Header Image

Potargowo - Śląskie Targi Książki 2015 w Katowicach

Nie mogło mnie zabraknąć na Śląskich Targach Książki w Katowicach. Po raz pierwszy odbywały się w nowym budynku - Międzynarodowym Centrum Kongresowym, a nie w Spodku, gdzie akurat trwała impreza muzyczna. I to był strzał w dziesiątkę, bowiem Centrum jest przestronne, ładne, i świetnie nadaje się do tego typu imprez. 



Tym razem jechałam z mężem - zrobiliśmy sobie wycieczkę do stolicy Górnego Śląska. Katowice pięknie się zmieniają i żal troszkę, że nie były tak ładnie "zrobione" jak studiowaliśmy. 
Pierwsze swoje kroki skierowaliśmy do stoiska Śląskich Blogerów Książkowych, u których trwała wymiana. Miałam naszykowane trzy książki, które bardzo szybko zamieniłam na Foenkinosa, Wielki smród i Tajemnicę Brokeback Mountain. Udało mi się również dostać brakujący tom AIS (Ludzie i potwory), a dla synka kupiłam komiks Adventure Time (niestety, z Gumballem, o którego pytałam jest jakiś problem licencyjny). Od razu pokupowaliśmy prezenty na gwiazdkę, oraz mikołaja (w tym Zwierzęta Wajraka, oraz Wigilię Małgorzaty, a także grę planszową o Afryce). Na spotkaniu blogerów wylosowałam jeszcze trzy książki, a jedną kupiłam na stoisku antykwarycznym. Tak więc było co nosić (śniło mi się potem, że niosłam 34 kilogramów książek!).

Mam bardzo pozytywne wrażenia ze Śląskich Targów Książki. Przede wszystkim nie było takiego szalonego ścisku jak w Krakowie. Owszem, sala była nieporównywalnie mniejsza, ale przez to może lepsza do ogarnięcia (w Krakowie po godzinie można było dostać duszności). Wstęp był darmowy, co jest, myślę, bardzo dobrym rozwiązaniem. Niestety, nie było kilku wydawnictw, z których książki chciałam pokupować, ale nie mogę narzekać na brak wyboru, bo jak już napisałam - przyjechałam obładowana. 
Pozytywnie mnie zaskoczyła ilość antykwariatów: naprawdę książki były na każdą kieszeń, bo na  jednym stoisku wyprzedawano książki po 2 złote.
Oczywiście nie mogło zabraknąć spotkań autorskich. W sumie nikogo sobie nie upatrzyłam, ale przysłuchiwałam się Michałowi Ogórkowi i przechodziłam koło Ewy Minge, która akurat podpisywała swoją książkę. 

Spotkanie z Michałem Ogórkiem

Po Targach odbyło się spotkanie blogerów. Jak w zeszłym roku w City Rock. Wzięliśmy sobie z mężem po pizzy, ale ja ledwo moją zjadłam, tak była duża; pyszna vegetariana na cienkim cieście. Co prawda na spotkaniu było mnie osób niż rok temu, ale atmosfera była bardzo miła, kameralna i sprzyjała wymianie poglądów. Do tego - jak już wspomniałam - odbyło się losowanie. 

Karolina, Agnieszka, za Agnieszką siedzi zasłonięta Magda, obok niej Magda, Ania, Zuzia, Ania, Katarzyna, oraz Ania.

Ania, Archer, ja

O 19:24 mieliśmy pociąg powrotny. Grzali jak wściekli i siedziałam w krótkim rękawku. Potem krótki spacerek i byliśmy w domu. Chociaż zmęczeni, wróciliśmy oboje bardzo zadowoleni.
W sumie nie miałam aż takich "bogatych" planów na Targi, a wywiozłam chyba więcej niż z Krakowa. Teraz to już naprawdę boję się wejść na konto ;)
Moje targowe "fanty"

Stosik prezentowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz