Seria o Departamencie Q wciągnęła mnie na dobre. Po tygodniu od przeczytania Kobiety w klatce sięgnęłam po Zabójców bażantów. Wcale mi nie przeszkadzał fakt, że niedawno oglądałam ekranizację, ponieważ film jest luźno oparty na motywach powieści, jest jakby wariacją na temat, nieco uładzoną w stosunku do książkowego pierwowzoru.
Fabuła Zabójców bażantów dzieje się niemal od razu po rozwiązaniu poprzedniej sprawy. Carl Mørck, niczym Chandlerowski Marlowe rozwiązuje sprawę mroczną, trudną i sięgającą szczytów hierarchii państwowej. Układy i układziki byłych członków elitarnej szkoły toczą Danię niczym rak. "W małej Danii było tak, że jeśli miało się na kogoś haka, to ten ktoś miał w zanadrzu coś równie druzgocącego. Tak mądrze urządzono ten system. Grzeszki jednej osoby szybko przechodziły na inną, jeśli się o nich milczało. Ta bardzo praktyczna zasada sprawiła, że nikt nic o nikim nie mówi, nawet przyłapany na gorącym uczynku."
Tym razem na biurku Mørcka ląduje sprawa brutalnego zabójstwa nastolatków - zbrodnia wygląda na dokonaną bez motywu, ale tajemnicza lista dołączona do akt sprawy pokazuje pewną prawidłowość...
Chociaż powieść bardzo kojarzy mi się z gatunkiem Hardboiled nie jest pozbawiona elementów humorystycznych. Owszem, jest to humor bardzo specyficzny i wpisujący się doskonale w kryminał, najbardziej ubawiła mnie ulica imienia Egona Olsena i wtręty takie, jak ten:
Mimo, że - jak już wielokrotnie wspominałam - widziałam film, powieść trzyma w napięciu, które nie pozwala odstawić książki na bok. Momentami szokująca historia jest traktatem o dobru i zły, które jest coraz bardziej brutalne i z pozoru nietykalne.
Przede mną trzecia z książek o Mørcku, Assadzie i Rose, która dołączyła do Departamentu w drugiej części, która nosi tajemniczy tytuł "Wybawienie".
Nie czytałam jeszcze tej autorki, ale kusisz :)
OdpowiedzUsuńAutora. To mężczyzna. No, czasami można dać się zwieźć - ja myślałam, że Ala al-Aswani to pani ;)
UsuńA serie polecam.