Header Image

Nagasaki - Eric Faye

Na koloniach, w akademiku, czy w pracy może się zdarzyć, że ktoś... cichaczem podpija wam sok z butelki, zjada jogurt, czy wyjada płatki śniadaniowe. Zdarza się. Ale co zrobić, kiedy jedzenie znika w tajemniczy sposób, mieszka się samemu, a lodówki nie dzieli z innymi? Paranoja? Może...
Tak zaczyna się nagrodzona Grand Prix Akademii Francuskiej powieść Erica Faye Nagasaki. Samotny starszy pan, Shimura-san, pracujący jako meteorolog, stwierdza, że jego żywność w tajemniczy sposób znika z lodówki. Czy ktoś u niego zamieszkał, czy może to duch? A może z bohaterem coś "niedobrego" się dzieje? Powieść ma niespełna sto stron, ale niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny i moralny. Faye wspaniale wczuł się w ducha Japonii i czytając miałam wrażenie, że nie napisał tej powieści Francuz, a Japończyk. Z początku Nagasaki przypominała mi Gołębia Süskinda, ale inaczej niż w przypadku Jonathana Noela (główny bohater Gołębia), Shimura nie drażnił mnie, a intrygował. Co do stylu powieści bliżej tu zdecydowanie do takich mistrzów jak Yasunari Kawabata (Tysiąc żurawi), czy Kazuo Ishiguro (Malarz świata ułudy, Pejzaż w kolorze sepii), niż prozy stricte europejskiej. Na kartach powieści jest informacja, że Faye zaczerpnął pomysł z informacji prasowej. Nie wiem, czy to prawda, czy zabieg literacki, ale być może jeszcze raz okazuje się, że życie pisze lepsze scenariusze niż by się mogło wydawać. 

Ta książka bierze udział w Majowa Trójce E-pik [książka, która została nagrodzona/której autor został nagrodzony]