Header Image

Kucając - Andrzej Stasiuk

Kucając to książka niewielka, niemal jak tomik wierszy, czy kieszonkowy kalendarz. Ale ile w niej pasji, ile myśli! Stasiuk daje się w niej poznać jako poeta niespieszności, rustykalny mistrz prozy, trochę jak baca z dowcipu: jak ma czas, to siedzi i myśli, a jak nie ma, to tylko siedzi. Z  najmniejszego, nieistotnego na pozór zdarzenia wyłania filozoficzny sens. Kiedy opisuje tak plastycznie i niemal lirycznie mijane krajobrazy, czy dzień budzący się do życia, to nawet gnój pachnie, a najpospolitsze stworzenia wydają się tak ważne, jakby sam stwórca w nie tchnął życie. Stasiuk to genialny obserwator, jego pisarstwo jest bardzo sensualne - kiedy opisuje śnieg i minus trzydzieści marzną nam stopy, kiedy pisze o owcy rozszarpanej przez wilka czujemy zwierzęcą krew... Człowiek może jedynie stać obok, być obserwatorem; nawet kiedy autor pisze o znajomych, którzy pojawiają się na kartach książki, są oni wyabstrahowani ze świata przyrody, jakby nieważni, nienamacalni, stanowiący może tło, a może jakiś dodatek, bez którego można by się obyć. A właśnie przyroda, jej nieubłaganie, dziki krajobraz oraz zwierzęta, czy te leśne, czy domowe są bohaterami esejów, rozdziałów, fragmentów, które możemy przeczytać. Bowiem Kucając jest niemal hymnem na cześć braci mniejszych. Nie są to kolorowe obrazki, a filozoficzne przemyślenia napisane tak pięknie jak niejeden wiersz, nawet kiedy Stasiuk pisze o umieraniu suki i ataku psów na rysia. Stasiuk nie pisze, że zły wilk zjadł dobrą owieczkę, nie rozpacza - akceptuje, opisuje, zastanawia się nad tym, ale nie nadaje przyrodzie ludzkich cech. Intencją wilka było jedynie napaść sobie brzuch, nic więcej. I choć eseje wyjęte są z poprzednich publikacji (książki i magazyny, w których Stasiuk publikował) to dostajemy mieszankę bardzo spójną i ułożoną w znakomitą mozaikę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz