulubionych książek w ogóle). Coś mi się kojarzy, że jakiś czas temu czytałam u Ciebie recenzję jednej z jego książek...
      Tybet też mnie niezmiernie ciekawi, zwłaszcza sytuacja polityczna w tle, rzuciły mi się już nawet w oczy jakieś reportaże (chyba z Wydawnictwa Czarne).

      Usuń
    2. Polecam Tysiąc żurawi Yasunari Kawabaty i Księgę herbaty Kakuzo Okakury. Obie dają dużo do myślenia. O ile pierwsza to beletrystyka, piękna i klasyczna, druga jest opisem filozofii. Aha, i jeszcze Kazuo Ishiguro, co prawda Anglik, ale Malarz świata ułudy nasycony jest japońskim duchem.
      Hosseiniego zdaje się, że rzeczywiście mogłaś również podpatrzeć u mnie. Mam jego wszystkie (trzy) powieści i je kocham.
      Jeśli chodzi o Tybet, niestety nic nie czytałam, ale kocham (znowu "kocham"!) Siedem lat w Tybecie.

      Usuń
  3. Ze starych i zapomnianych polskich podróżników warto przypomnieć Sygurda Wiśniowskiego, który podróżował po Australii i z tych podróży przywiózł kilka książek (no dobra, wspomnień i doświadczeń, na podstawie których powstały książki). Czytałam dwie: Na kraj świata, po złoto i przygody oraz W pogoni za nową przygodą, obie polecam.

    OdpowiedzUsuń